Lepsze przyspieszenie za 5400 złotych rocznie. Mercedes wchodzi w erę subskrypcji

Chcesz mieć szybkie auto? Bardzo proszę, oto nasz nowy Mercedes. Ale może być jeszcze szybszy - tylko płać nam rocznie stałą sumę. Wtedy magicznie sprawimy, że przyspieszenie wyraźnie się poprawi.

Samochody elektryczne to nie tylko nowy rozdział w historii motoryzacji. Są one także ogromną przestrzenią do zabawy dla specjalistów od sprzedaży. Kluczową kwestią staje się wyciśnięcie każdego grosza z tych maszyn. Jak najłatwiej jest to zrobić? Oczywiście za pomocą modelu subskrypcyjnego. Mercedes wchodzi na ten grunt i otwiera nowe opcje, które wymagają stałej rocznej opłaty. A to oczywiście nie spodobało się fanom marki.

Nasz Mercedes jest szybki, ale płać nam więcej, a będzie jeszcze szybszy

Oczywiście wszystko to za sprawą oprogramowania, które może działać cuda. Teraz producenci samochodów nie są ograniczeni koniecznością weryfikacji software'u w serwisie. Aktualizacje "over the air" i zdalny dostęp do pojazdu sprawiają, że mogą oni w dowolnie wybranym miejscu i czasie udoskonalić wybrane auto.

Mercedes subskrypcja

A w to wchodzą także modyfikacje tyczące się osiągów auta. W końcu kilka linijek kodu może odpowiadać za jeszcze lepsze przyspieszenie, nieprawdaż? Nie możemy jednak tego dostać na zawsze - to by było zbyt proste.

I tu wchodzi model subskrypcyjny, cały na biało

Płacisz - dostajesz. Tak to w skrócie wygląda. BMW już kilka miesięcy temu rozsierdziło swoich fanów podobnym rozwiązaniem. Tam program subskrypcji ma aktywować podgrzewanie foteli i dodatkowe systemy bezpieczeństwa.

Mercedes subskrypcja

A to oznacza, że płacimy za nie dwukrotnie. Skoro są na pokładzie, to ich obecność kosztowała nas zapewne odpowiednią ilość gotówki. Tylko co z tego, skoro odpowiednie oprogramowanie blokuje ich działania, a dopiero stała miesięczna lub roczna opłata otwiera nowe możliwości.

Płacisz więc dwa razy za coś, co i tak jest w tym aucie. Czy to uczciwe?

Moim zdaniem nie - tym bardziej, że subskrypcje nie są tanie. Producenci aut, a w tym Mercedes i BMW, chcą jednak powtórzyć sukces wielu platform, takich jak Netflix czy Prime. W ich przekonaniu ludzie wolą płacić za użytkowanie, niż za posiadanie.

Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy kwotą za dostęp do filmów, a dostępem do podgrzewania foteli - czyli do maty, na której cały czas de facto siedzimy. Ta magicznie nie pojawi się w aucie dzięki aktualizacji.

W tym przypadku Mercedes po prostu podkręca swoje silniki, poprawiając przyspieszenie do 96 km/h nawet o sekundę. Tylko kosztować to będzie 1200 dolarów, czyli około 5400 złotych.

Mercedes subskrypcja

Takie działania spotykają się z ogromnym sprzeciwem klientów. Mercedes nie będzie miał lekko

BMW borykało się z falą negatywnych komentarzy po ogłoszeniu swoich planów. Wcale mnie to nie dziwi, gdyż są one po prostu bezsensowne. Mercedes z pewnością też dostanie po głowie - aczkolwiek nie sądzę, aby ktokolwiek się z tego wycofywał.

W dobie elektromobilności, gdzie auta są droższe w produkcji i przynoszą mniejsze pieniądze markom, każdy grosz jest na wagę złota. I nawet jeśli ma być wyciągnięty z portfeli siłą, to wciąż zadowala łasych producentów. Nieładnie, oj nieładnie.