Mini Countryman Cooper SE po zmianach jest nieco bardziej "elektryczny" - TEST, OPINIA

Mini Countryman Cooper SE przeszedł facelifting. Widzicie zmiany? No właśnie. Poza tylnymi lampami nie ma ich dużo. A jednak, pojawiły się ważne nowości.

Zmiany, jakie przeszedł Mini Countryman Cooper SE, są następstwem liftingów w gamie Mini, które trwają od mniej więcej dwóch lat. Jeśli chodzi o nadwozie, to nie ma co mówić o jakichkolwiek nowościach. Z tyłu standardem stało się oświetlenie LED z sygnaturą świetlną w formie "Union Jack", czyli flagi brytyjskiej. Z przodu mamy nowy zderzak i całkowicie nowe przednie światła w technologii LED.

Jednak Pierwsze Jazdy, jak sama nazwa wskazuje, nie służą ocenie stylistyki. Choć może, trochę...? Ale do tego zaraz dojdę. Wśród krętych dróg w pagórkowatym rejonie Hesji mogłem się przekonać, czy "aktualizacja" w Mini przyniosła jakiś skutek. Na papierze nie ma zmian.

Mini Countryman Cooper SE

Ważna jest jazda

Za napęd wciąż odpowiada turbodoładowany silnik o trzech cylindrach. 1.5 nie pozbyło się też swojej maniery klekotania na jałowym biegu - dobrze, że "elektryk" przy tylnej osi często przejmuje rolę utrzymywania Mini przy życiu na postoju. W sumie Countryman SE dysponuje 220 KM, 385 Nm i napędem All4. Bateria wciąż ma 10 kWh pojemności, co nie napawa optymizmem. Ale w danych podawany jest zupełnie inny zasięg. To ciekawe.

Okazuje się, że bateria co prawda ma tę samą pojemność, ale jest to inny akumulator, nowszej generacji. Dzięki temu ma być wydajniejszy. Serio? Pierwsza trasa wiodła głównie przez miasto. Przejechałem ją w trybie standardowym eDrive. Po pokonaniu ponad 40 km jako hybryda, mało czytelny wskaźnik pokazywał jeszcze ponad 50% naładowania akumulatora. W modelu przed liftingiem udało mi się zrobić nieco ponad 20 km - ale panował wtedy arktyczny mróz (jak na naszą strefę klimatyczną, około -20 stopni).

Skoro już wspomniałem o nieczytelnym wskaźniku. Mini Countryman po modernizacji dostało cyfrowe zegary. Inżynierowie pracowali nad nimi długo, bo nawet "na szybko" wydaje mi się, że trudno jest zrobić coś, co przebije brakiem czytelności poprzedni ciasno "upchany" budzik za kierownicą. Wskazania dotyczące poziomu baterii są jednym ze wskazań małego komputera w dolnej części. A sam ekran w słońcu jest kompletnie nieczytelny. Dobrze, że jest wyświetlacz HUD - dzięki temu widać, z jaką prędkością jedziemy.

Wróćmy jednak do naszej hybrydy. Po lunchu, w trakcie którego udało się doładować baterię do niemal pełna (3,2 godziny przy ładowaniu z gniazdka 230V, a można maksymalnie użyć ładowarki 11kW), ruszyłem na drugą, długą część trasy. Po zjeździe z autostrady przełączyłem w ustawienie MAX eDrive i postanowiłem sprawdzić, na ile wystarczy mi tego prądu. Wystarczyło na 50 km, jadąc zgodnie z przepisami, w trasie o zróżnicowanym nachyleniu terenu. I raz tylko "oszukując", bo pod jedną z górek "elektryk" nie był w stanie sam utrzymać prędkości.

Wnioskuję z tego, że deklarowany maksymalny zasięg 61 km jest w mieście osiągalny. Spora zmiana na plus.

To wciąż MINI

Gdy już przestałem bawić się w testowanie zasięgu, przegoniłem tymi pięknymi drogami, żeby sprawdzić "drugi koniec" tabelki z danymi. Mini Countryman Cooper SE ma w końcu geny swojego mniejszego brata i mocny zespół napędowy (silnik elektryczny zawsze zachowuje trochę "soku" do wspierania jednostki 1.5). I tak - to dalej jest Mini. Jest dynamiczne, szybkie i pewnie się prowadzi. Jazda po łukach jest czystą przyjemnością. Samochód jest dość sztywny, ale bardzo stabilny. Na luźniejszych nawierzchniach czuć nieco różnicę w napędzie All4. Tutaj nie ma wału, silnik elektryczny napędza tylne koła. Na żwirowej drodze czuć nieco opóźnienia w pracy systemu, ale na asfalcie daje świetny efekt.

Mini Countryman Cooper SE

Zwłaszcza jak dołączymy do tego elastyczność. Chwilowy overboost po wciśnięciu gazu do oporu jest wyraźnie wyczuwalny - wyprzedzanie jest świetne. Na autostradzie jest też całkiem przyzwoicie, ale przy wysokich prędkościach silnik wciąż zużywa za dużo (motor elektryczny pozwala na jazdę do 125 km/h). Czyli mniej więcej około 9 litrów na "setkę" przy 140 km/h. A przypominam, że Mini Countryman Cooper SE ma bak o pojemności 36 litrów. Jednak z całego dnia jazd średnie zużycie paliwa wyszło już, jak na tę moc, całkiem nieźle - około 5 l/100 km.

Podsumowanie

Zmiany w układzie napędowym wyszły Mini Countrymanowi na dobre. Choć gdyby oparto napęd o czterocylindrową jednostkę 2.0, samochód mógłby być jeszcze lepszy. Wciąż jeździ się nim niezwykle przyjemnie, jest wygodny i całkiem przestronny (bagażnik ma 415 litrów, są w nim schowki na kable i opcjonalna ławeczka na tylny zderzak). Szkoda, że bak jest tak mały, a nowe zegary... ani nie są stylowe, ani czytelne.

 

Zalety
  • Świetne prowadzenie
  • Dobry zasięg, jak na rozmiar baterii
  • Dynamiczny silnik
  • Dość przestronne wnętrze
  • Wygodne fotele
Wady
  • Nieczytelne nowe zegary
  • Malutki bak paliwa
  • Brzmienie jednostki 1.5