Nissan X-Trail e-Power e-4ORCE - TEST. SUV prawie idealny
Japończycy zrobili coś naprawdę zaskakującego. Nowy Nissan X-Trail nie tylko jest gigantycznym krokiem naprzód względem poprzednika, ale przede wszystkim stanowi obecnie jedną z najlepszych propozycji w swoim segmencie. I gdyby nie jedna specyficzna cecha, to zasłużyłby na tytuł lidera wśród SUV-ów.
Wiecie, że to już czwarta generacja tego modelu? Nissan X-Trail zadebiutował blisko 23 lata temu i od tamtej pory jest jednym z filarów oferty tej japońskiej marki. Przez lata charakter tego auta mocno się zmienił. Pierwsza generacja była kompaktowym SUV-em o zaskakujących możliwościach terenowych. Drugie wcielenie postawiło na dużo bardziej uniwersalny charakter, przy jednoczesnym zachowaniu sprawności poza asfaltem.
Trzecia generacja stała się z kolei bardziej uniwersalna wizualnie i jednocześnie porzuciła odrobinę offroadowego charakteru na rzecz lepszego zachowania na asfalcie. Co więc przynosi czwarta generacja? Cóż, mogę śmiało skwitować to jednym określeniem. Jest nim "ogromne zaskoczenie".
Nissan X-Trail e-Power e-4ORCE - TEST. Ten samochód jest rewolucją względem poprzednika
I to naprawdę dużą. Przyznam szczerze, że zarówno Qashqai, jak i X-Trail w poprzednim wcieleniu nie były autami, które jakkolwiek mnie urzekły. Przestarzałe multimedia, plastikowe kokpity i nijaki charakter sprawiały, że zapominało się o tych samochodach tuż po zamknięciu drzwi.
Nissan zrozumiał, że nie jest to coś, co warto kultywować. Już obecna generacja Qashqaia pokazała, że miejsca na połączenie dobrego designu i praktyczności nie brakuje. X-Trail podnosi to do potęgi, gdyż jest jeszcze większy i wygodniejszy.
Z Qashqaiem łączy go wiele. Projekt wnętrza jest niemal identyczny, a pod maską dzielą między sobą część jednostek napędowych. X-Trail wyróżnia się za to zupełnie inną stylistyką nadwozia, oraz oczywiście rozpieszcza znacznie przestronniejszym wnętrzem.
Wygląd tego auta robi dobre wrażenie
Myślę, że z tym stwierdzeniem zgodzi się wiele osób. Styliści Nissana działający pod batutą Matta Weavera narysowali naprawdę zgrabny samochód, który nie wygląda jak "nadmuchany" Qashqai, co miało miejsce w poprzedniku.
Charakterystyczny front z dwuczęściowymi lampami, bardziej kanciasta sylwetka i podniesiony tył prezentują się wyjątkowo atrakcyjnie. Nie brakuje tutaj nawiązań do poprzednika, chociażby w postaci kształtu tylnych lamp.
I nawet tak mało wyrazisty lakier, jak "Szampański Metalik", połączony z czarnym dachem, pasuje do tego auta i nie sprawia, że X-Trail ginie w tłumie.
W kabinie cieszą dużo lepsze materiały wykończeniowe
Nissan przez wiele lat trzymał się swojego "japońskiego" podejścia do wykończenia wnętrza. Oznaczało to niestety wykorzystywanie twardych, ale dobrze spasowanych materiałów.
Japończycy widzą jednak, że gusta klientów na świecie są nieco inne - i trzeba zmieniać się wraz z nimi. Nowy Nissan X-Trail w kabinie ma więc znacznie więcej miękkich tworzyw, zwłaszcza na drzwiach i na desce rozdzielczej. Muszę przyznać, że są one naprawdę przyjemne w dotyku i cieszą oko.
Zresztą sam projekt deski rozdzielczej należy do bardzo udanych. Mamy tutaj klasyczny panel klimatyzacji, którego obsługa jest banalnie prosta, duży ekran systemu multimedialnego (również łatwego w obsłudze) i cyfrowe zegary. Poza tym znajdziemy tutaj jedynie pokrętło trybów jazdy i dwa przyciski odpowiadające za funkcje napędu e-Power, o czym przeczytacie za chwilę.
