Nowy Dodge Charger jest tak dużą wpadką, że V8 ma wrócić pod maskę. Nawet pomimo kosztów
Jeszcze do niedawna ta marka zarzekała się, że wpakowanie silnika V8 będzie bardzo trudne i wymusi szereg modyfikacji samochodu. Teraz okazuje się, że prace mogły już ruszyć. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - Dodge Charger zaliczył fatalny start na rynku, a popyt na ten model jest skromny.
Następca wspaniałego Challengera i Chargera zyskał jedną nazwę, dwie wersje nadwoziowe (coupe i sedan), oraz specyficzny wygląd. To nie on podzielił fanów marki, a coś zupełnie innego. Mowa tutaj o... napędzie. Dodge Charger zadebiutował najpierw w wydaniu elektrycznym, które miało być przełomem. Wpakowano do niego sztuczny wydech z głośnikami, zaoferowano ogrom mocy i wiele innych bajerów.
I co? I nic. Rynek nie jest zainteresowany tym modelem, a stojące u dealerów egzemplarze już mocno się rabatuje, aby ktokolwiek skusił się na elektrycznego Chargera.
To właśnie z tego powodu Dodge przyspieszył wdrożenie na rynek modeli Sixpack, który zyska silnik 3.0 R6 Hurricane. Sześciocylindrowa wersja ma generować 550 KM, co będzie już całkiem niezłą liczbą koni w tym aucie. Nie jest to jednak ostatnie słowo marki.
Pod koniec ubiegłego tygodnia pojawiły się plotki dotyczące powrotu silników V8 HEMI. Wszystko wskazuje na to, że produkcja tej cenionej jednostki ruszy w sierpniu. Teraz okazuje się, że pomimo wielu trudności, Dodge chce wcisnąć ten silnik do Chargera. Na debiut trzeba będzie jednak poczekać.
Dodge Charger z V8 ma pojawić się w 2026 roku. Tego chcą klienci
Oczekiwania rynku są proste: ma być V8, ma hałasować i dawać dużo frajdy z jazdy. Chargera nie projektowano z myślą o tej jednostce, niemniej przy odrobinie prac (większej, niż mniejszej), silnik HEMI zmieści się pod maską.
Wszystko wskazuje na to, że prace już ruszyły. Dodge zainwestuje w nowy projekt komory silnika, w której komfortowo zmieści się ośmiocylindrowa jednostka napędowa. Taki ruch pozwoli im na zaspokojenie oczekiwań klientów. Do tego w obecnym klimacie w USA emisja CO2 i spalanie nie są problemem, co też stanowi ulgę dla grupy Stellantis.
Wersja HEMI, jeśli trafi na rynek, może oferować wyjściowo ponad 600 KM. Już 550 KM w modelu Sixpack to świetny wynik, a V8 ma podnieść poprzeczkę jeszcze wyżej. Najprawdopodobniej będzie to więc flagowy wariant Dodge'a Chargera, dla najbardziej wymagających klientów.