Podstawowy silnik, cztery osoby na pokładzie, 1500 km w trasie. Sprawdziłem jak bazowa Cupra Leon radzi sobie w podróży

Cupra Leon przeszedł chwilkę temu lifting. Plan na test? Tym razem trochę nietypowy - sprawdzić przede wszystkim jakim towarzyszem podróży będzie rzeczony Leon w konfiguracji z podstawową jednostką benzynową.

Cel wyjazdu? Berlin i kilka miejsc, które powinny być pozycjami obowiązkowymi dla fanów motoryzacji. Maszyna? Cupra Leon 1.5 eTSI - ta bazowa, najtańsza i najpopularniejsza. Jak sprawdzi się w trasie, czy da trochę frajdy z jazdy i czy nie zmęczy wszystkich osób na pokładzie? Postanowiłem to sprawdzić.

Cupra Leon 1.5 eTSI. Czy będą tutaj niespodzianki?

Test rozpoczynamy w Warszawie. Cupra od samego początku zaskakuje pozytywnie swoją dynamiką. Silnik 1.5 eTSI wydmuchuje z siebie 150 KM i 250 Nm zapewniając przy tym naprawdę zaskakująca dynamikę. Układ miękkiej hybrydy całkiem nieźle radzi sobie ze wsparciem jednostki spalinowej odciążając ją lekko przy niskich prędkościach.

W efekcie dostajemy przyjemną charakterystykę i idealną do miasta krzywą mocy oraz momentu. A to właśnie wpływa na tak pozytywne odczucia podczas miejskiej eksploatacji. Wszystko to wpływa także na zużycie paliwa. W mieście Leon potrzebował od około 6 litrów do maksymalnie 7.4 litra.

Swoje do tego dokłada także 7-biegowa, dwusprzęgłowa przekładnia DSG, która przy spokojnej jeździe okazuje się być naprawdę złotym środkiem. Wciąż nie pozbyto się jej typowych bolączek, choć widać, że zwłokę przy redukcjach czy podczas dynamicznego startu ze świateł próbowano zamaskować i zneutralizować.

Wyjazd poza miasto na drogi ekspresowe przyniósł kolejne obserwacje i wpisy do notatnika w telefonie

To co zaczęło rzucać się w oczy, a tak naprawdę w uszy, to bardzo przeciętne wyciszenie kabiny. Najwięcej dźwięków dochodzi od spodu samochodu. Słychać praktycznie wszystko, szum opon, kamienie uderzające o nadkola czy charakterystyczne popukiwanie adaptacyjnego zawieszenia.

Cupra Leon eTSI 2025

Wrażenie szumu i chaosu wewnątrz potęguje moim zdaniem specyficzna akustyka kabiny Leona. Dźwięk rozchodzi się w niej trochę jak w pustym pomieszczeniu odbijając się od każdej możliwej ściany. Sytuacji nie ratuje nawet opcjonalne audio Sennheiser, które przy zwiększaniu głośności zaczyna uwydatniać wysokie tony.

Na tym polu jest jeszcze sporo do poprawy, zwłaszcza że z tyłu kabina jest wyraźnie gorzej odizolowana od szumu opływającego powietrza. Co więcej, specyficzne rozchodzenie się dźwięku wewnątrz przy wyższych prędkościach autostradowych sprawia, że ciężko jest się dogadać z osobami siedzącymi z przodu i trzeba między sobą krzyczeć. Na tym polu jest jeszcze sporo do poprawy

Mimo wszystko Leon w trasie jest wygodny i pewny

Po niecałych 600 kilometrach drogi i 6 godzinach jazdy udało się osiągnąć cel. Średnia prędkość wyniosła 117 km/h, a zużycie paliwa zatrzymało się na wartości 7.4 litra. Uważam to za wynik naprawdę bardzo dobry biorąc pod uwagę komplet pasażerów wewnątrz, bagaże i prędkości z jakimi się poruszaliśmy.

Czy wyszliśmy z Cupry zmęczeni? Absolutnie nie, nawet pomimo lekkiego dyskomfortu akustycznego. Fotele okazały się być zaskakująco komfortowe podobnie jak kanapa z tyłu. Żaden z pasażerów nie skarżył się na ból w plecach czy innych częściach ciała.

Warto tu zaznaczyć, że kabina Leona jest naprawdę przestronna. Z tyłu bez problemu zmieści się dwóch dorosłych mężczyzn o ile nie przekraczają oni 190 cm, a bagażnik o pojemności 380 litrów na styk zmieścił nasze bagaże. Odmiana kombi, czyli Sportstourer na tym polu da Wam z pewnością większy margines błędu i zapas przestrzeni.

Największy wpływ na niewielkie zmęczenie miały na pewno właściwości jezdne samochodu. Cupra prowadzi się pewnie i stabilnie. Posłusznie zmierza w zadanym kierunku nie zaskakując nas przy tym nieprzewidywalnym zachowaniem.

Układ kierowniczy jest komunikatywny, a zawieszenie nie przenosi na kabinę niepotrzebnych drgań. Momentami bywa ono lekko zbyt sztywne, ale z drugiej strony po to wybieramy Cuprę, żeby mieć jakąkolwiek namiastkę czegoś z charakterem i od czasu do czasu mieć trochę frajdy z jazdy.

W szybciej pokonywanych łukach nadwozie nie przechyla się na boki, a podsterowność pojawia się dosyć późno. Wszystko to sprawia, że w dłuższej trasie nie musimy kurczowo trzymać kierownicy i stale pilnować samochodu, by mieścił się w pasie, dzięki czemu wychodzimy z auta bardziej wypoczęci.

