Szacunek dla tych gości! Jechałem Porsche 924S, które w tym roku dojechało w czołówce Dakaru

Zestawienie "Dakar" i "Porsche" nie szokuje. Ale Porsche 924S z tylnym napędem, które dojeżdża na czwartym miejscu Dakar Classic, to już jest coś. A wrażenia z jazdy tym samochodem są wyjątkowe.

Są rzeczy, które warto w życiu robić. Takie jak podążanie za swoją pasją. Może ono przynieść najbardziej nieoczekiwane efekty. Ekipa z NRF DEXT P-RALLY TEAM to starzy wyjadacze rajdów terenowych: Tomasz Staniszewski i Stanisław Postawka. Ale chyba sami nie wierzyli, że ich Porsche 924S dowiezie ich w drugim starcie do czwartego miejsca Dakar Classic.

Porsche 924s to rzadkość na Dakar Classic

Nie oszukujmy się. Dakar Classic, rozgrywany na mniej więcej tych samych trasach co tradycyjny rajd Dakar, a więc na pustyniach Arabii Saudyjskiej, to nie jest łatwa impreza. Jest prawdopodobnie co najmniej tak samo wymagająca jak popularniejsza odmiana tego terenowego rajdu.

Porsche 924S Tomasz Staniszewski; fot. Porsche

Do tego rodzaju wyzwania najlepiej sprawdzają się klasyczne auta terenowe. Wśród załóg znajdziemy ekipy jadące starymi Pajero, Land Roverami, czy oczywiście Toyotami Land Cruiser. Są też Mercedesy klasy G oraz... Porsche 924S ekipy Staniszewski/Postawka. Wysposażone w mniej więcej seryjny silnik 2.5 litra o mocy ok. 160 KM i tylnym napędem. Brzmi jak plan, prawda?

I ta ekipa zajęła czwarte miejsce w tym roku, wyprzedzające mocniejsze i bardziej "terenowe" samochody.

Miałem okazję się przekonać, jak to jest, jechać takim Porsche po pustyni.

I to z jednym ze sprawców zamieszania, Tomkiem Staniszewskim.

Gdy patrzyłem z zewnątrz, przejazd nie wyglądał na specjalnie szybki. Wiemy jednak że jeśli coś nie wygląda na szybkie i efektowne, to na pewno jest efektywne. Do tego Porsche brzmi jak bardzo głośna kosiarka - w końcu ten silnik to w sumie nieduża, czterocylindrowa konstrukcja.

Mimo iż nie jestem dużej postury, w kasku trudno było się wcisnąć między rurami klatki bezpieczeństwa. Potem tylko dociągnąć solidnie pasy bezpieczeństwa i Porsche 924s ruszyło z namiotu startowego. Na początku spokojnie, choć bez interkomu trudno by się było porozumiewać.

Jest dość wcześnie, ale w samochodzie jest nie tylko głośno, ale zaczyna robić się i ciepło, choć na zewnątrz nie ma jeszcze pewnie nawet 25 stopni. A samochód rozpędza się na tyle, że zaczynamy "przelatywać" nad mniejszymi nierównościami. Tomasz Staniszewski wspomina o przewadze 4x4 i tym, jak ważna była regularność i płynność jazdy ze względu na zróżnicowane warunki. My na Pustyni Błędowskiej jedziemy pewnie z 80 km/h po kopnym piasku i to wystarczy. Na Dakar Classic jedzie się znacznie szybciej i po dużo bardziej zróżnicowanym terenie. Część pustyń jest "twarda", co mogło ułatwiać chłopakom jazdę, ale lotne piaski i wydmy raczej nie faworyzują tylnonapędowego Porsche.

Zaskakuje mnie jednak, jak w rękach Tomka auto jest stabilne. Dopracowane przez P-Rally zawieszenie świetnie kompensuje jazdę w stylu Baja tak, że czuję się dość swobodnie, choć jest mi głośno i gorąco.

"A teraz wyobraź sobie taką jazdę 12 godzin dziennie. W Arabii Saudyjskiej" - podrzuca mi kierowca, dodając, że temperatury w samochodzie sięgają ok. 50 - 60 stopni podczas rajdu.

No cóż. Szacun, Panowie i czapki z głów. Ja z kolei mogę docenić nie tylko zawieszenie, ale i precyzję jazdy, która może na arabskiej pustyni nie jest aż taka ważna, ale między drzewkami na Śląsku, owszem. Porsche 924s idzie idealnie, nawet przy perfekcyjnym slajdzie na koniec przejażdżki. Takim, który kończy się precyzyjnym wjazdem pod namiot.

Aż szkoda, że tak krótko, bo jazda nawet jako pasażer takim samochodem daje mnóstwo radości, zwłaszcza gdy za sterami siedzi specjalista.

Czekamy więc na Dakar Classic 2026. I może jeszcze lepszy wynik.