MINI John Cooper Works GP. W mniej niż 8 minut dookoła Zielonego Piekła
Podczas 24-godzinnego wyścigu na Nurburgringu zadebiutowało prototypowe wcielenie MINI JCW GP. Samochód ten bez wątpienia zostanie "królem małych hothatchy".
Dwa litry, 306 koni mechanicznych, napęd na przednią oś. Do tego bardzo niska masa, brak tylnej kanapy i surowy, stricte sportowy charakter. To recepta na sukces, którą MINI wdraża w życie już po raz trzeci. Niebawem ofertę najmniejszego modelu tej marki uzupełni wyczekiwana wersja GP, która wniesie wiele świeżości i jeszcze więcej sportowego charakteru.
Niemiecko-brytyjskie "cojones"
Masywne wloty powietrza w zderzaku przednim, poszerzenia nadwozia oraz potężne skrzydło nad tylną klapą. Już z daleka widać, że nowe MINI JCW GP nie będzie preferowało "miękkiej" i cywilizowanej zabawy. Producent stawia tutaj na maksimum możliwości, które zostaną wyciśnięte z tej konstrukcji. Według zapowiedzi, wszystkie te elementy mają realny wpływ na aerodynamikę i utrzymują ten samochód w ryzach przy bardzo szybkiej jeździe, do której jest stworzony. Najlepszym przykładem może być czas, w którym pokonuje "Zielone Piekło". MINI nie chwali się jeszcze oficjalnymi wynikami, ale pierwsze pomiary wskazują na wartości poniżej 8 minut, co stawia go w absolutnej czołówce dla hothatchy. Poprzednia generacja pokonała tę trasę w 8 minut i 23 sekundy. Czy aż tyle uda się "urwać" brytyjsko-niemieckiej firmie? Wszystko na to wskazuje - w tym aucie zastosowano technologie, które wywodzą się z doświadczenia motorsportowego.
Nowe MINI John Cooper Works GP nie będzie częstym widokiem na drogach. Na rynek trafi tylko 3000 egzemplarzy, z czego wiele z nich jest już zarezerwowanych.