Nissan Qashqai numer trzy. Jeździłem najnowszym wcieleniem tego auta - TEST, OPINIA
Ten samochód z czystym sumieniem można nazwać prekursorem segmentu kompaktowych SUV-ów. Nissan Qashqai powraca jako już trzecia generacja - znacznie nowocześniejsza wizualnie i technicznie. Czy jednak będzie ona w stanie dorównać coraz lepszym konkurentom?
Muszę przyznać, że Nissan naprawdę doskonale wyczuł trendy rynkowe. Koncepcja zastąpienia Almery podniesionym crossoverem/SUV-em okazała się być strzałem w dziesiątkę, a ten jeden "popchnięty" element domina całkowicie zmienił rynek. Nowy Nissan Qashqai nie ma jednak tak łatwego zadania jak pierwsza generacja. Ta, jako prekursor, tytuł bestsellera miała automatycznie w kieszeni. Drugie wcielenie jechało jeszcze siłą rozpędu poprzednika, jednak z roku na rok wyniki sprzedaży pokazywały słabnącą siłę tego modelu. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż Qashqai po prostu się zestarzał. Trzecia generacja ma jednak wszystko, co powinno pozwolić zmienić rozkład sił i pozwolić na powrót do czołówki sprzedaży.
Nowy Nissan Qashqai jest po prostu lepszy w każdym calu
Przede wszystkim postawiono tutaj na najnowszą platformę sojuszu Renault-Nissan, czyli konstrukcję CMF-C. Pod tym zlepkiem liter kryje się zaawansowana płyta podłogowa, która pozwala nie tylko na uzyskanie większego wnętrza przy zachowaniu kompaktowych wymiarów zewnętrznych, ale także na wprowadzenie elektryfikacji. Do tego jest wytrzymalsza, bezpieczniejsza i sztywniejsza. A to wszystko przekłada się na znacznie lepsze właściwości jezdne.
Oczywiście nowy Qashqai jest większy od poprzednia, aczkolwiek nie urósł w drastyczny sposób. Dodatkowe centymetry przełożyły się natomiast na znacznie lepsze proporcje ciekawie narysowanego nadwozia. Za projektem stoi Matt Weaver. Qashqai to w zasadzie jego dziecko - od pierwszej generacji odpowiadał za projekt tego auta. Klikając tutaj traficie do tekstu, w którym znajdziecie moją rozmowę z szefem stylistów Nissana.
Jak na żywo prezentuje się Nissan Qashqai?
Moim zdaniem bardzo dobrze - świeżo i ciekawie. Front wygląda efektownie i dobrze komponuje się z bryłą nadwozia. Linia boczna jest prosta i ciekawa, a tył, najmocniej przypominający poprzednika, cieszy estetyką. Naprawdę ciężko jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić. Nawet w tak mało porywających kolorach, jakimi jest szarość i biel, nowy Nissan wygląda dobrze. Moim zdaniem warto jednak postawić na ciekawsze odcienie - takie jak np. efektowny niebieski, który znajdziecie na ostatnich zdjęciach.
Muszę przyznać natomiast, że zostałem fanem kabiny tego auta. Design deski rozdzielczej jest prosty, ale i estetyczny. Zachowano tutaj odpowiednią liczbę fizycznych przycisków, np. odpowiedzialnych za klimatyzację czy obsługę multimediów. Mamy też garść schowków, duże kieszenie w drzwiach i ciekawy dobór materiałów wykończeniowych.
W porównaniu do poprzednika mamy tutaj do czynienia niemal z Rolls-Royce'm. Druga generacja Qashqaia była plastikowa w środku i miejscami tandetna. Tutaj natomiast mamy do czynienia z przyjemnymi tworzywami, miękkimi plastikami i skóropodobnym tworzywem.
Warto też zwrócić uwagę na multimedia i cyfrowe zegary. Działają one bardzo sprawnie, a ich obsługa w ogóle nie rozprasza. Jednocześnie dobre jakościowo ekrany (mają wysoką rozdzielczość) nie męczą wzroku. Rewelacyjnie wypada również niemal 11-calowy wyświetlacz HUD. Obraz ma świetną jakość, jest prezentowany "na szybie" (a nie na wysuwanym wyświetlaczu), a liczba widocznych informacji wręcz zaskakuje. Przypominam, że wciąż mówimy o kompaktowym SUV-ie.
A jak wypada ilość miejsca?
Z przodu nie ma na co narzekać. Fotele są wygodne i dobrze wyprofilowane, a pozycja za kierownicą wręcz wzorowa. Z tyłu także mamy sporo przestrzeni. Mając blisko 185 cm wzrostu bez problemu siadam sam za sobą. Tylna kanapa jest jednak przeznaczona głównie dla dwóch osób - w trójkę będzie niewygodnie. Ciekawostką są drzwi, które otwierają się tutaj pod kątem 90 stopni - dzięki temu mając zapas przestrzeni zyskujemy większy komfort wsiadania lub wkładania dużych przedmiotów.
Bagażnik, przynajmniej według danych technicznych, ma 480 litrów pojemności. Podwójna podłoga sprawia jednak, że realnie zdaje się być znacznie mniejszy. Dodatkowo po wyjęciu tejże pozostają punkty mocowania, które ograniczają możliwość wygodnego ustawienia dwóch walizek obok siebie. Za to należy się minus.
