smart to jeden z najlepszych samochodów w historii. Zgadzacie się?
smart. Mały, ciasny, plastikowy, ale wdzięczny i uroczy. Do tego genialny w mieście. Niezmiennie uważam, że ten samochód to jeden z najciekawszych modeli ostatnich 25 lat w motoryzacji.
W kategorii "głupich" samochodów, które na pewno staną w moim garażu, wysoką pozycję na liście zajmuje smart. Przez jednych znienawidzony, u mnie od zawsze wywołuje dużo emocji. Ba, moim zdaniem to jeden z najwspanialszych samochodów w historii motoryzacji. Dlaczego? Już Wam wyjaśniam.
*smart, jako stylizowana nazwa, zapisywany jest z małej litry.
Auto wymyślone przez człowieka od zegarków
Tak naprawdę to w przypadku smarta dużo zależało od szczęśliwych zbiegów okoliczności. Niewiele brakowało, a to Opel zgarnąłby tę pozycję na rynku. Przymiarki do małego samochodu w wielu koncernach trwały od lat. Na przykład Mercedes już w latach 80. stworzył koncept "NAFA", który można po części nazwać protoplastą smarta z wielu powodów. O tym jednak za chwilę.
Mercedes-Benz NAFA, czyli ta sama koncepcja w wykonaniu z lat 80.
Mały efektowny samochód miejski zrodził się w głowie Nicolasa Hayka, "człowieka od zegarków". To on stworzył markę swatch, która była tak naprawdę dziełem przypadku. Jako ceniony konsultant w sprawach restrukturyzacyjnych został zatrudniony do likwidacji dwóch szwajcarskich spółek produkujących zegarki.
Firmy te jednak nie zniknęły z rynku. Zostały połączone w jedną, produkującą tańsze stylowe zegarki na plastikowych tarczach, do tego z ciekawymi wzorami. Niemal każdy w swoim życiu przerobił swatcha. Ba, ja doskonale pamiętam swojego, którego dostałem od mojego taty jak miałem może 5 lat.
Te kolorowe zegarki szybko stały się hitem, a marka zyskała mocną pozycję na rynku. I tak idąc po nitce do kłębka Hayek wymyślił, że można też produkować małe i kolorowe samochody do miasta.
Założenie doskonałe
Powiedzmy sobie szczerze - czy w codziennej eksploatacji potrzebujemy zbędnych miejsc w aucie i wielkiego bagażnika? Niekoniecznie. Jeden fotel dla pasażera, mały, ale wystarczający bagażnik, dynamiczny i oszczędny silnik - to wszystko w zupełności zadowoli wiele osób. Zwłaszcza w dużych metropoliach, gdzie każdy zbędny centymetr auta to mniejsza szansa na znalezienie miejsca parkingowego.
Hayek ze swoją koncepcją poszedł do innych marek, gdyż bez solidnego zaplecza technicznego nie mógł ruszyć z produkcją. Przygotował jednak wcześniej osobną spółkę, która miała zajmować się tym projektem.
Pierwszym kandydatem stał się Volkswagen, który nawet wszedł we wstępną fazę rozwojową. Paradoksalnie wycięcie "małego auta" w koncernie z Wolfsburga było efektem decyzji Ferdynanda Piecha. Po przejęciu stołka prezesa w 1993 roku od razu "ubił" taką ideę, stawiając na swoje własne wymarzone "auto, które zużywa 3 litry paliwa".
Po przewinięciu się przez kilka marek (Renault, GM czy BMW), partnerstwo udało się nawiązać z Mercedesem. W końcu marka ze Stuttgartu badała ten temat już od dłuższego czasu i była mocno zainteresowana produkcją małego samochodu.
I tak powstało Micro Car Company
Czyli firma, która odpowiedzialna była za smarta. 49% udziałów zgarnął Hayek ze swoją spółką, zaś 51% dostał Daimler. Odpowiednie stołki dostali ludzie, którzy już od początku lat 90. badali w marce szanse na małe miejskie auto. W 1994 roku, zaraz po ogłoszeniu założenia firmy, pokazano dwa koncepty - noszące jeszcze logotypy Mercedesa. To eco-sprinter i eco-speedster, będące po części pierwowzorami późniejszego smarta. W tym samym roku ogłoszono też lokalizację fabryki - wytypowano miejscowość Hambach we Francji.
smart eco-sprinter, czyli zapowiedź nachodzącego auta. Jak widać "młodzieżowy" i "stylowy" wizerunek rozwijany był od samego początku.
Dlaczego smart jest genialny?
Przede wszystkim zakładano, że produkcja musi być maksymalnie uproszczona. Dlatego też większość elementów wykonywana była u poddostawców, a fabryka jedynie składała je jak klocki lego, łącząc kolejne elementy.
Tuż przed debiutem wprowadzono - co ciekawe - szereg niezwykle ważnych poprawek. Otóż gotowy smart miał być wyżej zawieszony, zaś jego koła były mocniej ukryte w nadwoziu. Efektem tego była przeciętna stabilność i kiepskie prowadzenie. Wtedy też Mercedes (w międzyczasie zwiększając swoje udziały w firmie do 81%) posadził za sterami inżyniera, Gerharda Fritza. To dzięki niemu smart zyskał szeroki rozstaw kół, niższe zawieszenie i - co bardzo ważne - balast z przodu, który stabilizował kiepski rozkład masy.
