Smart EQ fortwo cabrio. Najlepszy smart w historii! - TEST, OPINIA

Mały, elektryczny, kabriolet brzmi jak idealny środek transportu do miasta. I według mnie Smart EQ fortwo cabrio jest świetny, chociaż nie bez wad.

Pamiętacie pierwszego smarta? Tak, tego sprzed prawie ćwierć wieku (zaprezentowany w 1997 roku). Tak się składa, że jeszcze do niedawna miałem w garażu taki egzemplarz. Z 2000 roku w niemal pełnej wersji wyposażeniowej. Z klimatyzacją, szklanym dachem (wykonanym z plexi) i małym silnikiem 0,6 turbo o mocy całych 45 KM. Smart EQ.

Mimo, że jeździł powoli (ponoć rozpędzał się w około 19 sekund do pierwszej setki) to w zakorkowanej Warszawie nie potrzeba było więcej mocy. Staruszek miał jednak kilka poważnych wad. Po pierwsze: był bardzo głośny. Warkot silniczka umieszczonego za plecami uniemożliwiał nawet rozmowę przez telefon przez zestaw głośnomówiący. Przeszklona kabina w słońcu nagrzewała się bardzo mocno i klimatyzacja ledwo dawała sobie z tym radę. A po jej uruchomieniu wyścig spod świateł i tak wygrywali rowerzyści. Zatem w teorii, smart EQ fortwo cabrio powinien być rozwiązaniem wszystkich powyższych wad.

smart EQ

smart EQ fortwo cabrio jak zwykle trafił na pechową pogodę

Odbieranie w lecie auta bez dachu może spowodować tylko jedno. Tak, zgadliście. Deszcz. Przez całe trzy minuty udało mi się jeździć ze złożonym dachem. Następnie aura stwierdziła, że to, czego najbardziej potrzebuję, to dwugodzinna nawałnica.

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dach jest szczelny i całkiem nieźle wyciszony. Spadające krople nie męczą, a w trasie hałas w kabinie nie odbiega od wersji coupe.

Ile jest Smarta w Smarcie EQ?

Nie mam nic przeciwko kooperacji producentów przy tworzeniu samochodów. Mariaż Renault z Mercedesem może budzić pewne kontrowersje, ale w swoim założeniu nie jest złą rzeczą. Większy problem polega na tym, że francuska marka przez lata trzymała się produkcji pewnych podzespołów, które już nieco się "zestarzały". Oto kilka przykładów. Na przykład lampka oświetlenia wnętrza: identyczna jak ta, która debiutowała wraz z liftingiem Renault Clio. Nic złego? Mam na myśli Clio drugiej generacji i lifting z roku 2000. Przyciski od centralnego zamka i świateł awaryjnych? Megane, bodajże trzecia generacja. Joystick do regulacji lusterek, przyciski do otwierania/zamykania szyb bocznych, klamki? Znowu Renault, znowu dwie dekady wstecz.

Z drugiej strony smart EQ cały czas ma zbliżony do pierwowzoru układ deski rozdzielczej, z charakterystycznym szybkościomierzem i dodatkowymi wskaźnikami w formie okrągłych, "doczepionych" elementów. Sama deska, podobnie jak w pierwszej generacji, jest obciągnięta tkaniną.

Zobaczcie na genialny w formie (i fatalny w ergonomii) panel od klimatyzacji. A nad nim ekran sytemu multimedialnego z… tak, Renault. Na szczęście działa Apple CarPlay (i Android Auto), tak więc nie trzeba korzystać z oprogramowania samochodu.

Bardzo razi mnie niespójność wnętrza. Z jednej strony jest ono fajne i designerskie. Z drugiej strony mamy wrzucone byle jak i byle gdzie części z francuskiego koncernu. Nie dość, że wyglądają tutaj jak dorzucone "na siłę", to jeszcze gołym okiem widać taniość i gdzieniegdzie tandetę. Przykład to prawe drzwi z wulgarną zaślepką po joysticku od regulacji lusterek dla ruchu lewostronnego.

Kapitanie, zrzucamy dach!

smart EQ cabrio oferuje aż cztery konfiguracje dachu. Pierwsza pozwala na całkowite rozłożenie dachu. Kolejnym krokiem jest zsunięcie górnej części. Możemy również złożyć tylny fragment wraz z szybą. Ostatnim wariantem jest zdemontowanie belek nad drzwiami. Nie mam pojęcia czemu może to służyć. Żeby tego było mało, nie ma dedykowanych miejsc na nie, także wrzucenie ich do bagażnika może spowodować szybkie ubytki lakieru.

smart EQ

Przyznam szczerze, że mniej więcej 90% czasu, jaki spędziłem ze Smartem, podróżowałem bez dachu. Zamknąłem go chyba tylko podczas wspomnianej ulewy i podczas prób na autostradzie. Mniej więcej do 80-100 km/h nie ma zawirowań i komfort podróżowania stoi na wysokim poziomie, tak więc jest to świetna propozycja do jazdy miejskiej.

Jazda!

A jak się jeździ Smartem? Bardzo sprawnie. Do standardowych zalet, czyli braku problemu ze znalezieniem miejsca parkingowego czy sprawnego przemieszczania się w korkach, dodajcie oszczędności czasowe. Nie musicie szukać ani parkometru w centrach miast, a dodatkowo buspasy są Wasze.

Dynamika jest naprawdę niezła. Mamy do dyspozycji tylko 82 KM, ale „elektryczne”. Oznacza to, że start spod świateł jest bardzo sprawny i do około 70-80 km/h przyśpieszenie robi wrażenie. Później Smart wyraźnie słabnie, ale nigdy nikt nie twierdził, że jest to auto na długie podróże.

