MGB powraca. Z V8, albo na prąd, jak wolicie. To restomod od Frontline Cars

MGB omijała moda na "uwspółcześnianie" i konwersje. Frontline Cars przygotowało dwie ciekawe opcje. "Elektryka" i solidne, ale lekkie V8.

MG MGB to jeden z tych kultowych samochodów, o których czasem nie pamiętamy (poza Wielką Brytanią), a jednocześnie nie wyobrażamy sobie bez nich klasycznej motoryzacji i "taniego ścigania klasykami". A wcześniej po prostu taniego, ciekawego roadstera. Długa historia zaprocentowała dużą bazą miłośników.

Ci być może skuszą się na limitowane restomody, przygotowane przez Frontline Cars. Brytyjska firma przygotowała dwie propozycje dla ludzi, którzy zazwyczaj siedzą "po dwóch stronach stołu" i przerzucają się mniej lub bardziej sensownymi argumentami o przewadze swojego faworyta.

Innymi słowy, dostaniemy wersję z V8 oraz elektryczną.

MGB GT z V8, czyli Frontline LE60

Nazwany tak od 60 rocznicy powstania MGB GT, z garbatym, hatchbackowatym kształtem, nie kojarzy się z mocną jednostką. Tymczasem powstanie 30 sztuk, które "na papierze" powodują żywe bicie serca każdego miłośnika motoryzacji.

MGB

Poszerzony rozstaw osi był tu koniecznością. Pod maskę trafił silnik Rovera, o pojemności 4,8 litra (to prawdopodobnie nieco rozwiercony silni 4,6 litra, znany z wcześniejszych Discovery). Frontline LE60 osiąga 375 KM i 402 Nm. Całkiem sporo, zwłaszcza że mówimy o autku, które waży 1122 kg. 100 km/h osiąga w 4 sekundy, ale jesteśmy w stanie się założyć, że wrażenia są, jakby ta wartość pojawiała się dwa razy szybciej. MGB w tej wersji ma pięciobiegową skrzynie Tremec i szperę, a także całkowicie zmodyfikowane zawieszenie oraz hamulce z sześcio- i czterotłoczkowymi zaciskami, żeby zatrzymać to cudo. Nie liczcie na "współczesną" trakcję. Brytyjskie auto ma co prawda Micheliny Pilot 4S, ale mają 16 cali i szerokość 215 lub 225 mm.

A wszystkim tym będziecie rozkoszować się we wspaniale zmodyfikowanym wnętrzu, obszytym połaciami patynowanej skóry. Wygląda fenomenalnie.

MGB z wtyczką. Frontline BEE

Wersja elektryczna może nie jest aż tak emocjonująca, ale za to możemy ją mieć zarówno w odmianie bazującej na MGB GT, jak i na wersji Roadster. Nie ma też mowy o limitacji. Samochód również wygląda wspaniale, a poza brakiem układu wydechowego, nigdzie nie poznamy, że mamy do czynienia z autem na prąd.

Również we wnętrzu zegary są tylko delikatnie zmodyfikowane, a pomiędzy fotelami znajdziemy... drążek zmiany biegów.

Tak, Frontline Cars zrobiło samochód elektryczny z ręczną skrzynią biegów.

Jednostka elektryczna osiąga "tylko" 116 KM i 220 Nm, ale to powinno i tak wystarczyć do frajdy z jazdy. Moc idzie na tylną oś właśnie przez skrzynię ręczną, oczywiście ze sprzęgłem. Producent twierdzi, że silnik elektryczny pracuje w zakresie obrotów jednostki spalinowej, czyli "kręci się" do 9000 obr./min. MGB Frontline BEE zasilany jest z akumulatora o pojemności 40 kWh. Powinno to wystarczyć na 250-300 km jazdy. Zużycie nie powinno być duże, bo auto jest leciutkie - waży 1186 kg. I podobnie jak wersja z V8, ma rozkład mas blisko 50:50.

Muszę przyznać, że obydwa auta są niezmiernie ciekawe i wyglądają świetnie. Ciekaw jestem, czy jeżdżą tak dobrze, jak obiecują.