Nowe BMW M5 oficjalnie [DANE TECHNICZNE, ZDJĘCIA]
Czy to najważniejsza premiera nadchodzących targów motoryzacyjnych we Frankfurcie? To kwestia do dyskusji, ale faktem jest, że to jedno z najbardziej niecierpliwie wyczekiwanych aut ostatnich miesięcy. Nowe BMW M5 już tu jest.
Być może dla wielu pierwsze wrażenie jest odrobinę rozczarowujące. Pierwsze zdjęcia auta, krążące po internecie już od co najmniej kilkunastu godzin, pokazały, że BMW naprawdę trudno jest już czymś zaskoczyć motoryzacyjny świat. Bawarczycy chyba jednak wcale nie usiłowali tego zrobić i nowe M5 wystylizowali zgodnie z oczekiwaniami większości obserwatorów. Ktoś powie, że niewielka liczba zmian względem "cywilnej" serii 5 to nadmierna zachowawczość, ale prawda jest taka, że nawet typowa "piątka" w dieslu prezentuje naprawdę dynamiczną sylwetkę. Tu wystarczyło ją tylko podkreślić poszerzeniami, wyprężyć muskuły w mocniej rozrzeźbionych zderzakach i zagrać kilkoma ostrymi detalami.
Całe fajerwerki ukryto bowiem pod spodem, choć i tu plotki mówiły nawet o jeszcze lepszych osiągach. Ostatecznie stanęło na tym, że jednostka V8 biturbo o pojemności 4,4 litra generować będzie tu okrągłe 600 KM w zakresie między 5600 a 6700 obrotów na minutę. Moment obrotowy to zaś aż 750 Nm. Porównując te dane do poprzednika, gdzie było to odpowiednio 575 KM i 677 Nm, nie można mówić o nokaucie, ale ewolucja jest zauważalna.
Istotną nowością jest to, że po raz pierwszy M5 oferowane będzie z napędem na wszystkie koła. Zanim jednak puryści zaczną bić na alarm warto podkreślić, że będziemy tu mieli do czynienia z całkiem zmyślnym rozwiązaniem pozwalającym na kontrolowanie przeniesienia mocy na koła. I tak możliwa będzie zarówno jazda z napędem na obie osie, jak i wybranie trybu przesyłającego całą dostępną moc na tylne koła. Podobno będzie można też w pełni pozbyć się elektronicznej kontroli trakcji, tak więc inżynierowie zostawili sporo miejsca do zabawy.
Dorzućmy jednak jeszcze kilka liczb. Sprint od zera do setki to tutaj jedyne 3,4 sekundy, a prędkość maksymalna to standardowe 250 km/h, bądź 305 km/h bez elektronicznego ogranicznika. Warto przytoczyć też jeszcze jeden parametr - 1855 kilogramów. To oczywiście masa własna nowego M5, które zrzuciło aż 90 kilo nadwagi. To dzięki między innymi karbonowym elementom karoserii, ale jeśli taka terapia odchudzająca to dla Was zbyt mało można zyskać jeszcze dodatkowe 23 kilogramy. Wystarczy zamówić ceramiczne hamulce, które wydatnie pomogą w radzeniu sobie z wielką mocą.
Wnętrze to jedyne miejsce, gdzie pobawiono się w subtelności. Nie wygląda ono jak kokpit auta sportowego - to wciąż też luksusowa limuzyna. Wersję M zdradzi inna kierownica, lepiej wyprofilowane fotele i dodatkowe aluminiowe wykończenia. Gdzieniegdzie pojawi się też włókno węglowe oraz kilka czerwonych detali - zwłaszcza na charakterystycznej dźwigni zmiany biegów, przypominającej drążek w szturmowym śmigłowcu.
Nowe BMW M5 wyjedzie na europejskie szosy wiosną przyszłego roku, choć zamówienia zbierane będą już od września. Standardowo kosztować ma około 118 tysięcy euro, choć pierwsze 400 egzemplarzy, oznaczone jako First Edition i pomalowane w specjalny czerwony lakier widoczny na zdjęciach, będzie kosztować niemal 20 tysięcy euro więcej. Pierwsze publiczne spotkanie z nowym M5 możliwe będzie na targach we Frankfurcie.