Nissan Qashqai e-Power - TEST. Jeździłem elektrykiem, którego nie ładujesz

Producenci aut szukają nowych metod na maksymalnie obniżenie emisji dwutlenku węgla i szkodliwych substancji. Nissan Qashqai E-Power to idealny przykład na to, że czasami nieoczywiste pomysły mogą być strzałem w dziesiątkę. Jest to najprawdopodobniej jedyny "elektryk", który pod maską ma silnik spalinowy.

Bestseller japońskiej marki musi dopasowywać się do obecnych wymagań rynku. Miękkie hybrydy już nie wystarczają, a diesle są na cenzurowanym. Nissan Qashqai E-Power jest odpowiedzią nie tylko na oczekiwania regulatorów, ale także propozycją dla osób, które szukają oszczędnego i dynamicznego auta.

Napęd e-Power można śmiało nazwać połączeniem samochodu elektrycznego ze spalinowym. Mamy zatem silnik elektryczny który napędza koła, baterię, której nie da się naładować "z gniazdka" oraz silnik spalinowy, pełniący rolę generatora. Proste, nieprawdaż?

Nissan Qashqai E-Power TEST

Nissan Qashqai E-Power - TEST. Elektryk, który jest hybrydą

Ciekawym elementem jest właśnie wspomniany silnik spalinowy, będący tylko i wyłącznie generatorem prądu. To całkowicie nowa trzycylindrowa jednostka o pojemności półtora litra, wyposażona w turbosprężarkę.

Mocy tutaj nie brakuje, gdyż dostajemy solidne 158 KM z samej jednostki spalinowej. Do tego nie jest to doskonale znany silnik opracowany z Renault i z Mercedes, który znamy z dotychczasowej oferty Qashqaia.

To opracowana od nowa jednostka, z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami. Jednym z nich jest system zmiennego stopnia sprężania (VC-T) mający optymalizować działanie całej konstrukcji podczas pełnienia specyficznej roli w tym samochodzie.

Silnik spalinowy może tutaj zarówno doładowywać baterię, jak i przekazywać część energii bezpośrednio do silnika elektrycznego. Ten drugi sposób działania będzie w szczególności używany podczas dynamicznej jazdy, z wykorzystaniem całego zakresu koni mechanicznych.

Nissan Qashqai E-Power TEST

Zaskoczyła mnie niewielka bateria, którą zastosowano w tym aucie. Ma ona zaledwie 1,97 kWh pojemności netto. Oznacza to, że na odzyskanej energii przejedziemy dosłownie kilka kilometrów - i to przy delikatnym traktowaniu pedału gazu.

Każde mocniejsze wciśnięcie gazu powoduje uruchomienie silnika spalinowego. Mała pojemność akumulatora to też niewielka ilość energii jaką jest on w stanie przekazać do jednostki elektrycznej.

Warto tutaj zaznaczyć, że w założeniu Japończyków, Nissan Qashqai w tej wersji ma być pomostem między samochodami spalinowymi a elektrycznymi.

Wersja E-Power to jednocześnie pierwsza taka hybryda w europejskiej gamie Nissana i najmocniejsze wydanie Qashqaia

e-Power to najmocniejsza odmiana tego crossovera. Do dyspozycji kierowcy jest 190 koni mechanicznych oraz 330 niutonometrów. Interesuje nas bowiem tylko i wyłącznie moc jednostki elektrycznej. 158 KM z silnika spalinowego służy wyłącznie do zasilania elektryka. Mam nadzieję, że jeszcze się w tym nie pogubiliście.

Taka moc przekłada się na dobre osiągi. Pierwsza setka pojawi się na prędkościomierzu po 7,9 sekundy, a maksymalnie pojedziemy 170 km/h. Wtedy do akcji wkracza elektroniczny ogranicznik.

Jednocześnie Qashqai niewiele stracił z funkcjonalności. Mimo, że jego masa własna wzrosła o nieco ponad 200 kilogramów, ładowność pozostała na zbliżonym poziomie. Aby nie pogorszyć właściwości jezdnych, wariant e-Power posiada inne zawieszenie oraz wydajniejszy układ hamulcowy, który dodatkowo wspiera system rekuperacji.

Dla porządku odnotuję, że ta wersja może ciągnąć przyczepę o masie tylko do 750 kilogramów. Nie ma znaczenia, czy posiada ona hamulce czy nie. Pozostałe wersje Qashqaia mogą ciągnąć przyczepy hamowane o masie od 1400 do 1800 kilogramów.

Nissan Qashqai E-Power - TEST. Jak ten napęd wypada w praktyce?

