Popraw sobie humor, zainwestuj w samochód z serii NASCAR. Jest głośny, ma gaźnik i cztery biegi
Nie od dzisiaj wiadomo, że samochody z serii NASCAR, zwłaszcza te sprzed lat, to prawdziwe analogi. Teraz można wejść w posiadanie maszyny, którą jeździł Dale Earnhardt Jr., syn legendy tej amerykańskiej serii wyścigowej. I jest to pojazd dla osób, które mają odwagę i siłę walczyć z tym potworem.
Wbrew pozorom NASCAR staje się coraz bardziej interesujący. Dla wielu osób są to wyścigi "w kółko", aczkolwiek emocje, które im towarzyszą, są nie z tej ziemi. Zresztą nawet niektórzy kierowcy F1, z Maxem Verstappenem na czele, są znanymi fanami NASCAR-u. Teraz możecie dołączyć do tego grona, stawiając samochód z tej serii we własnym garażu. I nie jest to byle jaka maszyna.
Przed Wami Chevrolet Monte Carlo z 2006 roku, jeden z "symboli" serii NASCAR
Oczywiście te samochody nie mają nic wspólnego z seryjnymi drogowymi samochodami, niemniej choć trochę starają się do nich upodobnić. A ten front, przypominający Monte Carlo, zapadł w pamięć chyba każdej osobie, która śledzi świat motorsportu.
Pod obudową z tworzywa kryje się rurowa rama tworząca cały pojazd. Z przodu, bardzo nisko, ulokowano 5,9-litrowe V8 (gaźnikowe!), które przekazuje moc na tylne koła za pośrednictwem 4-biegowej (!) manualnej skrzyni biegów.
To pokazuje jak "archaiczne" i analogowe były przez lata te samochody. Amerykanie wiernie trzymali się tej koncepcji dekadami. Warto też zwrócić uwagę na to, że nawet koła mocowane są na zwykłe śruby, a nie na jedną centralną, która ułatwia wymianę opon w trakcie wyścigu. Zresztą warto dodać, że felgi mają "raptem" 15 cali.
To jednak wystarczało, aby dostarczyć wiele emocji widzom. Szalona prędkość i hałas generowany przez wolnossące V8-ki to symbol NASCAR-u. SAmochód Earnhardta Juniora może więc być świetnym dodatkiem do garażu dla osób, które cenią sobie amerykańską motoryzację.
O dziwo zapowiada się też dość tanio, jak na taki pojazd. Aukcja odbywa się na portalu Cars&Bids, a obecnie najwyższa propozycja sięga 24 000 dolarów. Ta kwota z pewnością pójdzie w górę bliżej końca licytacji, aczkolwiek nie powinna być zaporowa. Problemem może jedynie stanowić kwestia importu auta do Europy - choć dla chętnych i odpowiednio zmotywowanych nie będzie to wyzwaniem.
Szczegółowe informacje na temat tego samochodu, jego historii i stanu technicznego, znajdziecie na stronie aukcji, klikając tutaj.