Range Rover Velar 2023 - TEST. Lifting zgrabnie wygładził zmarszczki
Na pierwszy rzut oka z pewnością nie zauważycie wszystkich zmian, które tutaj zaszły. Tych wbrew pozorom nie brakuje, ale są bardzo dyskretne. I dobrze, bo Range Rover Velar nie potrzebował rewolucyjnego liftingu, a jedynie drobnych poprawek w kilku kluczowych miejscach.
Brytyjczycy strzelili w dziesiątkę tworząc ten samochód. Range Rover Velar idealnie wpasował się w gamę marki, wypełniając niszę pomiędzy małym Evoque, a naprawdę dużym Sportem. Jednocześnie charakter tego auta sprawia, że żaden z Land Roverów nie koliduje tutaj w ofercie. Zresztą sukces Velara jest widoczny gołym okiem, gdyż tych aut jest naprawdę dużo na ulicach - także w Polsce.
Po sześciu latach na rynku przyszedł czas na pierwszy lifting. Zapewne patrząc na zdjęcia tego samochodu zastanawiacie się nad tym, czy faktycznie coś tutaj zmieniono. Odpowiedź jest prosta - jak najbardziej. Land Rover skupił się na kluczowych elementach, a te sprawdzone zostawił, co było najlepszym możliwym posunięciem.
Range Rover Velar D300 Autobiography 2023 - TEST. Weźmy lupę i zobaczmy te nowe elementy
Zacznijmy od pasa przedniego, gdzie znajdziecie nowe światła ze zmodyfikowanymi ledami do jazdy dziennej, inny zderzak i odświeżony grill. W lampach zastosowano też nowocześniejszą matrycę (PIXEL LED), co sprawdza się podczas jazdy nocą - ale do tego jeszcze wrócę.
Z tyłu także delikatnie zmodyfikowano zderzak. Cała reszta pozostała nietknięta, gdyż nawet na tle nowych Range Roverów w ogóle się nie zestarzała.
To jedna z najlepszych cech tej marki. Jej projekty naprawdę skutecznie opierają się starzeniu. Skoro po 6 latach lifting niemal nic nie zmienia (z zewnątrz), a auto wciąż wygląda jak nowe, to można śmiało powiedzieć, że styliści wykonali kawał rewelacyjnej roboty.
Specyfikacja egzemplarza testowego robi dobre wrażenie. Lakier Varesine Blue w zestawieniu z 22-calowymi felgami i miedzianymi wstawkami to naprawdę zgrana kompozycja, która wpada w oko.
Najwięcej nowości w Velarze znajdziecie po otwarciu drzwi
Przywita Was tutaj bardzo sympatyczny minimalizm, jeszcze bardziej widoczny niż w modelu sprzed liftingu. Brytyjska marka zrezygnowała z idei dwóch ekranów i postawiła na swój system PIVI PRO z 11,8-calowym zakrzywionym ekranem.
Co ciekawe nie ma tutaj panelu klimatyzacji. Coś, co jest wyróżnikiem większych modeli i Land Roverów, tutaj zintegrowano w multimediach. Dzięki temu poza jednym wyświetlaczem dostajemy idealnie gładką przestrzeń oraz dodatkowy praktyczny schowek. Na tunelu środkowym znalazło się z kolei miejsce na prosty lewarek automatycznej skrzyni biegów.
Range Rover stawia na świetne wykończenie i pod tym kątem Velar nie rozczarowuje. Czarno-szara kolorystyka kokpitu w zestawieniu z drewnem pokrytym matowym lakierem (z wyraźnie widoczną fakturą) idealnie pasuje do charakteru tego auta.
Musze przyznać, że jestem fanem tych zmian. System PIVI PRO jest jednym z najlepszych na rynku, a ascetyzm deski rozdzielczej wyjątkowo przypadł mi do gustu w tym modelu. Do tego komfort podróżowania jest niezmiennie na bardzo wysokim poziomie. Fotele są wyjątkowo wygodne, a ilość miejsca na tylnej kanapie nie rozczarowuje. Bagażnik zapewnia ponad 500 litrów pojemności, tak więc dłuższe wyprawy także są tutaj bezproblemowe.
Dobry w trasy, ale lekko "zamulony". Range Rover Velar D300 ma dużo zalet
Pod maską testowanego egzemplarza znalazł się silnik o D300, czyli 3-litrowa rzędowa szóstka zasilana olejem napędowym. Oferuje ona 300 KM i 650 Nm, co w ważącym 2050 kilogramów aucie jest naprawdę optymalną wartością.
