Range Rover Velar D300 First Edition | TEST

Próba zdefiniowania, jakiej klasy samochodem jest Range Rover Velar, nie jest łatwa. Ten samochód wymyka się zaszufladkowaniu, i choć ma wady, to potrafi do siebie przekonać.

Choć pozycjonowany jest między "miejskim" Evoque, a "małym" Range Roverem Sport, Velar robi wrażenie. Zdecydowanie przeważa w nim duch większych modeli, tylko "ładniej narysowany". Opadające, nieco sportowe, ale czyste i proste linie nadwozia nadają mu lekkości i oryginalności, przy zachowaniu potęgi prezencji, godnej Imperium Brytyjskiego. Zresztą, testowana wersja First Edition stoi na felgach o średnicy 22 cali - ciężko znaleźć większe w seryjnym samochodzie tej wielkości.

Tweedowa marynarka w nowoczesnym kroju

Wrażenie samochodu, w którym wszystko musi robić jak najlepsze wrażenie, nie mija po zajęcia miejsca w środku. Od razu wpadamy w czysto brytyjskie skojarzenia z dobrym krawcem z Savile Row. Może Range Rover nie jest samochodem, który najlepiej wygląda w Londynie, a raczej na naszej prywatnej farmie gdzieś w Cotswolds, ale czuć w nim elegancje i kraj pochodzenia. I nie wspominam tu o uroczym motywie "Union Jack" na skórzanej tapicerce i osłonach głośników. Po prostu ten wóz jest brytyjski w całym swoim "wymiarze". Do tego z przodu jest bardzo przestronny i niesamowicie komfortowy. Obszerne, skórzane fotele z ogrzewaniem, wentylacją i masażem może nie trzymają najlepiej na zakrętach, ale są komfortowe niczym fotel w domowej bibliotece. Użyte dookoła materiały również są najwyższej jakości. Zarówno skóra na fotelach, jak i plastiki, czy materiały, którymi pokryte są słupki, deska rozdzielcza i boczki drzwi dają nam do zrozumienia, że jesteśmy w prawdziwym samochodzie klasy premium. Jeśli o mnie chodzi, zamieniłbym tylko plastiki z fortepianowej czerni na jakieś drewno (lub aluminium). No i zaskoczył mnie skrzypiący schowek na tunelu środkowym.

Range Rover Velar D300 First Edition | fot. Marcin Napieraj

Choć wnętrze jest angielskie niczym wspomniana marynarka, to jednak "jej krój" jest nieco bardziej nowoczesny. W przypadku Velara - to już stuprocentowy XXI wiek. Mamy więc dużo dotykowych ekranów (niemal całkowicie zrezygnowano z fizycznych przycisków), ciekłokrystaliczne zegary  i mnóstwo elektroniki. O dziwo wygląda to nieźle, choć niestety, przez natłok funkcji, nie grzeszy ergonomią. O ile jednak sterowanie systemem inforozrywkowym oraz parametrami samochodu nie nastręcza po kilku chwilach trudności, to "dotykowo-wciskane" sterowanie na kierownicy nie jest najprostsze w użyciu. Znajdziemy tam część opcji, sterowanie tempomatem oraz konfigurowalnymi zegarami - bliskimi tym, które mieliście okazję już poznać np. w Jaguarze XF. Całość sprawia jednak bardzo przyjemne wrażenie - odpowiednio nowoczesne, z dużą dozą nowych pomysłów, ale wystarczająco stylowe, żeby czuć się w Range Roverze dobrze.

Kije golfowe dla 4 osób

Także z tyłu Velar może rozpieszczać pasażerów, z kanapą o regulowanych pochyleniach dwóch części i z przesuwanym siedziskiem. Jest bardzo wygodna, choć znam samochody za 1/3 ceny Range'a, w których przestrzeni na kolana jest więcej. Również średnio będzie czuła się osoba na środkowym miejscu - i tak rzadko tam kogokolwiek wozimy, więc może trzeba było pójść, choćby opcjonalnie, w dwa fotele? Tak czy inaczej, test tylnej kanapy Velar zdaje na mocne 4+. Jeśli potrzebujecie więcej przestrzeni - zawsze możecie wybrać RR Sporta, albo "zwykłego" - w którym możecie nawet pokusić się o wersję z przedłużanym rozstawem osi. Nasz Range Rover, bazujący na platformie Jaguara F-Pace, jest po prostu niezły jak na swój segment.

Range Rover Velar D300 First Edition | fot. Marcin Napieraj

W bagażniku, zgodnie z danymi technicznymi, zmieścimy do 632 litrów pakunków. Przyjmijmy jednak, że jest to wartość, którą osiągniemy, pakując futerały z kijami golfowymi. Bagażnik jest dość rozległy, ale płaski. Jeśli macie do wrzucenia cztery duże walizki lotnicze - nie wejdą. Za to wspomniane kije, cztery torby weekendowe, skrzynka wina i kosz piknikowy - jak najbardziej. Wszystko to za oczywiście elektrycznie otwieraną klapą.

