Na polskich drogach jest 140 tys. aut z Ukrainy. Żadne nie ma przeglądu!
W ciągu ostatniego miesiąca na polskich drogach pojawiło się 140 tysięcy samochodów z Ukrainy. Problem polega na tym, że nie mają one badań technicznych.
W ciągu tych kilkudziesięciu dni świat w tej części Europy zmienił się całkowicie. Do Polski przybyło w dramatycznych okolicznościach rosyjskiej inwazji ponad dwa miliony uchodźców. Ukraińcy uciekający przed wojną przyjechali nie tylko pociągami, czy z pomocą humanitarną, ale również samochodami. W ciągu miesiąca na polskich drogach pojawiło się (według Straży Granicznej) dokładnie 140 835 aut z Ukrainy. Na drogach wszyscy się mieścimy, ale "problem" może okazać się zupełnie inny.
Samochody z Ukrainy nie muszą mieć przeglądu
Serio. Zgodnie z przepisami, samochody o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony, nie podlegają badaniom technicznym. Żadnego sprawdzania świateł, stanu nadwozia, wycieków, żadnych pieczątek i nerwów przed wizytą w SKP.
Powiem tak. Jest to dość interesujący, choć "prawdziwie wolnościowy" punkt widzenia, zwłaszcza w trzeciej dekadzie XXI wieku. Nawet osławiona z ilości gratów na drogach Gruzja od 2019 wprowadziła obowiązkowe badania techniczne.
Trzeba przyznać, że jeszcze przed napadem na naszego wschodniego sąsiada, gdy widywaliśmy busy z Ukrainy, dziwiliśmy się, jakim cudem to przechodzi przegląd. No nie przechodzi, bo nie musi. Jeździ to jeździ.
Teraz jednak skala zjawiska zrobiła się gigantyczna. Póki co, działamy w "stanie wyższej konieczności" i nikt nie będzie się tych pojazdów z Ukrainy czepiał, o ile nie będą powodować wyraźnego zagrożenia na drodze. To nie ten czas, żeby stać w krzakach i wyłapywać zardzewiałe Aleko.
Warto jednak pomyśleć o przyszłości. Póki co, pojazdy z Ukrainy poruszają się na podstawie konwencji wiedeńskiej z 1968 roku o międzynarodowym ruchu pojazdów. W tej konwencji również określone są wymagania techniczne, na podstawie której samochody mogą się poruszać. Kwestii badań technicznych tam nie ma. Ministerstwo Infrastruktury zleciło jednak analizy, które posłużą w przyszłości do podjęcia odpowiednich działań w stosunku do samochodów z Ukrainy.
Póki co zostają nam również uprawnienia policji, Straży Granicznej i Krajowej Administracji Skarbowej. Pojazd, który może okazać się zagrożeniem na drodze, może zostać na 7 dni zatrzymany, a kierowca straci dowód rejestracyjny, nawet jeśli auto jest zarejestrowane za granicą. Taki obcokrajowiec, np. z Ukrainy, musi wtedy, w celu odzyskania dowodu, wykonać dodatkowe badanie techniczne na polskiej Stacji Kontroli Pojazdów. Czasu jest jednak mało na wykonanie tego badania, zwłaszcza w przypadku uchodźcy, często nie znającego języka i nie mającego odpowiednich środków.
Innymi słowy... uważajmy na drogach. Nawet ze względów proceduralnych.