Porsche 919 Hybrid po delikatnych zmianach
Dwójka głównych pretendentów do zwycięstwa w tegorocznym, 24-godzinnym wyścigu Le Mans, ujrzała już światło dzienne. Do kompletu sportowych emocji pozostało jeszcze niemieckie Porsche z bolidem 919 Hybrid, ale to już jakby nieaktualne...
Koncern z Zuffenhausen zaprezentował bowiem odświeżony nieco pojazd klasy LMP1 z prawdopodobną nadzieją, że w tym sezonie osiągnie jeszcze więcej. Czy powrót Porsche rok temu do wielkiego (znaczy długodystansowego) ścigania można było nazwać udanym? Biorąc pod uwagę połowicznie ukończone zmagania na torze w Le Mans tudzież nierzadko wyrównaną walkę z konkurencyjnym Audi oraz Toyotą - chyba tak, jednak teraz ma być jeszcze lepiej...
Na pierwszy rzut oka zmiany 919 Hybrid nie są jakieś znaczące, na drugi zresztą także - niemieccy inżynierowie postanowili usprawnić aerodynamikę tytułowego pojazdu, popracować nieco nad zawieszeniem i obniżyć masę swojego bolidu, co ma oczywiście pozytywnie odbić się na osiąganych czasach. Clou całej "operacji" nie stanowi jednak stylistyka, której praktycznie nie zmieniono, a układ napędowy i najwyższa kategoria "energetyczna" wynosząca 8 megadżuli. 2-litrowa, czterocylindrowa jednostka V4 o mocy 500 KM przekazuje całą "parę" na tylne koła, podczas gdy elektryczny odpowiednik - zasilany litowo-jonowym akumulatorem i dwoma systemami odzyskującymi energię – generuje 400 KM i napędza koła przedniej osi.
Czy to wystarczy, by niemieckie Porsche powróciło do znakomitej formy sprzed lat i wspinając się na wyżyny hybrydowych możliwości pokonało głównych rywali? Szczerze mówiąc: mało prawdopodobne, chociaż w dobie Caymana prześcigającego swoim blaskiem kultową 911-tkę chyba wszystko jest możliwe...