#RamenTygodnia: Honda Z to mikroskopijny crossover w stylu Smarta
Honda Z z 1999 roku, którą odkryłem w ogłoszeniach, to kolejny przykład samochodu, który w Europie roku 2019 byłby najmodniejszy na rynku. Dlaczego?
Przede wszystkim, Honda Z jest crossoverem. A crossover zawsze jest dobrym wyborem w dzisiejszym świecie. Po drugie, jest miejska. Do pełni szczęścia, Honda mogła by być jeszcze elektryczna, ale w 1999 roku nikt o tym nie myślał.
Właśnie dlatego prezentowana Honda Z ma silnik, jakże by inaczej, 0,66 litra pojemności moc 63 KM (z turbo). To rzędowa "trójka", która spełnia wymagania samochodów typu Kei Car. Co za tym idzie, ma niecałe 3,4 metra długości i rozstaw osi wynoszący 2 360 mm. Mimo tego udało się wygospodarować cztery miejsca.
Miejskie crossovery charakteryzują się obecnie głównie lekko podniesionym nadwoziem. I wyższą ceną. Tymczasem Z ma w standardzie napęd na cztery koła realizowany przez centralny dyferencjał ze sprzęgłem wiskotycznym - a to dlatego, że silnik umieszczony jest centralnie. Dostęp jest oczywiście żaden - przez dziurę w podłodze za tylnymi fotelami. I co z tego, to przecież podniesiony Kei Car ze stałym 4x4 i nisko położonym środkiem ciężkości. Wow!
Czarna Honda Z z ogłoszenia obecnie wystawiona jest za 3,5 tys. USD. Wygląda całkiem przyzwoicie. Oczywiście sprzedający nie byłby Japończykiem, gdyby nie wymienił fabrycznego audio na aftermarketową stację 2DIN z ekranem dotykowym. Skrzynia jest automatyczna - standardowo to czterobiegowa przekładnia znana z Civica. Uwagę zwracają białe tarcze zegarów z obrotomierzem wyskalowanym do 9 000 obr./min. Tapicerka mimo 20 lat (i 118 000 km przebiegu) wygląda nieźle. Tylko opony są mało crossoverowe.
Co sądzicie na temat tego pomysłu na miejski wóz?