MINI Hatch znowu wpadło do kosmetyczki. Lifting wprowadził sporo zmian
MINI Hatch przeszło kolejny lifting. Wbrew pozorom nie jest on bardzo delikatny - mocno zmieniono front i tył tego auta, a także odświeżono wnętrze.
MINI nie ma lekko. Należąca do BMW marka nie tylko musiała mocno spowolnić tempo produkcji w fabryce w Oxfordzie, ale także zrezygnowała z obecnego od pierwszej generacji programu indywidualizacji auta. Mówi się, że chętnych na takie przeróbki było coraz mniej. W praktyce jednak doskonale wiemy o co chodzi - o potencjalne oszczędności.
To spowolnienie opóźniło także debiut wersji po liftingu. Pierwsze zdjęcie tego auta wyciekło do sieci już blisko pół roku temu. Teraz wreszcie oficjalnie poznaliśmy zmodyfikowany model. Co w nim się zmieniło? Otóż całkiem sporo elementów trafiło pod skalpel, dzięki czemu nowy wariant rozpoznacie w mgnieniu oka.
MINI Hatch ma teraz bardzo charakterystyczny grill
Jak w możliwie najprostszy sposób wyjaśnić Wam różnicę pomiędzy starszym a nowszym wcieleniem tego auta? Wystarczy jedno zdjęcie. Bardzo proszę.
MINI Hatch 2020 i MINI Hatch 2021. Po lewej stronie wersja sprzed liftingu.
Różnica widoczna jest gołym okiem. Nowy zderzak jest odrobinę bardziej "kanciasty" a grill ze szczebelkami ustąpił miejsca nieco pełniejszemu pasowi przedniemu w kolorze nadwozia. Czy wygląda to dobrze? Opinią możecie podzielić się w komentarzu pod tekstem.
Tył także zyskał przemodelowany zderzak. Tutaj zmiany są szczególnie widoczne w wersjach spalinowych. Elektryczne MINI pozostało tutaj "bliższe" wariantowi sprzed liftingu.
Ach, i jeszcze jedno! Może i nie ma już programu indywidualizacji auta, ale debiutuje za to unikalne malowanie, które składa się z trzech kolorów. Wygląda to dość dziwnie i może budzić mieszane uczucia.
A co nowego znajdziemy w środku?
Tutaj postawiono na lepsze wyposażenie i nowocześniejszy wygląd. Opcjonalny do tej pory cyfrowy zestaw wskaźników staje się standardem. Debiutuje też nowa kierownica z czarnymi lakierowanymi przełącznikami multimediów i tempomatu. Co ciekawe skórzane obszycie jest teraz w każdej wersji, zaś w topowych wariantach można dokupić skórę Nappa, co umili kontakt wieńca z dłońmi. Standardem stał się również 8,8-calowy ekran systemu multimedialnego, co jest miłą zmianą. Odświeżony kokpit rozpoznacie też dzięki nawiewom na konsoli centralnej w całkowicie nowym kształcie.
A może coś nowego pod maską?
Otóż nie. Jedynie kilka koni mechanicznych, zagubionych podczas wprowadzania WLTP, powróciło pod maskę wariantu Cooper S. Poza tym dostajemy tutaj 3-cylindrowy model Cooper, szybki wariat JCW i oczywiście elektryka do miasta, czyli Coopera SE.