Motorworld, Classic Remise, Kurfürstendamm

Te trzy punkty powinny być Waszym celem na następny wyjazd do Berlina. Dla osób będących w temacie nie są one żadnym odkryciem. Warto jednak dogłębnie sprawdzać godziny otwarcia Motorworld i Classic Remise.

Ten pierwszy przywitał nas dniem zamkniętym, przez co niestety, ale mocno stracił na klimacie i wrażeniach, choć i tak w jego zakamarkach udało się wypatrzeć dwa Astony Martiny Valkyrie, czy też Jaguara XJ220. Mimo wszystko oglądanie tego wszystkiego przez szybkę jest jak przysłowiowe lizanie lizaka przez papierek.

Classic Remise nigdy nie zawodzi. Osobiście bardzo lubię tam wracać nawet jeśli „ekspozycja” za bardzo się nie zmienia. Uwielbiam klimat tego miejsca i jego różnorodność, a za sprawą działających tam serwisów zawsze jest ta lekka ekscytacja czy nie trafimy na coś naprawdę ciekawego.

Cupra Leon eTSI 2025

Kurfürstendamm Strasse potocznie nazywany Kudamm to świetne miejsce na chwilę spaceru i spokoju przy asyście kubka kawy. Warto usiąść w jednej z kawiarni i wypatrywać coraz to ciekawszych samochodów przedzierających się przez tą ulicę.

Jedna z najbardziej rozpoznawalnych ulic Berlina potrafi zaskoczyć. Nam udało się trafić na Hondę NSX czy chociażby zupełnie nowe Alpine A290 GTS. Ale nie tylko samochody są atrakcją tej części Berlina. To też ciekawa architektura i klimat miejsca.

Wróćmy jednak do Cupry i przejedźmy się ponownie w trasę

Droga powrotna przyniosła ze sobą kolejne spostrzeżenia, uwagi i wnioski. Tym razem trafiliśmy na nieco trudniejsze warunki pogodowe za sprawą mocniejszego wiatru. Nie zrobił on żadnego wrażenia na samochodzie, poza tym, że wewnątrz było jeszcze głośniej.

Najważniejsze jednak było to, że Cupra Leon nie stracił ani grama ze swojej stabilności. Zestrojenie podwozia i jego skuteczność robią naprawdę doskonałe wrażenie. Widać, że zaprojektowano je z myślą o znacznie mocniejszych jednostkach napędowych, bo zapas przyczepności w przypadku 1.5 eTSI jest po prostu niepoliczalny. Ze względu na wiatr zużycie paliwa nieznacznie wzrosło do okolic 7.7 litra.

Dynamika samochodu przy wyższych prędkościach jest momentami trochę niewystarczająca. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak, że Leon na stromych podjazdach zaczyna zwalniać, ale w górnym zakresie obrotów wyraźnie da się odczuć pewne niedobory mocy.Asystenci jazdy działają poprawnie. Nie są przesadnie nachalne, da się je mocno spersonalizować i skonfigurować pod własny styl jazdy, a w długiej trasie pozwala to odpocząć.

Zatem czy podstawowa jednostka napędowa jest wystarczająco uniwersalna? Cupra Leon 1.5 eTSI nie jest dla wymagających

Przy obecnym stanie infrastruktury drogowej uważam, że w zasadzie nikomu nic więcej w takim samochodzie nie będzie potrzebne. Zadowalająca dynamika, rozsądne zużycie paliwa nie tylko na trasie, ale i w mieście, komfortowa skrzynia biegów oraz ukryty charakter dający nam namiastkę sportu sprawiają, że Cupra Leon z bazową benzyną nie rozczarowuje, a na wielu polach zaskakuje.

Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i czasami chciałoby się mieć tej mocy więcej, czasami chciałoby się mieć lepszy dźwięk wydechu i silnika, ale przez 90% czasu Leon ma być bezpiecznym środkiem transportu. I z tego zadania wywiązuje się on niemal wzorowo.

Tak naprawdę, poza bardzo kiepskim wyciszeniem kabiny, ciężko jest mu zarzucić jakieś rażące wady i znaleźć w nim dyskwalifikujące niedociągnięcia. Może jeszcze cena mogłaby być trochę lepsza, ale w Cuprze ceny bywają mocno umowne.

Podstawowa Cupra Leon z silnikiem 1.5 eTSI i automatyczną skrzynią biegów została wyceniona na 153 200 zł. Testowana przez nas odmiana miała w sobie dodatków za niemal 50 000 zł przez co jej końcowa cena zatrzymała się na poziomie 205 000 zł.

Na dany moment nie ma jeszcze ujętej w cennikach wersji z silnikiem 2.0 TSI o mocy w okolicach 200 KM. Ten ma się pojawić za jakiś czas. Jest tylko topowa VZ o mocy 300 KM i hybryda typu plug-in o mocy 272 KM bazująca na silniku 1.5 TSI.

Z testowanego egzemplarza usunąłbym kilka dodatków, które moim zdaniem niepotrzebnie windują cenę do okolic absurdu i zatrzymałbym się gdzieś w okolicach 180 000 zł. To nadal dużo, ale w zamian dostajemy naprawdę sporo samochodu w samochodzie.

Jak natomiast wypadł sam lifting Leona i czy zmiany poszły w dobrą stronę? O tym porozmawiamy niebawem.