Opony całoroczne. Ja w to poszedłem, ale nie każdemu polecam
Przełom pór roku to okres wzmożonych dyskusji na temat "Opony całoroczne - mają sens, czy nie". Odpowiedź, jak zwykle, nie jest jednoznaczna.
W tym roku temat wrócił ze zdwojoną siłą. Po kilku tygodniach ładnej pogody nagle sypnęło śniegiem. Wiele osób zdążyło już założyć "letni setup" i nagle okazało się, że ledwo da się jechać po drodze. Ci, którzy mieli opony całoroczne, uśmiechnęli się tylko pod wąsem i ostrożnie poturlali się do domów. W tym ja.
Opony całoroczne nie są dla każdego
I właśnie na tym polega podstawowy problem. To nie jest tak, że założymy opony całoroczne i mamy święty spokój. Przynajmniej nie w 100%. Tak naprawdę wszystko zależy od nas. I od zmian klimatycznych. Te jednak uparcie nie powodują, że stajemy się drugą Hiszpanią, a raczej zwiększają ilość zawirowań, ulew, nagłych zmian. Czyli... wspierają osoby, które chciałyby mieć jeden komplet.
Pytanie "kiedy zmieniać" jest jednak bez odpowiedzi. Z jednej strony - przy obecnych zmianach chyba jak najpóźniej z zimowych na letnie. Z drugiej, pamiętam sezon, nie tak dawno, kiedy przejeździłem na letnich do późnego grudnia, bo temperatura nie spadła poniżej 10 stopni, więc "zimówki" nie miały większego sensu.
Dlaczego zmieniłem na opony całoroczne?
To wszystko przez profil jazdy. Ze względu na ilość samochodów prasowych oraz wieczne "kręcenie się" wokół dużego miasta, moje prywatne auta robią niewielkie przebiegi i to w dość kontrolowanych warunkach. Owszem, mam na codziennej trasie zarówno wąskie uliczki w Warszawie, jak i ekspresówkę, ale to wciąż zaledwie kilka tysięcy km rocznie. Na dodatek w samochodach o niedużej mocy i mało narowistym charakterze. Dlatego właśnie wybrałem opony całoroczne.
Co prawda zużywają się szybciej (bo przecież jeżdżą cały rok, a nie sezon), i nie dają aż takiej pewności jak dobrany komplet na porę roku, ale są wystarczające. Dlatego opony całoroczne polecam tym, którzy jeżdżą wolno, blisko i raczej po mieście, gdzie nawet jak spadnie śnieg, to szybko zostanie posolony lub odgarnięty.
Taki śnieg zdarza się już rzadko w mieście
Będą wystarczające, a na 100% będą miały lepszą skuteczność niż jeżdżenie zimą na letnich oponach - to jest totalnie bez sensu.
Jednak, w poprzednich autach miałem po dwa komplety. Jeździłem znacznie więcej, a samochody były mocniejsze. I tam nie zdecydowałbym się na opony całoroczne. Przy szybkiej jeździe, długich podróżach autostradami zdecydowanie pewniej mieć dedykowane opony. Podobnie w miejscach, gdzie zima zaskakuje drogowców bardziej niż zwykle. Tutaj stricte zimowa guma i bieżnik powinny dać znaczną przewagę i poczucie bezpieczeństwa. Większy niż "wyśrodkowane" parametry opon "do wszystkiego".
Cenowo opony całoroczne są zazwyczaj w okolicach cen opony zimowej, więc na start wydamy więcej. Ale jeśli samochodem poruszamy się rzadko, to może mieć większy sens.
Dokładnie dobieramy opony do zastosowań
Na pewno jednak trzymajmy się zasady - im więcej i szybciej/w trudniejszych jeździmy, tym bardziej kładziemy nacisk na opony, ich jakość, wiek i "dobranie". I w żadnym wypadku nie traktujmy opon letnich jak opony całoroczne.