Zawieszenie jest typowe dla modelu fortwo, czyli twarde i słabo dogadujące się z krótkimi poprzecznymi nierównościami. Ten mały samochodzik podskakuje wówczas w bardzo nieprzyjemny sposób, ale pozostaje stabilny. Za to w zakrętach smart EQ fortwo cabrio daje bardzo dużo frajdy. Nisko położony środek ciężkości powoduje, że przez każdy łuk przemkniecie znacznie szybciej niż mogłoby się Wam wydawać. Szkoda tylko, że elektronika ingeruje tak szybko. Żółta kontrolka mruga na desce rozdzielczej zanim nawet zdążycie pomyśleć o zabawie. Ale bezpieczeństwo przede wszystkim - w końcu krótki rozstaw osi i napęd na tylną oś mogłyby oznaczać spore problemy.

Kluczowa jest też tutaj zwrotność. Średnica zawracania to jakieś 5 metrów. Na dwóch pasach ruchu auto zmienia kierunek jazdy o 180 stopni.

A skoro już jesteśmy przy układzie kierowniczym, to jest on fatalny. Bardzo silnie wspomagany i okrutnie wręcz nieprecyzyjny. Do tego ta cudowna średnica zawracania jest wynikiem sporego zakresu skrętu kierownicy. Czasami trzeba więc mocno się nakręcić, aby przejechać przez parking.

Kolejną wadą jest martwe pole. Po prawej stronie zaskakuje swoim obszarem. Nie mam pojęcia jak można zrobić tak mały samochód (270 centymetrów długości) z tak wielkim martwym polem w lusterku. Sprawy nie ułatwia monstrualny słupek B (w tym przypadku to ten końcowy), który uniemożliwia szybkie odwrócenie głowy. Przy rozłożonym dachu słupek wraz dachem zasłaniają wszystko. W wersji z twardym dachem będzie widać więcej, z miękkim szyba tylna jest dużo mniejsza i w ogóle nie zachodzi na bok karoserii. Po rozłożeniu dachu problem odrobinę się zmniejsza, ale nadal trzeba uważać.

smart EQ - zużycie energii

Tu doświadczyłem pozytywnego zaskoczenia. Zarówno rednacz jak i redaktor Napieraj uprzedzali, że elektryczne Smarty mają fatalny zasięg. Przy odbiorze Smarta EQ fortwo cabrio zadbałem zatem o to, aby mieć w pobliżu samochód spalinowy i mieć jak wrócić do domu.

Producent wyposażył tego malucha w skromną baterię o pojemności 17,6 kWh. Zasięg deklarowany to 132 kilometry. I ten dystans jest do osiągnięcia podczas absolutnie normalnej jazdy. Nie tylko po mieście, ale również poza. W teście Opla Vivaro-e robiłem porównanie jazdy za autem spalinowym. Tym razem jechałem samodzielnie, z dodatkowym przystankiem w Warszawie. Prędkości? Sprawnie, tak jak ruch, czasami szybciej, czasami wolniej. Z uwagi na jazdę z rozłożonym dachem nie przekraczałem 100 km/h. Wynik po 77 kilometrach to 14,8 kWh/100 km zużycia energii oraz 59 kilometrów pozostałego zasięgu.

Przy odrobinie samozaparcia może być lepiej. Prawie dwa razy lepiej. Najniższe odnotowane zużycie energii to 7,8 kWh/100 km z dystansu 15 kilometrów. Oznacza to ponad 200 kilometrów do przejechania na jednym ładowaniu. Przyznaję jednak, że była to jazda "na wynik".

Ale w codziennej eksploatacji po zakorkowanej Warszawie Smart zużywał od 9,8 do 10,9 kWh na 100 km. Ten drugi wynik jest z 52 kilometrów jazdy typowo miejskiej ze średnią prędkością raptem 23 km/h. Tak, mimo korzystania z buspasów tempo było tragiczne a korki bardzo męczyły.

Na autostradzie jest oczywiście dużo gorzej. Przy 100 km/h smart wciąga już 16,8 kWh prądu na 100 km, a przy 120 km/h aż 22,3 kWh/100 km. 140 km/h nie osiągnięcie.

Zwracam uwagę bardzo skuteczne odzyskiwanie energii podczas hamowania. Z całego testu (prawie 400 kilometrów), średnie zużycie energii wyniosło 13,1 kWh/100 km. Daje to około 156 kilometrów realnego zasięgu. Taki też wynik widziałem po zakończeniu ładowania (ze zwykłego gniazdka około 11-12 godzin).

Cena w Polsce to największy problem tego auta

Na koniec, krótko i na temat o pieniądzach. Cena smarta EQ fortwo cabrio jest abstrakcyjna. Prezentowany egzemplarz kosztuje ponad 145 tysięcy złotych. Tak, ma absolutnie wszystkie opcje na wyposażeniu, ale jest to kwota abstrakcyjna. Dla porządku dodam, że podstawowa wersja Smarta „bez dachu” kosztuje 110 700 złotych, czyli wciąż bardzo dużo.

smart EQ

Podsumowując

Obiektywnie mam miesznae uczucia. Przy tym poziomie cenowym oczekiwałem bardzo indywidualnego samochodu bez kompromisów. Zupełnie jak w pierwowzorze. Ale jednocześnie jest to najlepszy Smart jaki powstał, bez wad wersji z dachem i napędem spalinowym. Natomiast subiektywnie jestem zauroczony i dawno nie miałem takiej frajdy z przemieszczania się samochodem.