Obejrzałem serial "Senna" na Netflixie. Ty też musisz, bo warto
Jeśli szukacie planów na weekend, a przy okazji jesteście fanami Formuły 1, to mam dla Was propozycję. Dzisiaj obejrzyjcie kwalifikacje, wieczorem odpalcie serial "Senna", a w niedzielę zobaczycie ostatni wyścig w tym sezonie. To będzie dobrze spędzony czas.
Od razu zaznaczę: to subiektywna opinia po miło spędzonym przed telewizorem wieczorze. Być może przegapiliście fakt, że na Netflixa trafił serial "Senna". Nie jest to dokument, a fabularyzowana historia, która przestawia najważniejsze wycinki z życia tego legendarnego brazylijskiego kierowcy F1. Przyznam szczerze, że podchodziłem do tej produkcji z rezerwą. Po jej obejrzeniu nie mam już wątpliwości, dlaczego na Filmwebie i IMDB ma tak wysokie noty.
"Senna" na Netflixie to laurka dla brazylijskiej legendy. Nikt tego nie ukrywa
Tu trzeba podkreślić jeden fakt - za produkcję odpowiadają Brazylijczycy. Myślę, że właśnie z tego powodu tak bardzo przyłożono się do realizacji serialu. Senna wciąż ma "status boga" w Brazylii i jest niezmiennie ceniony przez miliony osób. Jego styl jazdy i unikalne podejście do rywalizacji wciąż inspirują młode pokolenia kierowców.
W serialu widzimy sceny z jego życia: od początków kariery w kartingu, przez rywalizację w Formule Ford i debiut z Tolemanem, aż po walkę z Prostem w McLarenie i "finisz" w Williamsie. Tak naprawdę nie odkryjemy tutaj niczego nowego. Do historii dodano postacie, które mają nadawać kształt fabule (między innymi Laura Harrington), a całość ubrano w naprawdę zgrabne obrazki. Oczywiście jest tutaj trochę CGI, jednak wiele ujęć robiono "efektami praktycznymi" - czyli stosując makiety bolidów, za którymi ustawiano specjalne ekrany. To dodaje nieco realizmu do ujęć z wyścigów.
Dlaczego doceniłem ten serial? Przede wszystkim ma w sobie jakiś pozytywny przekaz. Co prawda Senna jest tutaj niemal "kryształowy" i idealny, ale nie wyobrażałem sobie, aby Brazylijczycy inaczej podeszli do tematu.
Dobór aktorów także zasługuje na uznanie. Gabriel Leone, który wcielił się w Ayrtona Sennę, naprawdę jest idealnym wyborem. Cieszę się, że kluczowe role obsadzono aktorami z Brazylii, dzięki czemu przez większą część serialu słyszymy dyskusje po portugalsku. Osoby grające Rona Dennisa, Franka Williamsa, czy Alexa Hawkridge'a też pasują idealnie. Nieco więcej wątpliwości budzi twarz serialowego Alaina Prosta, czy Nikiego Laudy. Niemniej to są już drobnostki.
Krótko mówiąc: dostajemy tutaj zestaw ładnych ujęć, dobrej gry aktorskiej, ciekawie pokazanej rywalizacji i dobrze przedstawionych wycinków z życia Ayrtona Senny. To wszystko oprawiono też przyjemną muzyką (ścieżka dźwiękowa zasługuje na mocną szkolną szóstkę).
To co, znalazłem Wam plany na wieczór?