Nowe spalinowe Porsche Macan będzie bardziej przednionapędowe niż myślicie. Takie są czasy
Wszyscy kochaliśmy spalinowe Porsche Macan za jego właściwości jezdne. Kolejna generacja, która powróci do gry ze względu na słabe wyniki marki, może być jednak dużą niespodzianką, niekoniecznie pozytywną.
Cayenne uratowało markę z Zuffenhausen, ale to Porsche Macan stało się koniem pociągowym, który zbudował jej potęgę w ostatnich latach. Niemcy teoretycznie wykorzystali jako punkt wyjścia Audi Q5 pierwszej generacji, ale nie znajdziecie tutaj wspólnych elementów łączących te samochody. Inżynierowie Porsche gruntownie przebudowali platformę, a przede wszystkim napęd, w którym postawiono na przeniesienie mocy głównie na tylne koła. Tutaj to przednia oś była wsparciem, co dawało wyjątkowe wrażenia zza kierownicy.
Niemcy postawili teraz na elektryczny model, chcąc płynąć na fali elektromobilności. Okazuje się jednak, że nie jest to strategia, która przynosi korzyści - zwłaszcza finansowe. W "trybie awaryjnym" tworzą więc nowego spalinowego Macana, który niestety nie będzie tak zaawansowany jak jego poprzednik. Powód jest bardzo prosty.
Nowe Porsche Macan będzie bardziej przednionapędowe, niż tylnonapędowe. Przebudowanie platformy będzie zbyt drogie
Podobnie jak w przypadku poprzednika, nowy Macan (nazywany wewnętrznie M1), wykorzysta platformę Audi Q5, czyli konstrukcję PPE. To zaawansowana konstrukcja, niemniej dużo bardziej przednionapędowa w swojej charakterystyce. Niestety, Porsche najprawdopodobniej nie będzie w stanie finansowo zaangażować się w takim stopniu, aby ponownie przebudować płytę podłogową na swoje potrzeby.
Jak donosi Autocar, Macan zyska przeniesiony w dużej mierze z Q5 napęd quattro ultra, jedynie lekko zmodyfikowany. To oznacza, że będzie samochodem o charakterystyce dużo bardziej przednionapędowej, niż poprzednik. Co więcej, historycznie będzie to także pierwszy produkt Porsche z takim napędem. Nie napawa to więc wielkim optymizmem.
Sytuacja Porsche jest coraz gorsza
Akcje marki straciły 33% wartości w ciągu roku, a właśnie zniknęli z indeksu DAX, czyli 40 największych spółek w Niemczech. Obecny szef marki, Oliver Blume, twierdzi, że Porsche będzie walczyło, aby jak najszybciej wrócić do indeksu DAX, aczkolwiek może to być bardzo trudne zadanie. Co więcej, grupa Volkswagena szuka następcy na jego stanowisko, gdyż łączenie dwóch funkcji (szef Porsche i szef koncernu) zdaje się przerastać możliwości jednej osoby.
Pozostaje więc liczyć na to, że finalnie ktoś podejmie dobre decyzje, które postawią Porsche na nogi. To może być jednak bardzo trudne zadanie przy obecnej polityce Unii Europejskiej.