Jeździłem trzema egzemplarzami
W moje ręce trafiły trzy samochody, wszystkie z silnikiem 1.3 DIG-T. Pierwszy oferował 140 KM, drugi zaś 158 KM. Słabszy wariant oferowany jest wyłącznie ze skrzynią manualną, zaś mocniejszy z manualną i automatyczną przekładnią XTRONIC. To właśnie od tego ostatniego modelu zacznę, gdyż może on budzić sporo kontrowersji.
Jak pewnie wiecie Nissan Qashqai poprzedniej generacji wraz z silnikiem 1.3 otrzymał też przekładnię EDC, czyli dwusprzęgłowy automat. Tutaj zastąpiła go nowa konstrukcja CVT, która jednak nie działa w typowo "tramwajowy" sposób. Biegi są symulowane, a tempo pracy ma być szybsze niż w przeciętnym CVT.
Wrażenia? Cóż, ta symulacja biegów faktycznie działa dobrze, ale szybkość pracy skrzyni jest raczej przeciętna. Odniosłem wrażenie, że 158 KM pobrykało w innym kierunku, a auto jest bardzo ospałe. Zresztą takie same odczucia miałem w przypadku skrzyni manualnej. Tutaj dodatkowo trzeba brać pod uwagę fakt, że turbo wstaje od około 2500 obrotów. Tym samym w dolnym zakresie obrotomierza nie dzieje się nic, a auto jest bardzo "zmulone".
Nie oznacza to jednak, że wrażenia są przeciętne - nic z tych rzeczy. Warto po prostu od czasu do czasu zakręcić mocniej silnikiem, aby Qashqai sprawnie odpychał się do przodu. Warto dodać, że przy spokojnej jeździe zużycie paliwa nie przekracza 6,7 litra na sto kilometrów, co bardzo cieszy.
Qashqai prowadzi się bardzo dobrze
W tym aucie w naprawdę przyjemny sposób zestrojono zawieszenie. Zapewnia ono należyty komfort i dobrze radzi sobie z nierównościami, a jednocześnie nie jest "sportowo" twarde. Niektórzy producenci wręcz do bólu usztywniają SUV-y, czyniąc z nich karykatury samych siebie. Tutaj do tego nie doprowadzono, tak więc polskie drogi nie stanowią żadnego wyzwania.
Układ kierowniczy jest mocno wspomagany, ale przekazuje też odpowiednią garść informacji z przedniej osi. Wiemy co dzieje się z kołami i raczej nie będziemy chcieli niczego więcej - wszak to nie jest sportowe auto do bicia rekordów.
Na plus zasługuje także wyciszenie kabiny
Pokuszę się o stwierdzenie, że jest to jeden z najlepiej wyciszonych SUV-ów w swoim segmencie. Szum wiatru i hałas silnika są niemal nieobecne, nawet przy autostradowych prędkościach. Tyczy się to także szumu dochodzącego z kół. Rozmowa z pasażerami siedzącymi z tyłu nie będzie więc problematyczna.
Czy Nissan Qashqai ma jakieś wady?
Tak, ale są one dość specyficzne. Pomijając przeciętny bagażnik i wspomnianą ospałość skrzyni XTRONIC, to dla mnie najbardziej irytującą rzeczą była praca lewarka manualnej skrzyni biegów. Otóż jest on dziwnie przechylony do przodu. Tym samym lewarek na czwartym biegu zyskuje idealnie pionową pozycję, niczym na luzie w wielu autach. Luz jest z kolei lekko pochylony do przodu, a trójka wręcz zbyt mocno przesunięta w stronę konsoli środkowej. Wbicie "piątki" wymaga natomiast długiego ruchu ręką, przez co całkowicie zsuwa się ona z podłokietnika.
Przyczepiłbym się także do obsługi komputera pokładowego. Resetowanie ustawień jest proste, gdyż wystarczy przytrzymać rolkę na lewym ramieniu kierownicy. Potem jednak dostajemy szereg opcji pod tytułem "co chcemy zresetować". Potem trzeba to jeszcze potwierdzić, a po resecie zostajemy w menu "co chcemy zresetować". Tym samym po całym procesie trzeba jeszcze ręcznie wrócić do pierwotnego widoku.
Czego nie miałem okazji sprawdzić?
Przede wszystkim działania poprawionego systemu ProPilot i skuteczności nowych świateł LED. Jazdy próbne trwały tylko kilka godzin i to w okolicy, gdzie przetestowanie pewnych systemów jest wyzwaniem. Tym samym na pozostałych elementach skupimy się już podczas regularnego testu tego auta.
Ceny? 99 800 zł to kwota, która otwiera cennik tego modelu. Za takie pieniądze dostaniemy wariant Visia ze 140-konnym silnikiem. Na pokładzie znajdą się światła LED, inteligentny tempomat czy czujniki martwego pola, co jest ewenementem i sporą niespodzianką.
Poza tym do wyboru mamy wersje Acenta, N-Connecta, Tekna i Tekna+. Testowane auta były w wersji Tekna (zdjęcia wnętrza oraz szary egzemplarz to właśnie ta odmiana) i Tekna+ z szeregiem dodatków.