Skoda Enyaq Coupe RS iV - TEST. Sport tylko z nazwy

Czeska marka od podstaw zbudowała swojego elektryka, który po dwóch latach od swojej premiery doczekał się odmiany Coupe. Bardziej sportowo narysowane nadwozie, największa moc w dziejach oraz jaskrawy kolor to zdecydowane wyróżniki nowej wersji i to w usportowionej odmianie „RS”. Jednak czy można mówić o sportowym pierwiastku w elektrycznym SUVie?

Skoda Enyaq to jeden z popularniejszych samochodów elektrycznych w naszej części świata. W 2022 r. znalazła około 50 tysięcy nabywców, co pozwoliło zająć jej piąte miejsce w rankingu najpopularniejszych „elektryków” w Europie. Obecnie dostępna jest w dwóch odmianach, a zbudowana jest na platformie MEB, współdzielonej z takimi autami jak Volkswagen ID.4 czy Audi Q4 e-tron.

Najnowszy produkt czeskiej marki wyróżnia się przede wszystkim stylistyką. Odmiana Coupe ma 4653 mm długości, 1622 mm wysokości i takie same jak w klasycznym Enyaqu: szerokość nadwozia (1879 mm) i rozstaw osi (2765 mm). W efekcie, poza spłaszczoną tylną częścią linii dachu, cała reszta dzielona jest z klasyczną odmianą.

Znakami rozpoznawczymi Enyaqa Coupe są seryjny panoramiczny dach oraz felgi w rozmiarze od 19 do 21 cali. Wersja RS, która miałem okazję testować, ma z kolei obniżone zawieszenie, czarne listwy wokół okien, wystawkę imitującą tylny dyfuzor oraz unikalny kolor Mamba Green w ofercie.

Skoda Enyaq Coupe RS iV TEST

Można powiedzieć, że jest to jeden z lepiej wyglądających elektryków. Dyskusyjną kwestią jest plastikowy, podświetlany grill, który z daleka wygląda fenomenalnie, ale z bliska nie robi już takiego wrażenia. Jest to jednak drobnostka, gdyż w ogólnym rozrachunku ciężko jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić.

Skoda Enyaq Coupe RS iV - TEST. Auto analogowo-cyfrowe

Przechodząc do wnętrza pierwsze wrażenie wprost wskazuje, że Skoda jeszcze nie przeszła w pełni na cyfrowe rozwiązania. Nadal jest sporo tradycyjnych przycisków i przełączników, co w tym przypadku jest dużą zaletą.

Niestety nie udało się uniknąć wad. Jedną z podstawowych jest pasek głośności, który nie ma podświetlenia. Umieszczono go zaraz pod wyświetlaczem centralnym. Choć nie jest on współdzielony ze sterowaniem klimatyzacją, jak ma to miejsce w Volkswagenie, to nadal jest mało intuicyjny.

W stosunku do platformowych braci, w Skodzie całkiem dobrze działa system inforozrywki. Zawiera on 5,3-calowy wyświetlacz za kierownicą – (informacje o prędkości, danych jazdy, nawigacji i systemów wspomagania mogą być wyświetlane w czterech różnych układach), oraz największy w portfolio Skody 13-calowy ekran multimediów z najnowszą wersją oprogramowania ME3. Dzięki niemu działanie całego systemu jest zadawalające czego nie można powiedzieć w Cuprze.

Skoda Enyaq Coupe RS iV TEST

Zoptymalizowano dodatkowo zarządzanie klimatyzacją oraz akumulatorem. Ponadto dzięki łączności internetowej pojawiły się możliwości sterowania ładowaniem akumulatora oraz klimatyzacją pojazdu za pośrednictwem aplikacji MySKODA.

Przestrzeń to atut tego samochodu

Jak przystało na dużego SUVa, Skoda Enyaq Coupe oferuje sporo przestrzeni we wnętrzu. Płaska podłoga przyczyniła się do zapewnienia odpowiedniej ilości miejsca na nogi. Z kolei opadająca linia dachu nie przeszkadza w tym, aby z tyłu zasiadły wyższe osoby. Te mogą tam spędzić długą podróż bez obawy o miejsce nad głowami.