Odpowiedź na to pytanie jest złożona. W mojej ocenie najgorzej wypada próba dynamicznego ruszenia z miejsca, czyli na przykład podczas włączania się do ruchu. Do mniej więcej 20-30 km/h Nissan Qashqai e-Power jest mocno ospały. Wduszenie prawego pedału w dywanik wiele tutaj nie zmienia.

Nie pomaga tutaj nawet wysoki moment obrotowy, dostępny od samego dołu. Auto jest zduszone programowo i na suchym asfalcie oraz zimowych oponach nie ma mowy o nawet najmniejszym pisku gumy. I nie ma znaczenia, czy Qashqai jest w trybie ECO, standardowym, czy sportowym.

Jednak później jest już tylko lepiej. Spokojna jazda owocuje doskonałym zużyciem paliwa oraz wspaniałą ciszą. Nawet podczas pracy silnik spalinowy jest ledwo słyszalny. Mocniejsze wciśnięcie pedału przyśpieszenia powoduje błyskawiczną reakcję auta i całkiem przyjemny warkot trzycylindrowej jednostki.

O ekonomii mogę napisać niewiele, z uwagi na charakter pierwszych jazd. Po 75 kilometrach spokojnej jazdy po górskich drogach, sesji zdjęciowej (gdzie auto stało uruchomione przez kilkadziesiąt minut), oraz po kilku próbach przyśpieszenia, średnie zużycie paliwa wyniosło 4,5 l/100 km. A mogłoby być znacznie lepiej, ponieważ podczas dłuższych zjazdów system rekuperacji momentalnie uzupełnił prąd w baterii - tym samym miałem zapas energii.

Sama rekuperacja może odbywać się na dwa sposoby, ale w trzech trybach. Pierwsza metoda jest często spotykana, czyli mamy dwa ustawienia do jazdy do przodu - D oraz B. Ten drugi, po odpuszczeniu pedału przyśpieszenia wytraca prędkość znacznie skuteczniej.

Druga metoda to funkcja e-Pedal Step. W tym przypadku możemy płynnie sterować przyśpieszaniem oraz zwalnianiem korzystając tylko z lewego pedału. Niestety, nie wiedzieć czemu, Nissan Qashqai e-Power otrzymał rozwiązanie z dopiskiem „step”, czyli do samego zatrzymania trzeba już użyć pedału hamulca. e-Pedal Step działa w zakresie prędkości od 5 km/h do 170 km/h.

Skupmy się na ciszy

Wyciszenie kabiny w nowym Nissanie Qashqai e-Power bardzo mnie zaskoczyło, choć już na prezentacji produktowej przed pierwszymi jazdami zwracano na nie uwagę. Nowością w tej wersji jest funkcja Noise Cancelling.

Polega to na analizie hałasu zewnętrznego oraz emitowaniu dźwięków przeciwnych - i działa to doskonale. Przy spokojnej jeździe, gdy silnik spalinowy pracuje na niskich obrotach, w kabinie można poczuć się jak w pełnoprawnym elektryku.

Ile trzeba zapłacić za takie auto?

Na dobrą sprawę niewiele. Najbardziej porównywalna odmiana Nissana Qashqai to wersja 1.3 158 KM ze skrzynią XTRONIC. Jest ona tańsza od wariantu e-Power o 14 900 złotych. Jednak przy cenach od 176 200 do 200 750 złotych e-Power’a jest to mniej niż 10%. Dodam, że najnowszy układ napędowy występuje tylko w trzech najwyższych specyfikacjach wyposażenia.

Licząc różnice w zużyciu paliwa na poziomie minimum 1,5 litra benzyny na każde sto kilometrów, oraz cenę bezołowiówki na poziomie 7 złotych, wychodzi trochę ponad 140 tysięcy kilometrów. Realnie na pewno szybciej, biorąc pod uwagę na przykład znacznie mniejsze zużycie tarcz hamulcowych oraz klocków.

Nissan Qashqai e-Power - moja opinia

Choć określenie "elektryk na benzynę" brzmi co najmniej bezsensownie, to jednak pomysł Nissana robi naprawdę dobre wrażenie. Qashqai e-Power zużywa mniej paliwa niż pozostałe wersje, jest od nich szybszy, zaskakuje fenomenalnym wygłuszeniem i nie kosztuje dużo więcej.

Można więc śmiało powiedzieć, że jest to naprawdę dobry przystanek pomiędzy klasyczną motoryzacją z silnikami spalinowymi, a elektromobilnością. Kto wie, może kolejnym autem nabywców takiego Qashqaia będzie już Ariya? Do tej ciszy można przyzwyczaić się naprawdę szybko!