Nissan X-Trail - TEST. Wjechałem SUV-em tam, gdzie SUV-y nie wjeżdżają!
Nissan X-Trail to większy z kompaktowych SUV-ów Nissana. Jest zaskakujący. Ma nietypowy napęd i... potrafi to co powinien każdy SUV.
W dzisiejszych czasach, gdy SUV-y spotykamy na każdym kroku, a segment kompaktowych i rodzinnych podniesionych aut jest mocno nasycony, trudno jest zwrócić uwagę czymś "innym". Tymczasem Nissan X-Trail, mając mnóstwo "klasycznych" zalet SUV-ów, ma też inne. I o dziwo właśnie te, dla których powstał ten segment.
Nissan X-Trail e-Power e-4orce. e-Legancko sobie radzi
Do pierwszych jazd otrzymaliśmy Nissany w topowych wersjach napędowych, a więc hybrydy typu e-Power, w dużej mierze wyposażone w napęd na cztery koła e-4orce. Jest jeszcze dostępna odmiana 1.5 Turbo z "miękką hybrydą", ale według słów przedstawicieli marki, nie cieszy się dużym zainteresowaniem. Przedsprzedaż pokazała, że ponad 90% chętnych wybrało model hybrydowy.
Układ e-Power to nissanowski sposób na hybrydę, polegający na użyciu trzycylindrowej jednostki 1.5 jako generatora prądu. A koła napędzane są wyłącznie przez silnik elektryczny. Mamy więc też system e-Pedal znany z japońskich aut elektrycznych. Choć trzeba przyznać, że tu jest nieco oszukany, bo korzysta również z układu hamulcowego, a nie tylko z rekuperacji.
Wróćmy jednak do tego, jak jeździ Nissan X-Trail.
Spory SUV radzi sobie bardzo przyzwoicie. W górskich warunkach okolic Szklarskiej Poręby nie ma się gdzie za bardzo rozpędzić, ale moc się przydaje. Przy spokojnej jeździe samochód korzysta głównie ze zgromadzonego w baterii prądu, z rzadka wspierając się generatorem. Ten przydaje się przy dynamicznej jeździe oraz np. wjazdach pod górę.
Kompletnie nie słychać, że to jednostka trzycylindrowa. W ogóle nie słychać jej za bardzo, bo X-Trail jest bardzo dobrze wyciszony. Choć faktycznie, przy mocnym przyspieszaniu, wchodzący na wyższe obroty silnik sprawia trochę wrażenie, jakbyśmy jechali autem z CVT. Tyle, że reakcja na gaz jest błyskawiczna. Podobna do tych, które znamy z samochodów elektrycznych, choć wyraźnie spokojniejsza.
Dynamika jest więc całkiem niezła, choć spodziewałem się może, że 213-konny układ będzie miał nieco więcej "pary".
Za to napęd e-4orce, którego główną zaletą jest drugi silnik elektryczny przy tylnej osi, czyni z tego SUV-a... SUV-a.
Serio, 90% klientów pewnie nigdy nie zjedzie tym samochodem z drogi. Nie będzie też tak naprawdę potrzebowało napędu na obie osie. Ale to X-Traila wyróżnia. Tryby górski i zimowy, asystent zjazdu, kamery pokazujące prawy narożnik auta przy kole (tam gdzie nie mamy szans zobaczyć przeszkody) to tylko gadżety w porównaniu z naprawdę przyzwoitym napędem i sporym prześwitem (19-20 cm w zależności od wersji). Przygotowana trasa testowa obejmowała zaśnieżone, szutrowe drogi z głębokimi koleinami oraz solidne podjazdy i zjazdy. Wiadomo było, że powstała tak, żeby Nissan sobie poradził, ale na pierwszy rzut oka... nie gwarantowałbym sukcesu. A większość konkurencji mogłaby mieć z tym duże problemy. Pomijam już te auta, które nie mają napędu na obie osie.
Co jeszcze może Was przekonać?
Na pewno solidnie zaprojektowane zawieszenie. Nie ma ono żadnej regulacji, i należy raczej do tych sztywniejszych, ale nieźle radzi sobie z nierównościami i zapewnia dużą pewność kierowcy. Do tego Nissanowi udało się zrobić samochód, który przy zachowaniu komfortu niemal nie nurkuje przy hamowaniu i nie unosi przodu przy gwałtownym przyspieszaniu. To jest naprawdę dobrze wymyślony samochód.
Do tego oczywiście jest wspomagany całą masą asystentów, które obejmują większość układów dostępnych na rynku. Wersja Tekna ma je wszystkie, od adaptacyjnego tempomatu, po system ostrzegający o potencjalnych zagrożeniach np. z tyłu pojazdu.
Do tego X-Trail jest duży i wygodny. Ma wygodne fotele i sporo miejsca na przesuwanej (o 22 cm) tylnej kanapie. Notabene całkiem wygodniej, jeśli nie uznamy, że ma nieco za krótkie siedzisko. A ma nieco za krótkie siedzisko.
Subiektywnie, i to również ocena moich kolegów z innych redakcji, w X-Trailu jest więcej miejsca niż w Toyocie RAV4.
Również bagażnik jest całkiem spory - ma 575 litrów pojemności, w dwóch poziomach. I stówkę mniej, jeśli zdecydujemy się na odmianę siedmiomiejscową. Bo taką wersję też Nissan oferuje. Oczywiście ostatnie dwa miejsca są dla osób o wzroście do 160 cm, ale za to tylne drzwi otwierają się pod kątem 85 stopni. Docenią to kierowcy z dziećmi, lub właśnie osoby usiłujące dostać się na trzeci rząd siedzeń.
Ci, co zostali z przodu mogą korzystać z bogatego wyposażenia (podgrzewana szyba, kierownica, trzystrefowa klimatyzacja, bezprzewodowy Apple CarPlay oraz Android Auto - ale ten już działa tylko po kablu). Mogą też kląć na tłumaczenie i spolszczenie Nissana. Jest taki sam dramat jak w Qashqaiu.
Dobrze, że chociaż kierownica jest wygodna, a materiały wykończeniowe na dobrym poziomie. Jest miękko, solidnie i miło dla oka, choć bez "fajerwerków".
Nissan X-Trail 2023 - opinia i ceny
Oczywiście, czekamy na możliwość spokojniejszego przyjrzenia się nowemu X-Trailowi, czyli na pełny test. Wtedy sprawdzimy też zużycie paliwa, i czy coś nas jeszcze nie irytuje. Jak na przykład w Qashqaiu. Ale ten całkiem ładny, duży SUV sprawia wrażenie dopracowanego auta, znacznie lepszego niż poprzednik.
Problemem może być cena. Samochód jest dostępny w dwóch odmianach, obu całkiem nieźle wyposażonych, ale za X-Traila e-Power zawsze trzeba zapłacić około 200 tysięcy złotych lub więcej. Odmiana z napędem na cztery koła kosztuje już minimum 206 tys. zł, a topowa odmiana, w wersji siedmiomiejscowej - 228 tys. zł, które można rozbudować o pakiet Premium (szklany dach, inna tapicerka, system automatycznego parkowania) oraz lakier. A to mniej więcej 20 tys. zł więcej niż Toyota RAV4 w wersji Executive, z silnikiem hybrydowym oraz napędzanymi czterema kołami.