Gotowe do produkcji auto zadebiutowało w październiku 1998 roku i było... wielkim zawodem. Nie dla rynku, ale dla Nicolasa Hayka. Już wtedy uważał on, że jedyną opcją jest napęd hybrydowy (co skreślono), zaś wygląd auta nie odpowiadał jego oczekiwaniom. Finalnie doszło do rozwodu twórcy swatcha z Mercedesem, a "gwiazda" zgarnęła 100% udziałów i uporządkowała strukturę marki, przenosząc wszystkie biura do Böblingen.
smart eco-sprinter i eco-speedster
smart nigdy nie był dochodowy
Wręcz przeciwnie, przynosił marce spore straty - i to w czasach najlepszej sprzedaży. Problemy sprawiało zarządzanie marką oraz optymalizacja kosztów, która - krótko mówiąc - nie do końca wyszła Mercedesowi.
Rynek za to pokochał ten samochód. Francuzi i Włosi wręcz rzucili się do charakterystycznych salonów z "wieżami ze smartów", które wyróżniały się z tłumu. I nie ma w tym nic dziwnego. To auto oferowało wszystko, czego potrzeba w dużym mieście. Było zwinne i szybkie, miało radio i klimatyzację, skrzynia - tragiczna, zautomatyzowana - dawała jednak wyższy komfort podróżowania, a parkowanie stanowiło coś cudownie prostego. Słynne stawianie "w poprzek" miejsc równoległych było wręcz promowane przez markę, choć często kłóciło się z przepisami w wielu krajach.
To auto świetnie jeździ
Naprawdę, kto raz przejechał się smartem ten wie, że prowadzenie tego malucha może dać sporo radości. Szybko za modyfikacje wzięli się tutaj tunerzy, w tym Brabus. To właśnie firma z Bottrop stworzyła kilka najciekawszych wariacji na temat tego samochodu, a niektóre z nich zaskakiwały osiągami.
Do tego dużo radości dawały ciekawe warianty nadwozia. Obok klasycznego coupe, które później dostało nazwę fortwo, powstała też wersja z przeszklonym dachem oraz kabriolet. Do historii przeszedł także model Crossblade, z pałąkami zamiast drzwi i owiewką zastępującą przednią szybę.
smart brabus - szybki, głośny i świetnie jeżdżący. Tutaj jako trzecia generacja tego auta.
Najlepsza była druga generacja
Wciąż zachowywała mikroskopijne wymiary (niecałe 2,7 metra długości), ale jednocześnie była dużo bardziej dojrzała. Do tego nowy litrowy silnik ze stajni Mitsubishi okazał się dużo bardziej niezawodny niż starsza konstrukcja M160, która wymagała starannej obsługi. Warto też pamiętać o dieslu - wpakowano tutaj malutką jednostkę o pojemności 800 cm3 (OM660), która może i miała kulturę pracy motopompy, ale oferowała śmiesznie niskie koszty utrzymania.
Co spowolniło smarta?
Po pierwsze - cena. Te auta były drogie i odstraszały tym samym osoby, które nie chciały wydawać dużych pieniędzy na malutki pojazd. Jednocześnie musiało to być drugie auto w domu lub pojazd stricte miejski - długie trasy nie były jego żywiołem.
Teraz smarta dobija elektryfikacja. Akurat to jest dobry kierunek, gdyż jazda na prąd pasuje do miasta. Problemem jest jednak wydajność, która w przypadku tego samochodu pozostaje bardzo dyskusyjna. Nieco ponad 100 km zasięgu przy sprzyjających warunkach i niecałe 80 przy dużo gorszych to fatalne wartości, nawet jak na miejską jazdę.
Teraz znany już jako smart eq. Spalinowe wersje odeszły do lamusa.
smart - nadchodzi jednak druga szansa
Mercedes nie miał też trochę pomysłu na ten samochód. Aktualne wcielenie powstało dzięki współpracy z Renault, jednak ten romans nie układa się po myśli obydwu marek. Z pomocą przyszli jednak... wrogowie. Geely kupując spore udziały w Mercedesie wtrąciło swój nos w sprawy tej marki. Jednocześnie Chińczycy wyszli z propozycją przejęcia marki. Póki co powstała spółka, gdzie udziałami z Daimlerem podzielono się po połowie. Chińska strona odpowiada jednak w stu procentach za nowego elektrycznego smarta, który ma zadebiutować mniej więcej za rok.
I jeśli tutaj temat zostanie dobrze rozpracowany, a cena auta będzie przyjazna portfelowi, to można liczyć na sukces tego malucha. O ile oczywiście nie zapomni się o akceptowalnym zasięgu, wszak to wciąż bardzo ważna kwestia w pojeździe do walki z zatłoczonymi aglomeracjami.
Szczerze mówiąc bardzo chętnie przesiadłbym się do takiego samochodu. Mam jedno typowo miejskie auto, które z przyjemnością zamieniłbym na zwinnego i elektrycznego smarta. O ile oczywiście cena i oferowane rozwiązania na to pozwolą.