Nowy Brabus 800 Cabrio to G-klasa, której nie ma. Jest absurdalna, ale pieniądze już płyną szerokim strumieniem
Jestem pewien, że te samochody już mają klientów. Nowy Brabus 800 Cabrio oraz 800 XL to auta jak żadne inne. W końcu to klasa G z miękkim dachem.
Brabus przyzwyczaił nas do tego, że hasło "Grubo albo wcale" wisi u nich nad wejściem do firmy. Podobnie robi Mansory, nawet klientela jest podobna, choć firma z Bottrop wydaje się być nieco bardziej powściągliwa w swoich kreacjach. No chyba, że mowa o najnowszym projekcie. Brabus 800 Cabrio oraz 800 XL Cabrio naprawiają to, czego Mercedes nigdy nie zrobił. Ale w swoim stylu.
Brabus 800 Cabrio jest pięciodrzwiowym kabrioletem
Klasa G w wersji z otwartym dachem była naprawdę fajnym projektem. Ale była to tylko krótka "Gelenda". Mercedes próbował zrobić kilka(naście) lat temu coś o nazwie G650 Landaulet, co było podobne w koncepcji do projektu Brabusa. Ale to zupełnie się nie sprzedało, a koszmarnie drogie i w założeniu ekskluzywne samochody latami stały w różnych salonach czekając na klienta.
Nie wątpię jednak, że "osiemsetka" już się sprzedała. Mamy tu bowiem do czynienia z jednym z popularniejszych wcieleń klasy G. Czyli ekstremalnie poszerzona i "oblana" włóknem węglowym terenówka Mercedesa, z wielkimi kołami i podkręconym do 800 KM silnikiem, podświetlanym wydechem i ultraluksusowym wnętrzem.
Tyle, że Brabus tym razem zaprojektował składany dach, który w 20 sekund zamienia ten mały czołg w jego otwartą wersję. W aucie zachowano pełne boczne ścianki aż do słupka C. Na jego wysokości pozostała też belka wzmacniająca konstrukcję. Brabus 800 Cabrio otwiera więc tylko sam środek dachu oraz tylną część nadwozia. Dwuczęściowa konstrukcja składa się z ponad 500 elementów i jest autorskim projektem marki.
Taka G-klasa to wydatek co najmniej 761 500 Euro.
Jest też 800 XL, która w jakiś sposób bardziej do mnie przemawia. I ma więcej sensu niż standardowy model. Ten pierwszy oczywiście sprzeda się "jak zły" i będzie stał pod drogimi hotelami i restauracjami w całej Europie, na Bliskim Wschodzie oraz w krajach, gdzie pieniądze płyną szerokim strumieniem, a klasa i dyskrecja nie są mile widziane.
Ale 800 XL, z jego portalowymi osiami, terenowymi oponami i blisko półmetrowym prześwitem, przynajmniej w teorii wywołuje jakieś skojarzenia z Safari. Otwarty dach, przestrzeń, brak ograniczeń. To już jest jakieś.
A na pewno drogie, bo XL-ka kosztuje 887 600 Euro, czyli milion dolarów. Plus opcje.
Oba auta będą limitowane do 50 sztuk każde.


