Używane: jak prezentuje się Skoda Octavia 1.4 TSI z przebiegiem 256 600 km?
Felerny silnik z dużym przebiegiem to gwarancja problemów? Nic bardziej mylnego. Ta Skoda Octavia 1.4 TSI pokonała 256 600 kilometrów. Jak ten przebieg wpłynął na jej stan?
Skoda Octavia może i nie budzi wielkich emocji, ale jednego jej nie można odmówić. Mowa o światowym sukcesie, bowiem model ten z powodzeniem sprzedaje się w wielu miejscach na świecie. Druga generacja przyczyniła się do zbudowania mocnej pozycji tego modelu. Poprawiono tutaj wady poprzednika, dodając jednocześnie atrakcyjniejszą stylistykę i znacznie lepsze silniki. Nikogo nie powinno więc dziwić to, że produkowany od 2004 do 2013 roku model cały czas jest poszukiwany na rynku używanych pojazdów. Zainteresowani zwracają szczególną uwagę na wersje wysokoprężne oraz klasyczną wolnossącą jednostkę 1.6 MPI. Na przekór trendom sprawdziłem jednak zupełnie inny model - to Skoda Octavia 1.4 TSI - z silnikiem EA111 z serii CAXA. Egzemplarz ten był intensywnie użytkowany i pokonał ponad 256 000 kilometrów. Jak ten przebieg wpłynął na jego stan?
Skoda Octavia 1.4 TSI EA111 - ryzykowny wybór, ale warty rozważenia
Silnik 1.4 TSI w Skodzie Octavii rozwija 122 KM. To nowsza wersja tej jednostki, która posiada już wyłącznie turbodoładowanie. Był to wówczas dość nowatorski silnik, zapewniający naprawdę dobre osiągi (zwłaszcza w porównaniu do wolnossącego MPI) i rozsądne zużycie paliwa. Co więcej prezentowane auto było bardzo tanie. To podstawowa wersja, ale posiada "absolutne minimum". Oznacza to, że na pokładzie znajdziemy klimatyzację, proste radio, ABS, ESP i elektrycznie sterowane szyby z przodu. A wszystko to kosztowało, uwaga, zaledwie 58 000 zł. Brutto.
Nadwozie kombi to "praktyczny" wybór. Właściciel tego auta zdecydował się na taką opcję ze względu na to, że auto miało być wykorzystywane do pracy (często jeździło mocno załadowane), a głównymi pasażerami tylnej kanapy były duże owczarki.
Samochód ten aż do stycznia 2020 był głównym autem właściciela
W lutym minęło równo 10 lat od zakupu tego samochodu jako nowego. Wtedy też właściciel Skody przesiadł się na coś znacznie nowszego, uznając, że to właściwy moment. 256 600 km pokonano więc w równe 10 lat, co daje niecałe 26 000 km rocznie. Nie jest to wielki przebieg, ale w przypadku tego silnika można go uznać za intrygujący - tym bardziej, że samochód nigdy nie sprawiał żadnych problemów.
A nie był lekko traktowany. Załadunek na granicy możliwości samochodu był normą, dlatego tylne amortyzatory zostały zamienione na mocniejsze z firmy Monroe. Efektem tej modyfikacji jest wyraźnie podniesiona tylna część nadwozia "na pusto" oraz pogorszone właściwości jezdne.
Dziesięć lat intensywnej eksploatacji odcisnęło też piętno na całym zawieszeniu Efektem tego są całkowicie sparciałe elementy gumowe zawieszenia i zdecydowanie zaburzone właściwości jezdne. Czuć też wyraźny luz w układzie kierowniczym. Mimo to samochód dość dzielnie radzi sobie na nierównościach oraz zapewnia akceptowalny komfort podróżowania.
Przez 10 lat tak naprawdę nie było żadnych większych napraw - poza jedną
W trzecim roku użytkowania pojawiło się nieprzyjemne stukanie spod maski. Skoda zdecydowała się wówczas wymienić na gwarancji cały łańcuch rozrządu. Wcześniej w ramach naprawy gwarancyjnej wymieniono również alternator i akumulator, bowiem samochód zaczął "gubić prąd".
Jak więc udało się zachować dobrą żywotność jednostki napędowej? Właściciel zdecydował się na znacznie częstsze wymiany oleju - od nowości zmieniano go co 12 000 kilometrów, czyli dwa razy do roku. Dzięki temu samochód zachował pełną dynamikę. Obecnie zużycie środka smarnego jest na stosunkowo niskim poziomie - to około 0,2 litra na 1000 kilometrów.
Warto też dodać, że oryginalne sprzęgło przetrwało 160 000 kilometrów. Drugi zestaw trzyma się bardzo dobrze i nie wykazuje większych oznak zużycia.
Jak Skoda Octavia 1.4 TSI zniosła 256 600 kilometrów przebiegu?
Wizualnie - kiepsko. Jest to w dużej mierze wina ograniczonej dbałości o aparycję samochodu. Standardowy czarny lakier stracił jakikolwiek połysk i jest mocno porysowany. W wielu miejscach pojawiły się też odpryski. Korozja wystąpiła tylko na tylnej klapie pod szybą i jest najprawdopodobniej efektem uszkodzenia spowodowanego przez chuligana (wybito wówczas szybę).
Najgorzej prezentuje się wnętrze. Pomijając fakt, że ostatnie sprzątanie odbyło się najprawdopodobniej przy wydaniu auta w 2010 roku, to przede wszystkim wiele plastików się połamało i mocno porysowało. Przestało także działać radio - najprawdopodobniej poddała się instalacja łącząca jednostkę z anteną. Octavia nie uniknęła typowej przypadłości połamanych kratek (te bardzo często pękają przy zwykłym użytkowaniu). Zauważyliśmy także uszkodzony krzyżak w skrzyni biegów, przez co precyzja wybierania kolejnych przełożeń pozostawia nieco do życzenia.
Co ciekawe podwozie jest w bardzo dobrym stanie
Eksploatacja na polskich drogach, często i gęsto sypanych w zimie solą nie wpłynęła bardzo negatywnie na stan całej konstrukcji. Powierzchowna korozja widoczna jest na wielu elementach, ale nie wygląda na taką, która miałaby jakkolwiek dalej postępować. Oryginalny tłumik końcowy prezentuje się bardzo dobrze i nie zamierza się raczej prędko poddać.
Nasi eksperci z warsztatu Tobiasz Racing zwrócili też uwagę na wyciek z okolic skrzyni biegów. Najprawdopodobniej poddało się uszczelnienie na łączeniu z silnikiem - to powszechna przypadłość w autach z dużym przebiegiem.
Skoda Octavia 1.4 TSI, poza potencjalnie problematycznym silnikiem, jest prostą i solidną konstrukcją. Płyta podłogowa PQ35 dzielnie znosi polskie drogi, a skromne wyposażenie i brak żadnych wymyślnych rozwiązań sprawia, że tak naprawdę niewiele elementów może się tutaj zepsuć.
Z tego powodu właściciel postanowił nie sprzedawać samochodu
Jego wartość i tak jest niska, dlatego też lepiej sprawdzi się jako zapasowy pojazd lub auto do "brudnej roboty" - tak aby nowy samochód nie musiał znosić już trudów eksploatacji swojego poprzednika.