Minęło pół sezonu. Jak się ma mój "projekt", Lexus GS? No cóż, jeździ świetnie!
Wiecie, jak to jest z projektami. One trwają często bardzo długo, nawet jeśli gotówkę będziemy dosypywać wiadrami. Mój Lexus GS nie jest wyjątkiem. Za to naprawdę uwielbiam to, jak jeździ.
Każdy, kto dłubie swój samochód, ma ten smutny wniosek. To nigdy nie trwa tyle, ile by się chciało. Nawet dysponując wagonem gotówki, zawsze coś się przedłuży, dojdzie nowy pomysł, albo co gorsza nowe problemy. Nie inaczej jest i u mnie. Lexus GS, który ma być "delikatnie poprawiony" względem fabryki, zalicza kolejne obsuwy. Co prawda plan już jest, ale on także ewoluuje. W połowie sezonu nie zmienia się jedno.
To nadal bardzo dobrze jeżdżący samochód.
Lexus GS na szerokiej gumie prowadzi się bardzo dobrze
Oczywiście, jak zwykle spora w tym zasługa opon. Od zawsze w naszej redakcji panuje przekonanie, że "dobra guma" jest podstawą i kluczowym elementem przyczepności samochodu.
Testowane Continentale SportContact7 mają wysoko postawioną poprzeczkę. Samochód wcześniej jeździł na Michelinach Pilot Sport 5. Mimo tego, "Conti" robią tutaj naprawdę dobrą robotę. Mam kilka zakrętów, które pokonuje codziennie i wiem, w którym miejscu nadmiar momentu obrotowego aktywuje kontrolę trakcji. Na znacznie szerszej oponie (275 mm zamiast 245 mm) Continentala mogę spokojnie przejechać te zakręty bez aktywacji ESP. A to w Lexusie i tak nie pozwala na zabawę, więc głównie zajmuje się odcinaniem mocy.
To już lepiej mieć dobrą przyczepność.
Zmiana profilu opon oraz rozmiaru felg, o dziwo, nie wpłynęła znacznie na komfort jazdy. Samochód wybiera nierówności całkiem nieźle, jak na rozmiar, założony na felgi Work Varianza. Czasem tylko czuć, że boczek opony jest twardszy, a co za tym idzie mocniej dobija na niektórych poprzecznych nierównościach.
Opony bardzo dobrze sprawdzają się na drogach szybkiego ruchu. Zarówno na suchym, jak i na mokrym, Lexus GS prowadzi się pewnie i trudno go wybić z rytmu, mimo sporej mocy. To uwielbiam w tym samochodzie i tego po zmianach kół nie straciłem. No, poza lekkim spadkiem komfortu akustycznego. Na nawierzchniach betonowych, albo chropowatych, niemiecka opona jest wyraźnie głośniejsza.
Mimo zapewnień o bardziej miękkiej mieszance, SportContact7 jest oponą dość twardą i trzeba to brać pod uwagę. Nie zmienia to faktu, że poza tymi drobiazgami nie mam się do czego przyczepić.
Co dalej?
Jak już wspomniałem, projekt się wydłuża. Póki co udało się doprowadzić do ładu lakier, dorzucić "japońskie" żółte halogeny i popracować nad mechaniką.
Ale, szerokie koła z zupełnie innym ET wpłynęły nieco na pracę układu zawieszenia. Będzie ono wymagać pewnych nakładów. A to oznacza, kolejne modyfikacje, bo fabryczne amortyzatory są albo koszmarnie drogie, albo niedostępne. Finalnie więc Lexus GS dostanie gwintowane zawieszenie, w wydaniu jak najbardziej drogowym. Ma być tylko minimalnie sztywniej i troszkę niżej, zwłaszcza z przodu.
A to będzie też kolejne wyzwanie dla opon. Miejmy nadzieję, że w kolejnym odcinku podzielę się już informacjami, jak samochód sprawdza się po modyfikacjach.