Nysa ratowała życie na Węgrzech. Jeździło tam 8100 takich karetek
Wiecie, że przez blisko 30 lat Nysa była samochodem, który na Węgrzech stanowił niemal codzienny widok? Te polskie auta stały się fundamentem pogotowia ratunkowego i pozwoliły na uratowanie życia milionom osób. Nie możemy tutaj jednak mówić o cudownej i bezproblemowej eksploatacji - te auta stanowiły ogromne wyzwanie nie tylko dla serwisantów, ale i dla kierowców karetek.
Wasi rodzice, a być może także niektórzy z Was, mieli okazję zobaczyć Węgry w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Realia komunizmu nie pozwalały na dalekie podróże, aczkolwiek wyjazdy nad Balaton były możliwe i dość popularne. W tym okresie na Węgrzech królowały oczywiście auta z bloku wschodniego, a jednym z nich była Nysa, która pełniła tam niezwykłą rolę.
Mało kto wie, że te samochody przez dziesiątki lat stanowiły fundament pogotowia ratunkowego. Ponad 8000 egzemplarzy Nys przewinęło się przez ten kraj, niosąc pomoc i ratunek. I choć zapewniły większą skuteczność pogotowia ratunkowego, to jednak nikt nie wspomina ich dobrze.
Nysa była podstawową karetką na Węgrzech. Pierwszy egzemplarz dotarł tam w 1959 roku
Była to wersja N59, którą lokalnie dostosowano do przewozu chorych. Władze Węgier planowały zakup nowoczesnej floty aut, ale polityczne przeciwności i brak pieniędzy nie pozwoliły na poważniejsze inwestycje. Finalnie zapadła więc decyzja, aby postawić właśnie na Nysy, które zaczęły docierać do tego kraju w dużej liczbie od 1960 roku.
1963, Budapest, Nysa N59
Fortepan / Magyar Rendőr
Do połowy lat sześćdziesiątych zakupiono 408 takich samochodów. Wszystkie przebudowywane były na Węgrzech, aczkolwiek dostosowanie ich do potrzeb pogotowia stanowiło spore wyzwanie. W tym samym okresie zakupiono też garść Roburów i Mercedesów, aczkolwiek to Nysa pozostała samochodem, który uznano za "standard" dla służby zdrowia. Mowa o wersji korzystającej już z silników S-21, czyli 70-konnej jednostce górnozaworowej, wywodzącej się z archaicznej konstrukcji M-20.
1967, Budapest, Markó utca, mentőautók az Országos Mentőszolgálat központja előtt
Fortepan / Gábor Viktor
Jakość i wytrzymałość tych pojazdów pozostawiała wiele do życzenia
Auta funkcjonujące jako karetki nie mają lekkiego życia. Z reguły pokonują duże dystanse i muszą być sprawne w każdym momencie. Tymczasem z Nysami nie było lekko.
Kliknij tutaj, aby zobaczyć Nysę "w akcji" na Węgrzech - WIDEO
Niektóre samochody docierały już na Węgry z wyraźnie zaawansowanymi śladami korozji blach. Silniki ledwo wytrzymywały 30 000 kilometrów przebiegu, po czym po prostu wymieniano je na nowe, gdyż remonty nic nie dawały. Nysy trafiały na złom po przejechaniu około 125 000 kilometrów. Generalne naprawy konstrukcji kosztowały zbyt dużo, a tylko nieznacznie wydłużały żywot auta.
Hamulce bębnowe działały losowo i potrafiły nierównomiernie pracować, 70-konna jednostka ledwo radziła sobie na górzystych terenach, a potwornie niestabilna w zakrętach konstrukcja uniemożliwiała szybką jazdę z chorym na pokładzie.
Nysa, 1987, Budapest
Fortepan / Urbán Tamás
Co więcej, kierowcy i medycy na pokładzie przyuczali się mechaniki, aby w razie potrzeby szybko naprawić to auto. Często więc, gdzieś pomiędzy lekami i przyrządami medycznymi, leżały części zamienne i narzędzia potrzebne do serwisowania tej konstrukcji.
Znany węgierski komik z czasów komunizmu, Hofi, w jednym ze swoich skeczy mówił, że na pokładzie Nysy zawsze coś się ruszało - i z reguły był to pacjent.
Jedynym plusem było to, że pracownicy Nysy bardzo poważnie traktowali uwagi kolegów z Węgier
Wiele opinii i spostrzeżeń przełożyło się na poprawki w konstrukcji tego auta, dzięki czemu przetrwała ona do lat 90. i w końcowym okresie była nieco lepsza. Węgrzy nie chcieli jednak trzymać Nys w służbie w nieskończoność.
Już w latach osiemdziesiątych szukano następcy dla tych samochodów. Sytuację uprościł upadek komunizmu, który przyczynił się do otwarcia rynku na zachodnich i dalekowschodnich producentów. Tutaj Nysa nie miała już żadnych szans. Węgierska służba zdrowia postawiła na dość nietypową konstrukcję, gdyż wytypowano Toyotę HiAce.
1990, Budapest, Markó utca, mentőautók az Országos Mentőszolgálat központja előtt
Fortepan / Erdei Katalin
Japońskie karetki zameldowały się na służbie już w 1989 roku, a w 1990 na dobre wyparły polską konstrukcję.
Nysa to samochód, który kojarzy każdy starszy mieszkaniec Węgier
W ciągu blisko 30 lat przez Węgry przewinęło się 8100 takich pojazdów. Ich praca była starannie dokumentowana przez lokalnych fotografów, a wiele zdjęć udostępniono w ramach bazy Fortepan. Obecnie stanowią więc ogromny rarytas, gdyż pokazują, że polska motoryzacja grała naprawdę dużą rolę w bloku wschodnim i w krajach współpracujących z komunistami.