Nie ma jednak róży bez kolców i nowych diesli bez ekologicznego oprogramowania. Czuć, że software wyraźnie "usypia" reakcję na gaz w tym aucie. Dociśnięcie prawej nogi do podłogi sprawia, że auto żwawo, ale z zauważalnym opóźnieniem zaczyna przyspieszać. Za to powyżej 100 km/h niezmiennie ma parę i chętnie osiąga dużo wyższe prędkości.
Wszystko to odbywa się w absolutnej ciszy, przełamywanej jedynie lekkim warkotem sześciu cylindrów. Do tego Velar zadowala się naprawdę skromną ilością oleju napędowego. W mieście osiągałem wyniki na poziomie 9-13 litrów (w zależności od ruchu), zaś w trasie od 6 do 9 litrów. To naprawdę świetne wartości.
przy 100 km/h: | 5,4 l/100 km |
przy 120 km/h: | 6,6 l/100 km |
przy 140 km/h: | 8,2 l/100 km |
w mieście | 9-13,1 l/100 km |
W Velarze ciężko jest też narzekać na właściwości jezdne
Niższe nadwozie oraz obniżony środek ciężkości pozytywnie wpływają na zachowanie tego samochodu w zakrętach. Velar nastawiony jest na jazdę po asfalcie, także dynamiczną, a nie na przygody w terenie. Czuć, że układ Terrain Response 4x4 (standardowy) wyraźnie niweluje podsterowność i skutecznie "wkleja" auto w zakręty.
Do tego układ kierowniczy ma tutaj przyjemnie dopasowaną siłę wspomagania i odpowiednio dobrane przełożenie. Dzięki temu jazda tym samochodem jest naprawdę czystą przyjemnością.
Jestem też pod wrażeniem resorowania, które pomimo 22-calowych kół w tym egzemplarzu nie rozczarowuje na dziurawych drogach. Pneumatyka radzi sobie zaskakująco dobrze i skutecznie kompensuje wszelkie niedoskonałości asfaltu.
Obowiązkowe pozycje w wyposażeniu? Nagłośnienie Meridian i światła LED MATRIX
Oczywiście lista wyposażenia w tym samochodzie jest bardzo długa, aczkolwiek decydując się na wariant Autobiography niemal wszystko dostaniemy w standardzie. Moim zdaniem warto tutaj na pewno postawić na topową wersję ze względu na oświetlenie, które w nocy jest bardzo skuteczne i zwiększa komfort oraz bezpieczeństwo jazdy po nieoświetlonych drogach.
Matryca sprawnie załącza i wycina kolejne moduły, doświetlając lub wygaszając konkretne fragmenty drogi przed nami. Po raz pierwszy od dawna nie spotkałem się też z sytuacją, w której takie oświetlenie oślepiałoby co jakiś czas kierowców jadących z naprzeciwka na autostradach i drogach ekspresowych.
Jazda tym samochodem jest też przyjemna dla audiofilów. Nagłośnienie dostarczone przez firmę Meridian 3D Surround zapewnia doskonałą jakość dźwięku i fantastyczną głębię, nawet przy muzyce odtwarzanej z serwisów streamingowych.
Range Rover Velar Autobiography to droga zabawa
Ponad 505 000 złotych wyjściowo - tyle kosztuje wariant Autobiography w wydaniu D300. Dokładnie tyle samo zapłacimy za benzynową wersję P400, która w mojej opinii bardziej pasuje charakterem do Velara. Tutaj jednak klienci mają wybór i za to Land Roverowi należy się duży plus.
Testowy egzemplarz, po dołożeniu wszystkich opcji, jest wyceniony na 541 070 złotych. To jednak wersja, do której nie da się już nic dołożyć. Patrząc więc na oferty konkurencji, nie jest to aż tak abstrakcyjna kwota.
Poza tym Velara można kupić taniej - już za 316 300 złotych w wersji S. Patrząc na popularność wersji sprzed liftingu, o brak zainteresowania ze strony klientów nie trzeba się martwić.
To naprawdę udane auto
Drobne zmiany pozwoliły na odświeżenie tego auta w takim stopniu, aby wciąż sprawiał wrażenie rynkowej nowości. To w zupełności wystarczy, aby Velar przetrwał do momentu debiutu kolejnej generacji. Ta będzie dużą zmianą, gdyż nie zobaczymy w niej silników spalinowych. Całkowita elektryfikacja goni także Land Rovera, a ten samochód będzie właśnie jednym z pierwszych BEV-ów w nowej gamie Land Rovera/Range Rovera.