Jak zostać dyktatorem? Na pewno potrzebny Ci będzie przedłużony Range Rover
Ponad 6 metrów pancernego luksusu, który rzuca się w oczy z kilometra. Range Rover w wydaniu dla prezydenta (bądź dyktatora) nie jest dyskretnym wyborem.
Przepis na takie auto teoretycznie jest prosty. Standardowy Range Rover przecinany jest w pół, po czym "w środek" wstawia się dodatkowy segment, który mierzy ponad metr długości. Przy okazji wszystkie elementy uzupełnia się opancerzeniem. Nie można też zapomnieć o kuloodpornych oponach i oczywiście znacznie mocniejszym zawieszeniu. Gdzie dostać taki zestaw?
Taki Range Rover może wyjechać z firmy Klassen
Ta niemiecka manufaktura specjalizuje się w budowie opancerzonych i przedłużonych samochodów dla biznesmenów i najróżniejszych rządów. Ten oto Range Rover to jeden z wielu modeli oferowanych przez producenta. W ofercie posiadają nawet zbliżony pakiet modyfikacji dla Rolls-Royce'a Cullinana.
Co więc zmieniono z Range Roverze? Przede wszystkim auto zostało przedłużone o 1016 mm, co pozwoliło na wygospodarowanie dwóch mało wygodnych miejsc dla ochroniarzy. Główne dwa fotele przesunięto do tyłu, zapewniając najwyższy (a jakże) komfort podróżowania. Co więcej, zapas przestrzeni po środku auta w połączeniu z panoramicznych dachem pozwala na... pozdrawianie tłumów lub strzelanie do wrogów. Wybierzcie co chcecie.
To nie jest dynamiczne auto
Choć pod maską pracuje 5-litrowe V8 z doładowaniem mechanicznym, to na jakiekolwiek sensowne osiągi nie ma co liczyć. Pancerz (poziomu siódmego) podnosi masę do abstrakcyjnych 7 ton. Dodajcie do tego ograniczoną sterowność i oczywiście wydłużoną drogę hamowania - tak, tutaj trzeba nieco napracować się za kierownicą.
Nie jest to też tania zabawa. Aby być dyktatorem najpierw trzeba wyłożyć ponad 200 000 euro na samochód, a potem kolejny milion na modyfikacje. Im bardziej wymyślne oczekiwania, tym oczywiście wyższa cena. Mówi się jednak, że wartości bezpieczeństwa nie da się ocenić.