Od lat czekaliśmy na ten dzień. Robert Kubica, Ferrari AF Corse i Inter Europol Competition wygrywają w Le Mans
Co za dzień! Po tylu latach Robert Kubica doczekał się zwycięstwa w Le Mans, a nasza flaga dwukrotnie pojawi się na podium. W 24-godzinnym wyścigu w Le Mans triumfuje Ferrari AF Corse z numerem 83 w kategorii hypercarów, a w LMP2 pozamiatali nasi "turbopiekarze".
Gdy nasza narodowa gra w piłkę, to cały kraj zamiera - nawet jeśli wiemy, że skopią to ceremonialnie. Wszyscy śledzą też poczynania wspaniałej Igi Świątek, poświęcając jej dużo czasu. Dziś jednak oczy każdego Polaka powinny być skierowane na małe miasteczko Le Mans we Francji. To właśnie tam po raz pierwszy najwyższe miejsce na podium zgarnął Robert Kubica, który wraz z Yifeim Ye i Philem Hansonem dowiózł Ferrari 499P zespołu AF Corse do zwycięstwa. I co jak co, ale jest to w dużej mierze jego zasługa.
A to nie wszystko, gdyż nasi "turbopiekarze", czyli zespół Inter Europol Competition, znowu wygrywa w klasie LMP2. To moment, który zapisze się w historii motorsportu.
Polak nigdy nie stanął na najwyższym stopniu podium w głównej kategorii w Le Mans. Robert Kubica wreszcie wyrównał rachunki z tym wyścigiem
W 2021 roku był dosłownie o krok od wygranej. Wówczas prowadzona przez niego ORECA 07-Gibson, dosłownie na kilka chwil przed końcem wyścigu, zaliczyła awarię jednego z najmniejszych i najtańszych elementów w całej konstrukcji auta. To wystarczyło, aby samochód stanął i nie ruszył.
Teraz Kubica wreszcie przełamał klątwę i doprowadził samochód #83 do zwycięstwa. Jego atomowa jazda (za kierownicą spędził na sam koniec ponad 4,5 godziny!), precyzja i kilka szczęśliwych zbiegów okoliczności sprawiły, że Ferrari 499P zespołu klienckiego AF Corse mogło utrzymać spokojnie prowadzenie. Problemy techniczne "czerwonych" Ferrari 499P z numerami #50 i #51 dały solidny zapas przestrzeni, a Porsche 963 #6 zespołu Porsche Penske nie miało już szans na dogonienie Kubicy.
Trubopiekarze także mieli dużo szczęścia
Na niecałą godzinę przed końcem wyścigu byłem niemal pewien, że zwycięstwo przepadło. Kara "drive through" za przekroczenie prędkości w pitlane w zasadzie przekreślało szansę na wygraną. I tak też by było, gdyby nie problemy techniczne zespołu VDS Panis, które pozwoliły na odrobinie strat i zapewnienie sobie później solidnej przewagi.
To był piękny wyścig
Zaskakująco czysty, zaskakująco spokojny i równy pogodowo. Przewaga Ferrari i Porsche była widoczna gołym okiem. Cadillac, który zgarnął pole position i P2, przepadł niedługo po starcie. Toyota, niegdyś rozdająca karty, została daleko w tyle. Peugeot i Alpine także zostali w tyle. Aston Martin, ze swoim nowym projektem LMH (Valkyrie), dojechał do końca.
Uff, teraz pora na chwilę przerwy - i zasłużoną drzemkę po blisko 24 godzinach śledzenia tego cudownego wyścigu.