Proszę Państwa, kryzys w branży Automotive to nie przejściowe problemy. Niemcy stracą 100 000 miejsc pracy
Kryzys w branży motoryzacyjnej uderza z pełną siłą. Winnych jest wielu, ale strat będzie jeszcze więcej. To nie są przejściowe problemy.
Żywi z tego nie wyjdziemy. A przynajmniej nie bez dużych strat. Niemieckie firmy motoryzacyjne, które zapewniają blisko 700 000 miejsc pracy w tym sektorze, tną koszty i liczbę etatów w tempie ekspresowym. To poważny problem, bo kryzys w branży automotive nie dotyczy tylko naszych zachodnich sąsiadów, a całej Europy. A w zasadzie, to całego zachodniego świata.
Kryzys w branży automotive ma kilka przyczyn
I nie ma co wypierać ze świadomości tego, że Unia Europejska zrobiła w tej kwestii wiele złego. Narzucając pobożne życzenia co do elektryfikacji i dociskając śrubę producentom, zamiast zachęt i realistycznych prognoz, doprowadziła do "przepalenia" bilionów Euro na technologie, które nie staną się obowiązujące w ciągu kilku lat.
Zwłaszcza, że pandemia oraz późniejsze kryzysy - transportowy oraz półprzewodnikowy, dodatkowo spowolniło firmy i rozwój. Za to wywindowało ceny w kosmos, co mocno utrudniło zakupy aut dla zwykłych obywateli.
Swoje dołożył też prezydent Trump, który polityką celną walczy z takim samym kryzysem "spadku produkcji" u siebie. W efekcie u niego rośnie, ale nie tak jakby chciał, a u nas spada. Popyt słabnie, popyt na auta elektryczne nie rośnie tak, jakby wszyscy chcieli.
A do tego, na cały ten bałagan wchodzą Chińczycy. Z dopłatami rządowymi i tanimi autami, w tym dopracowanymi elektrykami. Tak w skrócie. Przyszli na gotowe.
Cięcia kosztów, cięcia etatów, cięcia w ekonomii
Mógłbym tu (i pewnie powinienem) ponarzekać, że jakby prezesi poobcinali sobie premie, to byłoby lepiej. I pewnie by było, ale sądzę, że to nie jest problem, który rozwiązałoby kilkadziesiąt milionów Euro.
Firma Bosch ogłosiła, że zwolni kolejne 13 000 osób. Na razie tylko z zakładów zajmujących się segmentem "mobilności" oraz jazdy autonomicznej. Ale to wciąż niewielkie miasteczko ludzi, którzy stracą pracę.
Kryzys w branży automotive dotknął nie tylko producentów podzespołów, ale i samych samochodów.
W ciągu ostatnich 2 lat w Niemczech pracę straciło 55 000 osób z branży. Do 2030 roku ta liczba się podwoi! A więc pracy będzie musiała szukać mniej więcej 1/7 wszystkich zatrudnionych w motoryzacji.
Sam Volkswagen w ramach cięć zredukuje zatrudnienie o 35 000 osób do 2030 roku. Producent przekładni i skrzyń biegów - ZF Friedrichshafen do 2028 zwolni 14 000 osób. Producent opon Continental zamknie fabrykę w Hesse i centra R&D w Niemczech i za granicą. To kolejne 10 000 osób. Audi - 7 500 osób (14% siły roboczej w Niemczech). Shaefller, dostawca podzespołów - kolejne 4700 osób. Ford - 1000 osób w fabryce w Kolonii, a Porsche blisko 2 000 osób.
To nie będzie bez wpływu na rynek. Firmy sprzedające samochody starają się walczyć jak mogą, na szybko zmieniając strategie, czy (co słuszne) tnąc marże, aby klienci chcieli kupować jeszcze nowe auta. Jak widać po cennikach, chyba jest z czego ciąć. Ale wiele firm może tego nie wytrzymać, bo nakłady poniesione w ostatnich latach nie zostaną nijak zrekompensowane.
A Chińczycy nie stoją w progu. Już "rozgościli się w przedpokoju". A oni też podniosą kiedyś ceny.
Na razie póki co trudno o optymizm.
źródło: Automotive News Europe