Całość obudowano mnogością praktycznych schowków i skrytek, w których łatwo ulokować wszystkie podręczne przedmioty. Może nie jest to najbardziej porywający kokpit świata, ale ergonomią i przemyślanymi rozwiązaniami bije na głowę wielu konkurentów.
Jeśli miałbym się tutaj do czegoś przyczepić, to byłby to jedynie fakt braku oświetlenia LED w kabinie. Trzeba je wybrać z listy akcesoriów. Seryjne żarówki słabo oświetlają kokpit, a do tego w tylnej części nadwozia jest potwornie ciemno. Jest to mało wygodne podczas pakowania samochodu lub wysiadania po zmroku.
Na brak komfortu także nie można narzekać
Przednie fotele są wyjątkowo wygodne i mają dobry zakres regulacji. Plus za odpowiednio długie siedzisko - to coś, czego brakowało przez lata w Nissanach. Z tyłu z kolei komfortowo usiądzie dwójka pasażerów, zaś na krótszych trasach i trzy osoby. Drugi rząd siedzeń ma do dyspozycji własne nawiewy oraz osobną strefę klimatyzacji, co jest dużym plusem.
Bagażnik w wersji e-Power oferuje z kolei solidne 525 litrów pojemności, z możliwością powiększenia do 1396 litrów po przesunięciu tylnej kanapy. Można ją także złożyć, uzyskując ponad 2000 litrów przestrzeni ładunkowej.
System e-Power to bardzo specyficzna hybryda, która korzysta z wyjątkowo małego akumulatora. Dzięki temu pod podłogą bagażnika wygospodarowano miejsce na małe schowki, które sprawdzą się do przewozu małych, rzadko używanych przedmiotów.
Warto też pamiętać, że Nissan X-Trail występuje w wersji 7-osobowej. Dwa dodatkowe siedzenia są jednak bardzo awaryjne i sprawdzą się raczej na krótkich dystansach.
e-Power, czyli hybryda, która chce być elektrykiem. Jest świetna w mieście, ale...
Pod maską testowanego egzemplarza znalazł się nowy, dość wyjątkowy napęd e-Power. Jest to połączenie silnika 1.5, pełniącego tutaj wyłącznie rolę generatora, pracującego z dwoma jednostkami elektrycznymi na obu osiach oraz z akumulatorem o pojemności 2,1 kWh.
Zasada działania tego systemu jest prosta - silnik spalinowy zasila jednostkę elektryczną, która napędza koła. Przy naładowanym akumulatorze możliwa jest jazda na samym prądzie na krótkich dystansach. Do tego silnik spalinowy wyłącza się przy zdjęciu nogi z gazu - także przy prędkościach autostradowych.
Tak wygląda teoria. A jak w praktyce wypada Nissan X-Trail e-Power e-4ORCE?
Muszę przyznać, że pierwsze wrażenia były naprawdę dobre. Przede wszystkim zaskakuje tutaj natychmiastowa reakcja na gaz oraz płynność działania całego systemu. Silnik spalinowy dyskretnie buczy w tle i nie generuje nieprzyjemnego hałasu przy mocniej wciśniętym pedale gazu.
Do tego system e-Power jest wyjątkowo wydajny podczas typowo miejskiej jazdy. Bez większego problemu osiągałem tutaj wyniki na poziomie 5,3-6,4 litra w gęstym warszawskim ruchu. Warto jednak pamiętać, że nie ma róży bez kolców. Na krótkich dystansach cały układ musi się "nagrzać", aby zyskać odpowiednią wydajność.
Jeśli więc wyzerujecie komputer i przejedziecie około 5-6 kilometrów od uruchomienia, to wynik prezentowany na wyświetlaczu może sięgać 10-11 litrów. Chwilę później jednak wartości te spadają w ekspresowym tempie.
System e-Power jest świetny do miasta - ale niestety nie lubi prędkości autostradowych
Tak naprawdę dobre zużycie paliwa utrzymuje się tutaj mniej więcej do 120 km/h. Przy takiej prędkości X-Trail zużywa około 8 litrów paliwa (z hakiem), co jeszcze da się przełknąć.
