Nowy Mercedes klasy E w całej okazałości
Jeszcze przed oficjalną premierą na targach w Detroit wygląd nowego Mercedesa klasy E nie jest już dla nas żadną tajemnicą. Do internetu wyciekły zdjęcia modelu W213, które pokazują, że żadnych zaskoczeń nie będzie.
Oczywiście, akurat po takim samochodzie jak E-klasa, która słynie z konserwatyzmu, ekstrawagancji spodziewać się nie mogliśmy. Niemniej jednak nowy model Mercedesa jest zachowawczy nawet jak na własne standardy. W teorii klasa E powinna wypadać w połowie drogi pomiędzy C-klasą a flagową klasą S i rzeczywiście - wydaje się, że W213 urzeźbiono z elementów z obu tych aut, które zresztą są same do siebie podobne. Użycie sformułowania "napompowana C-klasa" naprawdę nie mija się tutaj z prawdą. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ten brak zaskoczeń to dokładnie to, czego oczekują potencjalni nabywcy. To taka klasyka gatunku pochodzącego ze Stuttgartu zestawiona niczym składanka najlepszych hitów. Ci, którzy cenią szyk i stateczną elegancję będą usatysfakcjonowani.
Także w środku nie ma mowy o rewolucji, choć o ile na zewnątrz minimalnie więcej skojarzeń związanych było z mniejszą siostrzaną limuzyną, to już wnętrze bardziej nawiązuje do topowej S-klasy. Od większego brata E-klasa przejęła opcjonalny 12,3-calowy wyświetlacz TFT zastępujący klasyczne wskaźniki, odwołania rzucają się w oczy także w samym designie deski rozdzielczej. Wśród ciekawszych dodatków warto wymienić system audio firmy Burmester, dotykowe przyciski na kierownicy i sterowanie funkcjami auta za pomocą gestów.
Co pod maską? Tu także raczej standardowy zestaw, rozpoczynający się od E 200. Pojawić ma się nowy diesel E 220d o mocy 195 KM i wariant hybrydowy E 350e generujący łącznie 295 KM, a gamę zwieńczy jak zwykle wariant AMG. Na więcej informacji musimy poczekać jednak do oficjalnej premiery nowej E-klasy, która odbędzie się 11 stycznia.