Rolls-Royce jako supersamochód? To szalona koncepcja, ja jestem za

A gdyby tak Rolls-Royce wyprodukował supersamochód, który rozpieszczałby luksusowym charakterem? Taka koncepcja ma całkiem dużo sensu - wbrew pozorom.

"Przecież to nie ma sensu!". Żeby było ciekawiej, nawet autor tej grafiki przyjął podobne założenie. Tymczasem moim zdaniem jest w ogromnym błędzie, bowiem Rolls-Royce i supersamochód to połączenie, które przy odpowiednim wykonaniu może mieć bardzo dużo sensu.

Po pierwsze - czy Bugatti ma jakąkolwiek konkurencję?

Otóż niekoniecznie. Tak, to jeden z najszybszych supersamochodów świata, aczkolwiek nie jest do końca bezpośrednim rywalem potworów ze stajni Koenigsegga czy LaFerrari. Dlaczego? Cóż, odpowiedź jest prosta - chodzi o charakter i wykończenie. W każdym z tych aut postawiono oczywiście na najlepsze materiały, aczkolwiek tylko Bugatti oferuje hektary skóry i tworzywa, które kosztują krocie. Tego chcą klienci, a taka koncepcja idealnie wpisuje się w charakter marki.

Rolls-Royce nie musiałby startować w wyniku na najszybsze auto na świecie. To nie ma sensu, tym bardziej, że i tak osiągi serwowane nawet przez Phantoma są, delikatnie mówiąc, rewelacyjne.

Po drugie - mógłby to być supersamochód w zupełnie innym stylu

Pamiętacie Bugatti EB110? Dla mnie wciąż jest to niedościgniony wzór w kategorii supersamochodów lat dziewięćdziesiątych. Cudowna linia, która wyszła spod ręki Marcello Gandiniego idealnie komponowała się z nietypowym kokpitem. Zastosowano tutaj bardzo dużo... drewna. "Meblościanka" pokrywała w wielu egzemplarzach całą konsolę centralną.

Zobacz także: Tu powstało marzenie. Zwiedź z nami opuszczoną fabrykę Bugatti w Campogalliano

 

Znajdźcie teraz jakiś nowy supersamochód, który promowany jest drewnianym wykończeniem. Nie da się - coś takiego fizycznie nie istnieje. A tutaj pasowałoby to idealnie, razem z wełnianymi dywanami, sportowymi (ale i komfortowymi fotelami) i minimalistycznym wyglądem.

Po trzecie - mógłby to być supersamochód... bez obrotomierza

Wyobraźcie sobie, że wciskacie pedał gazu w podłogę w takim aucie. Prędkość rośnie, obroty również - ale absolutnie nie macie pojęcia na jakim poziomie się utrzymują. Klasyczny dla Rolls-Royce'a wskaźnik rezerwy mocy dyskretnie przechyliłby się w stronę "zera", pokazując wykorzystanie maksymalnego potencjału jednostki napędowej.

Byłby to także popis możliwości BMW i Rolls-Royce'a

Marka z Goodwood nie może narzekać na kiepską sprzedaż. Wszystkie modele szybko znajdują klientów, a nowa generacja modeli (Cullinan, Phantom i nadchodzący Ghost numer dwa) przyciąga nowych nabywców. Supersamochód wyglądałby dziwnie w tym zestawie, aczkolwiek pozwoliłby na pokazanie możliwości koncernu BMW. Niemcy wycofali się bowiem ze swojego własnego supersamochodu. Rolls-Royce ma w swojej stajni cudowne V12, które bez problemu mogłoby zostać "sercem" tego auta.

Co sądzicie o takiej koncepcji? Miałoby to sens?

Autorem wizji Rolls-Royce'a jest Rain Prisk