NASCAR powraca do 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Tak, to nie pomyłka
Nie pomyliliśmy się. NASCAR naprawdę powraca do 24-godzinnego wyścigu Le Mans. To będzie wyjątkowy widok na Circuit de la Sarthe.
Rok 1976 był dla 24-godzinnego wyścigu Le Mans wyjątkowy. Wtedy po raz pierwszy na starcie pojawiły cztery auta, które wyglądały niczym przybysze z obcej planety. Wprost zza oceanu przybyły dwa auta z kategorii IMSA, czyli Chevrolet Monza i Chevrolet Corvette, oraz dwa auta znane z serii NASCAR. Był to Dodge Charger i Ford Torino.
Samochody te, zupełnie nie przystosowane do realiów 24-godzinnego wyścigu na krętym torze, stanęły na równi z wyjątkowymi europejskimi maszynami. Wyścigu nie ukończyły, ale zapisały się w historii tego wydarzenia.
W przyszłym roku 24-godzinny wyścig w Le Mans obchodzi setne urodziny. Seria NASCAR z kolei świętuje 75-lecie. Jak więc połączyć te dwie rocznice? Oczywiście startem samochodu z NASCAR-u w Le Mans.
To będzie wielki powrót do przeszłości - choć w nowoczesnym wydaniu. Na Circuit de la Sarthe wyjedzie jeszcze pachnący nowością Chevrolet Camaro ZL1, czyli tak naprawdę samochód NASCAR nowej generacji. Jego poszycie ma po prostu przypominać produkcyjne auto - ta konstrukcja nie ma z nim nic wspólnego.
Nowe samochody NASCAR będą rewolucyjne
Można powiedzieć, że jest to przejście z ery kamienia łupanego do czasów operowania precyzyjnie wykonanym nożem. Najnowsze samochody NASCAR-u mają dopracowaną aerodynamikę, lżejszą konstrukcję rurową (wykorzystują też włókno węglowe), a manualna 4-biegowa skrzynia ustąpiła miejsca sekwencyjnej. Z tyłu pojawiło się niezależne zawieszenie, a w nadkolach znajdziecie lekkie felgi aluminiowe, obute w opony Goodyear.
Sercem pozostaje tutaj 5,86-litrowe V8, generujące 670 KM. W ważącym 1550 kilogramów aucie jest to całkiem niezły wynik.
Oczywiście amerykańska specyfikacja nie sprawdzi się w Le Mans
Zespół Hendricks Motorsport przygotowuje specjalne auto, które wystartuje w ramach kategorii "Garage 56", przygotowanej dla specjalnych eksperymentalnych aut. Nie jest ona liczona do klasyfikacji i zapewnia raczej ciekawe widowisko oraz pole testowe dla producentów maszyn.
Standardowy samochód w amerykańskiej specyfikacji nijak nie sprawdzi się na Circuit de la Sarthe. Od połowy ubiegłego roku trwają prace nad projektem tego samochodu, zaś pierwsze testy rozpoczęto kilka miesięcy temu.
Wersja przygotowana na potrzeby Le Mans ma inne zawieszenie, zmodyfikowany układ kierowniczy i poprawioną aerodynamikę. Dodano też lepsze lusterka i oświetlenie - niezbędne podczas nocnych odcinków.
Obecnie intensywne testy prowadzone są w Virginii, gdzie auto przechodzi katusze, aby nie zawieźć we Francji. Będzie to więc wyjątkowy widok i naprawdę świetny sposób na połączenie okrągłych urodzin legendarnej serii wyścigowej i wyścigu.