Nie chcę mi się nigdzie jechać

Trzeba przyznać, że producent Velara dba o nasze potrzeby, jeśli spędzamy czas przy samochodzie. Jeśli lubicie narty, nurkowanie, lub inne rozrywki, przy których możecie zgubić kluczyki - brytyjski SUV ma rozwiązanie w postaci opaski Acitvity Key - wodoodpornego "kluczyka" zakładanego niczym zegarek, który, przyłożony w odpowiednim miejscu, otwiera bądź zamyka samochód. A także pozwala go uruchomić. Możecie więc zostawić kluczyk w domu, lub w schowku, wybierając się na plażę (Activity Key go zdeaktywuje).

Druga sprawa, to topowy zestaw audio od firmy Meridian. Jak to gra!!! Czysto jak diabli, mocno, z piękną linią głębokiego basu, przy zachowaniu precyzyjnych wysokich tonów. Układ ma 1600 W mocy, 23 głośniki i jest absolutnie jednym z najlepszych systemów jakie słyszałem.

Range Rover Velar D300 First Edition | fot. Marcin Napieraj

Resztę, taką jak masaże, precyzyjnie regulowane grzanie i wentylowanie siedzeń oraz kierownicy, czy 20-kierunkową regulacje foteli, można niemalże pominąć, choć trzeba przyznać, że zmniejsza to chęć wysiadania z samochodu.

Przyholuję Wam pałac Buckingham

Puryści stwierdzą, że taki samochód to tylko z silnikiem benzynowym. Jak to się sprawdza, pisał Wam już red. Kuchno w swoim teście. Ja tymczasem dostałem do dyspozycji 300-konnego diesla V6 (pojemność 3.0). I może poza dźwiękiem po uruchomieniu samochodu po zimnej nocy, nie mam zastrzeżeń. Wewnątrz dieslowskiego klekotu nie słychać, a jak już dobiega do nas jakikolwiek dźwięk, to jest on równiutki, jednostajny i nienatarczywy. Po prostu gładko pracująca, sześciocylindrowa jednostka. Pozwalająca wysłać 2,2 tony Range Rovera do 100 km/h w całkiem przyzwoite 6,5 sekundy. Tak, są szybsze samochody w tym segmencie. I co z tego. Ten jest wystarczająco dynamiczny. Zwłaszcza w konkurencji elastyczności. Choć w niewielkim zakresie, to dysponuje momentem obrotowym 700 Nm - więc spokojnie możecie holować ciężkie przyczepy, albo "robić przeciąg" na autostradzie. Przyspieszanie od 120 w górę, do dowolnej prędkości (maksymalnie do 241 km/h) jest błyskawiczne i czynione zupełnie bez wysiłku. Dodatkowy efekt powoduje płynność i niezauważalność działania ośmiobiegowego automatu. Być może są takie przekładnie, które szybciej redukują, ale ta w Velarze robi to niczym idealny służący - dostarcza to co trzeba, wtedy kiedy trzeba i tyle ile trzeba, zupełnie nie angażując nas w swoją pracę. Dodajmy do tego naprawdę dobre wyciszenie i mamy samochód, w którym, mimo rozmiarów, łatwo będzie nam się "zapomnieć". Jest szybki, dynamiczny i cichy. Równie dobrze sprawuje się w mieście. Tutaj co prawda skrzynia lubi czasem wrzucić nie ten bieg co trzeba (zwłaszcza przy powolnym toczeniu się w korku - tutaj niewiele jest automatów, które są tak zestrojone, żeby się nie gubić), ale Range Rover wciąż jedzie tak jak trzeba. Dynamika z niskich prędkości również jest bardzo zadowalająca.

Range Rover Velar D300 First Edition | fot. Marcin Napieraj

Przy tym wszystkim całkiem przyzwoicie wypada zużycie paliwa. Samochód jest ciężki i duży, więc nie możemy liczyć na jazdę o kropelce, ale przy 100 km/h zadowala się (nawet po uwzględnieniu przekłamania komputera pokładowego) niecałymi 7 l/100 km. Na autostradzie jest równa "dycha", a w mieście spodziewajmy się wyników między 10 a 16 litrów. Choć zazwyczaj będzie to bliżej "13" niż "10".

zużycie paliwa Range Rover Velar D300 - zużycie paliwa
przy 100 km/h: 6,9 l/100 km
przy 120 km/h: 8,0 l/100 km
przy 140 km/h: 10,0 l/100 km
w mieście: 12,9 l/100 km

