PGE ogłosiło ceny ładowania na swoich stacjach. Tak, jest drogo

PGE wprowadza opłaty za korzystanie ze swoich ładowarek. To nie powinno nikogo dziwić. Szkoda tylko, że przy okazji ceny są dość wysokie.

To, że ładowanie samochodów jest płatne, to oczywista rzecz. Czy macie gdzieś paliwo za darmo? No niekoniecznie. Tymczasem wciąż istnieją miejsca, gdzie auta na prąd można "nakarmić" nie wydając ani grosza. Do tej pory sporą popularnością cieszyły się stacje PGE, które oferowały szybkie ładowanie za darmo. To już jednak przeszłość - od wczoraj obowiązują tutaj opłaty, do tego dość wysokie.

Oczywiście najpierw musicie założyć konto w aplikacji PGE

No tak - bez aplikacji się nie uda. Jeśli więc padnie Wam telefon lub po prostu nie chcecie instalować kolejnego oprogramowania na telefonie, to nie skorzystacie z ładowarek tej sieci. A potem trzeba przygotować się jeszcze na opłaty, które są dość pokrętne. Otóż im większa bateria w aucie, tym... taniej. Najwięcej zapłacą więc Ci, którzy mają mniejsze samochody, do tego nie posiadające złącza CCS/ChaDeMo.

Cena składa się z trzech elementów: stawki za rozpoczęcie ładowania, opłaty za zużytą energię oraz opłaty za czas ładowania. Wszystko to podzielono na trzy pakiety.

Pierwszy, bazowy, to pakiet AC  - czyli ładowania prądem zmiennym z mocą maksymalną 22 kW. Inicjacja ładowania kosztuje 1 zł, za 1 kWh zapłacimy 0,59 zł i dodatkowo 7 groszy za każdą minutę postoju przy stacji.

Druga opcja do ładowanie DC (prądem stałym), ale z mocą do 30 kW. Obsługiwane formaty to CCS i ChaDeMo. Ceny? 1 zł na start, plus 1,45 zł za każdą kWh i 24 grosze za każdą minutę ładowania.

Trzecia opcja także tyczy się ładowania DC, ale już z mocą do 50 kW. Ceny są nieco wyższe: 1 zł na start + 1,45 zł za 1 kWh + 29 groszy za każdą minutę "tankowania".

PGE

No to czas na matematykę w stylu PGE

Przyjmijmy więc, że ładujemy auto z dużą baterią i chcemy "zatankować" 50 kWh energii. Licząc na to, że ładowarka zachowa pełną moc, to zapłacimy za to 72,50 zł. Do tego trzeba doliczyć opłatę za czas. Jeśli przy ładowarce spędzimy godzinę, to będzie to 17,40 zł. Łącznie otrzymujemy kwotę 89,8 zł, a do tego jeszcze złotówka za inicjację ładowania.

Za 90,9 zł przejedziemy więc w zależności od auta (i zużycia energii) od 250 do 320 km. A to oznacza kwotę od 28 do 36 zł (w zaokrągleniu) za przejechane 100 km. Sporo, nieprawdaż?

Niestety, ładowanie "na mieście" staje się coraz droższe

A więc auta elektryczne trzeba tankować w domu. Mogą to jednak wygodnie zrobić tylko Ci, którzy posiadają wallboxy. Bez nich naładowanie np. Peugeota e-208 może zająć ponad 30 godzin. Największym problemem jest to, że montaż takiego wallboxa w bloku (wspólny garaż) jest obecnie bardzo trudne, lub wręcz niemożliwe.