Mitsubishi na celowniku śledczych. Chodzi o fałszowanie pomiarów emisji spalin

Niemiecka prokuratura wzięła na celownik Mitsubishi - chodzi o wykorzystywanie urządzeń i oprogramowania, które fałszuje wyniki testów emisji spalin.

Niemcy wzięli na celownik wysokoprężne jednostki Mitsubishi. Chodzi o silniki 1.6 i 2.2 DI-D, które według śledczych wyposażone były w urządzenia i oprogramowanie fałszujące wyniki testów emisji spalin.

Przeszukanych zostało 10 lokalizacji należących do dwóch firm

Prokuratura weszła do filii Mitsubishi oraz do biur firmy Continental we Frankfurcie, w Hanowerze i w Ratyzbonie. Ta druga firma jest tutaj współpracującym świadkiem, który wspiera niemieckie władze. Według prokuratury śledztwo skupia się na Mitsubishi, międzynarodowej sieci dealerskiej należącej do jednej firmy oraz dwóch poddostawców marki.

Rzecznik prasowy marki potwierdza, że dochodzenie jest prowadzone, ale nie ujawnia też żadnych szczegółów. Cała sprawa tyczy się jednak głównej jednostki zarządzającej, czyli Mitsubishi Motor Company, a nie europejskiego importera.

Kolejna marka będzie w tarapatach?

Ujawnienie afery dieselgate pociągnęło za sobą lawinę kolejnych ujawnionych oszustw w kwestii fałszowania pomiarów emisji spalin. W zasadzie każda marka była na celowniku, choć niektóre z tej walki wyszły obronną ręką. Volkswagen wciąż jednak walczy z ciągnącym się za nią ogonem. W Polsce marka została ukarana przez UOKiK karą w wysokości 120 milionów złotych.

Tymczasem niemieckie władze zwracają się do właścicieli Mitsubishi z wysokoprężnymi silnikami 1.6 i 2.2 o kontakt z policją celem weryfikacji pojazdów, które będą stanowiły dowody w sprawie. Wszystko wskazuje na to, że samochody sprzedawane w Polsce także są obciążone nielegalnym oprogramowaniem.

Źródło: Automotive News Europe