Na poduszce

Pneumatyka nadaje zawieszeniu Range Rovera bardzo specyficzny charakter. Jest bardzo mocno wyczuwalna. Co jest zarówno plusem, jak i minusem jazdy Velarem. Plusem, bo większość nierówności jest wyłapywana bezbłędnie, a kierowca i pasażerowie czują się, jakby podróżowali... poduszką. Prawie, bo dwudziestodwucalowe felgi zmniejszają nieco komfort jazdy, dając znać np. o wpadnięciu w dziurę. Jednak mniejsze uskoki, czy pofalowania pokonywane są bardzo spokojnie, choć... z bujaniem. Niestety Velar potrafi solidnie się wychylić, zarówno na szybko pokonywanym łuku, jak i na koleinie. Choć trzeba przyznać, że czyni to w zasadzie dopiero przy szybkiej jeździe. Ale tym Range Roverem, jak już wspomniałem, łatwo jest jeździć szybko.

Range Rover Velar D300 First Edition | fot. Marcin Napieraj

Wtedy też dobrze jest docenić świetnie działający napęd na cztery koła, współpracujący z systemem ESP. Wóz zachowuje się bardzo neutralnie, a w razie czego systemy interweniują skutecznie. Trzeba tylko brać poprawkę na olbrzymie koło kierownicy. Za to sam układ kierowniczy jest całkiem niezły. Zupełnie nie jest sportowy, ale pozwala sprawdzić, co dzieje się z samochodem i ma odpowiednia siłę wspomagania. Dzięki temu radzi sobie również w mieście. Jeśli przy szybkiej jeździe Velarem przesadzimy w zakręcie, w zależności od tego, w którym to będzie momencie, potrafi zarówno zacząć lekko płużyć, jak i wynieść tył na zewnątrz łuku. Mimo tego, trzeba uznać, że Range Rover, jak na swój charakter, masę i zawieszenie, prowadzi się naprawdę dobrze i jeździ się nim niesamowicie przyjemnie.

Brytyjski SUV ma oczywiście do dyspozycji sporo trybów pomagających w jeździe w trudniejszym terenie i na nawierzchniach o obniżonej przyczepności. Zresztą, pneumatyczne zawieszenie jest w stanie unieść Velara w ten sposób, aby prześwit wynosił minimalnie więcej niż 25 cm, a więc już całkiem solidnie. Tyle tylko, że przy oponach 265/40R22 nie chcieliśmy ryzykować wycieczki w gorszych warunkach. Zresztą, 90% tych samochodów nigdy nie zobaczy terenu. Za to chętnie przetestowalibyśmy, jak radzi sobie ten samochód na alpejskich, ośnieżonych drogach.

Range Rover Velar D300 First Edition | fot. Marcin Napieraj

Za luksus się płaci

I to nie mało. Międzyklasowość i indywidualizm Range Rovera powoduje, że ciężko znaleźć mu jakąś konkurencję, jednak mimo tego cena okazuje się być dość ekstrawagancka. Za tak wyposażonego Velara, z jakim mieliśmy do czynienia, trzeba zapłacić niemal 550 tys. zł. Jeśli nie zależy nam na marce i wysokiej klasy materiałach, można udać się do BMW - szybsze, mocniejsze i większe X5 M50d będzie zapewne nieco tańsze po doposażeniu. Natomiast na pewno nie będzie miało tej klasy i stylu.


Podsumowanie

Range Rover Velar jest dokładnie taki jak powinien być. Jazda nim po prostu sprawia przyjemność. Może nie jest idealny w każdym aspekcie, mógłby mieć większy bagażnik, nieco sztywniejsze zawieszenie, albo np. ogrzewanie szyby folią, a nie drucikami, ale w ogólnym rozrachunku "robi wrażenie". Stylem, designem, wykończeniem. Także diesel zupełnie nie przeszkadza w tym samochodzie. Jest mocny, szybki i dość oszczędny. Velar po prostu "ma w sobie coś".

Dane techniczne

NAZWA Range Rover Velar D300
SILNIK diesel, twin turbo, V6, 32 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni Common Rail
POJEMNOŚĆ 2993
MOC MAKSYMALNA 221 kW (300 KM) przy 4 000 obr/min
MAKS. MOMENT OBROTOWY 700 Nm przy 1 500 - 1 750 obr/min
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, ośmiobiegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD podwójne wahacze poprzeczne, pneumatyczne
ZAWIESZENIE TYŁ niezależne, multi-link, pneumatyczne
HAMULCE tarczowe went./tarczowe went.
OPONY 265/40 R22
BAGAŻNIK 632/1731
ZBIORNIK PALIWA 66
TYP NADWOZIA SUV
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4803/2032/1665
ROZSTAW OSI 2874
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 2187/423
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/2500
ZUŻYCIE PALIWA 7,4/5,8/6,4
EMISJA CO2 167
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 6,5
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 241
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat / 3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE wg wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ (Velar D180) 239 900
CENA WERSJI TESTOWEJ 534 800
CENA EGZ. TESTOWANEGO 548 870