Niestety, kiedy tempomat ustawimy na 140 km/h, to z niskim zapotrzebowaniem na paliwo szybko się pożegnamy. W takich warunkach Nissan X-Trail zużywa od 10,2 do 11,8 litra na setkę, a wskaźnik stanu paliwa dość szybko przesuwa się w lewą stronę.
przy 100 km/h: | 5,4 l/100 km |
przy 120 km/h: | 8,4 l/100 km |
przy 140 km/h: | 10,9 l/100 km |
w mieście: | 5,6-8,4 l/100 km |
A szkoda, bo podróżowanie tym samochodem jest naprawdę przyjemne. Kabinę doskonale wyciszono (naprawdę!), a układ jezdny daje komfort podróżowania i stabilność w zakrętach.
Tu swoje trzy grosze dorzuca układ e-4ORCE, czyli system napędu na cztery koła. Podobnie jak w wielu hybrydach, e-4ORCE napędza tylną oś za pomocą jednostki zasilanej prądem. Nie ma tutaj fizycznego połączenia wałem pomiędzy osiami.
Mimo to trakcja jest fenomenalna. Na śliskich nawierzchniach tylna oś natychmiastowo wkracza do akcji, a w zakrętach wyraźnie wspomaga przód. Poza tym Nissan X-Trail ma nisko położony środek ciężkości, co zwiększa pewność jazdy w łukach, nawet dość szybko pokonywanych.
Poza tym układ e-4ORCE zaskakująco dobrze radzi sobie poza asfaltem. Na lekko błotnistych polnych drogach dzielnie wspomaga przednią oś. Podejrzewam, że na śniegu także dorzuci swoje trzy grosze i wyraźnie ułatwi jazdę.
Napęd e-Power ma też kilka cech z elektrycznych Nissanów
Jedną z nich jest funkcja e-Pedal, czyli możliwość hamowania systemem rekuperacji. Wówczas każde ujęcie gazu inicjuje dość szybkie zmniejszenie prędkości. W praktyce trzeba więc delikatnie manipulować prawą nogą, aby dostosować działanie rekuperacji do naszych potrzeb.
Muszę przyznać, że o ile w autach elektrycznych ma to sens, o tyle tutaj nie mogłem przekonać się do tego rozwiązania. Dlaczego? Otóż większe korzyści uzyskiwałem "żeglując". Na tym samym odcinku pomiarowym (w mieście), zużycie paliwa bez włączonej funkcji e-Pedal okazało się być niższe aż o 0,5 litra.
Nissan X-Trail w wersji Tekna ma absolutnie wszystko, czego potrzeba do szczęścia
Na pokładzie znajdziemy nowoczesne multimedia z obsługą Apple CarPlay i Android Auto, system ProPilot (adaptacyjny tempomat z funkcją automatyzacji jazdy), skórzaną tapicerkę, podgrzewane fotele (oraz kierownicę) i świetne światła LED. Te ostatnie działają bardzo sprawnie - szybko "wycinają" inne auta i zapewniają długi snop światła.
Ma to jednak swoją cenę. Za wariant Tekna w wydaniu e-Power e-4ORCE zapłacimy wyjściowo ponad 224 000 złotych. Po dorzuceniu lakieru metalicznego zostaniemy z ceną sięgającą 230 450 złotych.
Tanio nie jest - aczkolwiek konkurencja kosztuje porównywalne pieniądze. Nawet dobrze wyposażona i mocna Skoda Kodiaq to obecnie wydatek rzędu 220 000 złotych.
Nissan X-Trail - moja opinia i podsumowanie
To wyjątkowo udane auto, które ma dużo zalet - i jedną sporą wadę w postaci wysokiego zużycia paliwa w trasie. Nissanowi udało się w zgrabny sposób połączyć cechy dwóch pierwszych generacji (sprawność poza asfaltem) z atrakcyjnym wyglądem i przestronnym wnętrzem.
Przyznam szczerze, że szukając auta w tym segmencie, Nissana postawiłbym na pierwszym miejscu na liście potencjalnych kandydatów. Jestem ciekaw jak sprawuje się ten model z turbodoładowaną benzyną 1.5, będącą jedyną alternatywą dla hybrydy e-Power.