Największą zaletą tego Ferrari F12 jest niezawodność Toyoty. Nie zmyślamy
Ferrari F12 za grosze, do tego niezawodne? Bardzo proszę - nazywa się Toyota Celica.
Czy Ferrari F12 jest najbardziej niezawodnym modelem tej marki? Tego nie wiemy, ale jedno jest pewne - na pewno cierpi na różne dziwne włoskie przypadłości. Można więc skusić się na bezpieczniejszą alternatywę. Na nowego właściciela czeka w Tajlandii i... cóż, wymaga specyficznego podejścia.
Ferrari F12, ale to Toyota Celica. Pewnie nie zauważyliście różnicy, nieprawdaż?
Oczywiście żartujemy - widać to z daleka. W Tajlandii pojawiła się na sprzedaż replika Ferrari F12 zbudowana na bazie Toyoty Celiki. Pod maską nie ma jednostki V12 (a jedynie 2.2 R4), oferuje raptem 135 KM i ma bardzo osobliwy wygląd.
Przód pojazdu został wyposażony w niestandardowe reflektory, wybrzuszone błotniki i wentylowaną maskę, nawiązujące do stylistyki F12. Jednak detale, takie jak wloty powietrza w zderzaku czy umiejscowienie emblematu Ferrari, odbiegają od oryginału.
Profil boczny pojazdu różni się od pierwowzoru. Mimo zastosowania czarnych naklejek mających imitować linie F12, efekt końcowy nie oddaje w pełni charakteru włoskiej maszyny. Dodatkowo, zamontowane lusterka w stylu BMW M oraz felgi z wąskimi oponami sprawiają, że nawet mając we krwiobiegu dużo alkoholu nikt się nie pomyli.
Tylna część samochodu odbiega od wzorca, przypominając raczej elementy z Lykan HyperSport. Duże tylne światła, stałe skrzydło oraz atrapy centralnych rur wydechowych z dyfuzorem nie są zgodne z designem F12 Berlinetta.
Wnętrze pojazdu zostało wykończone w czerwieni, obejmując skórzane fotele, plastikowe akcenty na desce rozdzielczej i panele drzwiowe. Trójramienna kierownica, pozbawiona poduszki powietrznej, dodaje sportowego charakteru, choć kosztem bezpieczeństwa.
Ogłoszenie sprzedaży nie wspomina o modyfikacjach mechanicznych, sugerując, że pojazd zachował oryginalne parametry Toyoty Celiki. Samochód został wystawiony na sprzedaż w grupie "Toyota Celica Club Thailand" na Facebooku.
Cena? Nieznana. Pewne jest jednak to, że jakiś amator tuningu skusi się na tę maszynę. Być może o tym nie wiecie, ale scena tuningowa, także ta "dziwna" w Tajlandii ma się doskonale. Tam nawet stare Mercedesy potrafią mieć bodykity, które wyglądają osobliwie i dziwacznie.