Na nowej sylwetce ucierpiał natomiast bagażnik. Odmiana Coupe oferuje o 15 litrów objętości mniej niż w wariancie klasycznym. W efekcie do dyspozycji jest 570 litrów przestrzeni bagażowej.

Wersja RS "sport ma tylko w nazwie"

Przejdźmy do tego, co powinno w odmianie RS być najważniejsze. "Pod maską” pracują dwa silniki elektryczne zapewniające napęd 4x4 oraz 300-koni mechanicznych (460 Nm). Pozwala to na przyspieszenie do 100 km/h w 6,5 sekundy. Prędkość maksymalną ograniczono natomiast do 180 km/h.

Skoda Enyaq Coupe RS iV CENA

Nie ma co ukrywać, że nie są to zniewalające parametry jezdne. Duża przyczyna takiego stanu rzeczy leży w masie samochodu, która w zależności od wersji wynosi około 2200 kg. Niemniej duży akumulator (82 kWh brutto, czyli 77 kWh netto pojemności użytecznej) pozwala na przejechanie w trasie ponad 350 km bez konieczności ładowania.

Potwierdziłem to w trasie, pokonując odcinek liczący ponad 320 km z prędkościami między 120 a 140 km/h. Bez żadnych problemów auto dojechało do celu, a średnie zużycie energii wahało się w granicach między 21 a 22 kWh/100 km. W tym miejscu trzeba jasno podkreślić, że jak na masę auta i napęd na cztery koła, jest to bardzo przyzwoity wynik w trasie. W mieście ten wynik spokojnie podniesiemy do ponad 430 km.

Przyjemny w trasie

Zaletą elektrycznej Skody jest również komfort podróżowania. Mimo obniżonego i usztywnionego zawieszenia zachowano dobre i optymalne zestrojenie. Z jednej strony pozwala na garść przyjemnych doznań z szybszej jazdy, a z drugiej w zupełności nie męczy w trasie wybierając nierówności w odpowiedni sposób. Duża w tym zasługa aktywnych amortyzatorów z płynną regulacją szytwności.

Na pochwalę zasługują również fotele z dobrym trzymaniem bocznym. Ponadto są one wizualnie dopasowane do auta, gdyż mają żółte przeszycia, co przy ciemnym wnętrzu jest fajnym dodatkiem.

Niemniej przy dynamiczniej jeździe, mimo napędu na cztery koła oraz 300-koni „pod maską”, auto nie ma efektu „WOW”. Niestety masa robi swoje. Czuć to zwłaszcza podczas jazdy w zakrętach, kiedy auto zaczyna walczyć z przyczepnością.

Enyaq 2023

Skoda Enyaq Coupe RS iV - cena jest dużym problemem

Tak dochodzimy doi ostatniej kwestii, budzącej najwięcej kontrowersji - czyli do ceny. Choć Skoda Enyaq ma wiele zalet i jest dobrym elektrykiem, to niestety cenowo jej wybór przestaje mieć sens.

Za wariant podstawowy trzeba zapłacić 295 900 zł. Choć już na wstępie mamy bogate wyposażenie (m.in. 20-calowe koła, duży wyświetlacz centralny (13-cali), panoramiczny dach, pełen pakiet bezpieczeństwa, kubełkowe fotele) to dla pełnej funkcjonalności auta trzeba go doposażyć m.in. w pompę ciepła (5300 zł), która o dziwo nie jest standardem.

Biorąc pod uwagę ceny głównego konkurenta w postaci Tesli Model Y, rozpoczynające się od ok. 260 tys. zł, za przyjemność jazdy czeskim autem trzeba na wstępie dołożyć ponad 40 tys. zł więcej. Oczywiście wybór ostateczny zależy od wewnętrznego przekonania do marki. Jednak tak duża różnica w kosztach zakupu jest raczej gwoździem do trumny, zwłaszcza na tle konkurencyjnej Tesli.