Pięć rzeczy, których nie znoszę w nowych samochodach. Niestety, są już wszędzie
Nowe samochody są z reguły dobre, ale mają też szereg elementów, zarówno tych z zakresu designu, jak i wyposażenia, które doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Wybrałem pięć najgorszych, przewijających się przez większość nowych samochodów.
Mam wrażenie, że motoryzacja z roku na rok staje się coraz bardziej homogeniczna. Różnice pomiędzy markami i samochodami znikają, a wszystko zamienia się w wielką masę. Naprawdę nieliczne marki potrafią wyróżnić się w tym tłumie. Niestety, większość podąża za trendami - i to wcale nie jest nic dobrego.
Zgodnie z tytułem - oto elementy, które w nowych samochodach są moim zdaniem irytujące. Wybór jest subiektywny, możecie się z nim zgodzić (lub nie). Podejrzewam, że jednak wiele detali także na Was działa jak płachta na byka.
Po pierwsze, wszystkie nowe samochody MUSZĄ mieć czarno-srebrne felgi
Kiedyś to była nowinka, teraz staje się to absolutnym standardem. Co gorsza, czasami znalezienie zwykłych srebrnych felg jest ogromnym wyzwaniem. Ta moda dopadła wszystkich producentów - zarówno tych, którzy tworzą tanie samochodu, jak i marki luksusowe, pokroju Ferrari czy Lamborghini. Szkoda tylko, że te wzory stają się identyczne, brakuje w nich świeżości, a kombinacja srebra i czerni jest oklepana do granic możliwości.
Po drugie, czarne obudowy błotników, czyli zróbmy crossovera z hatchbacka, a do tego niech się to wszystko rysuje
Popatrzcie na nowe Clio. Popatrzcie na Peugeota 208. Widzicie te detale?
Nie jestem w stanie ich pojąć. Rysują się od samego patrzenia i wyglądają jak elementy, które dodano na siłę, aby "było ładniej". Nie jestem stylistą, aczkolwiek chętnie przebiorę się w czarne ubrania (w sumie i tak tylko w takich chodzę), założę okulary z grubymi oprawkami i wpadnę na jakieś spotkanie designerów. Chętnie zaproponuję alternatywne pomysły.
Po trzecie, wszechobecne plastiki piano black, które... no, sami wiecie co
Zgadliście! Rysują się, kurzą, zbierają odciski i wyglądają przeciętnie. Na szczęście niektóre marki odkryły, że nie tędy droga i czas na coś bardziej estetycznego. Szkoda tylko, że liczba firm, która zmienia te detale w swoich samochodach, jest jeszcze skromna.
Po czwarte, tabletoza...
Jeden ekran dla zegarów, drugi dla multimediów. Dodajmy trzeci dla pasażera (czemu nie, ponoć to lubią). Brawo, macie gotowy produkt, który można wypuścić na rynek. Producenci odkryli, że a) tablety są tanie, b) tablety obsługują wiele funkcji, c) tablety są czymś, co klienci często... lubią. Szkoda tylko, że zapominają w tym o jakimś projekcie. Trochę polotu, trochę pomysłu, nawet z tymi tabletami - naprawdę, da się! A inną kwestią jest fakt, że chętnie zobaczyłbym też większą liczbę fizycznych przycisków, co przenosi nas do ostaniej kwestii czyli...
... i po piąte, brak ergonomii
Okej, mamy już te tablety. Ale niech chociaż obsługa będzie prosta i intuicyjna. Niech wyłączenie wybranych funkcji pozostanie "pod ręką", niech layouyt menu nie wymusza studiowania systemu przez 3 godziny na parkingu. Świat byłby piękniejszy, klienci szczęśliwsi. I naprawdę, nie potrzebujemy kominka i gier w samochodzie. No, może w Chinach się przydadzą, ale tylko tam.


