Stan Indiana w USA ma swój własny "Żerań". Slate Auto wyjedzie z Warsaw. Nie mylcie z Warszawą
Szyby na korbkę, mała bateria i konstrukcja porównywalna do budowania auta z LEGO. Slate ma być tani i przystępny. Amerykański startup zebrał już 60 000 rezerwacji, a fabryka niebawem będzie gotowa do produkcji tych pojazdów. Nazwa miasta, w którym powstaje, jest... dość urocza.
Krótka lekcja geografii. W USA jest stan Indiana. W stanie Indiana jest hrabstwo Kosciuszko. Tam z kolei jest miejscowość Warsaw, której nazwa oczywiście pochodzi od naszej Warszawy. I to właśnie tam powstawać będzie nowy tani pickup, który nie ma nic i którego chcą wszyscy. Nazywa się Slate, buduje się go "z klocków" i urzeka niską ceną.
Amerykański startup, wspierany przez Jeffa Bezosa, podkręca obroty. Po prezentacji przyszedł czas na kolejne kroki. Najpierw uruchomiono program rezerwacji, bardzo atrakcyjny dla klientów. Wydając raptem 50 dolarów mogą zaklepać sobie "slot produkcyjny". W ten sposób formalnie pojawiło się 60 000 zamówień. Czy faktycznie uda się sprzedać tyle auta?
To pokaże czas. Slate ma zadatki na udane auto
Przede wszystkim stworzono go w konkretnym celu i w bardzo prosty sposób. Do absolutnego minimum ograniczono liczbę różnych udziwnień i wynalazków, a wyposażenie jest iście spartańskie. Nie znajdziecie tutaj nawet elektrycznie sterowanych szyb, gdyż byłyby zbyt drogie. Multimedia zastąpiono smartfonem, a zegary pokazują tylko podstawowe dane.
Ciekawostką jest to, że Slate, tak na dobrą sprawę, mógłby trafić także do Europy. Wszystko za sprawą bardzo kompaktowych wymiarów i niewielkiej baterii. Jest to więc lekkie i zwinne auto, choć ma skromniejszą ładowność i niewielką pakę.
Produkcja ruszy formalnie w przyszłym roku. Plany są bardzo ambitne, gdyż Slate chce zbudować ponad 150 000 pojazdów do 2027 roku. Trudno powiedzieć, czy taki format pickupa i "SUV-a" (gdyż nadwozie można przebudować) przemówi do szerokiego grona odbiorców.
Na pewno jest to dość intrygująca konstrukcja, która wyróżnia się z tłumu innych samochodów. Amerykanie rozważają rozszerzenie oferty o kolejne warianty, cały czas bazujące na jednej platformie. Co więcej, Slate chce też tworzyć pojazdy dla konkretnych biznesów, dopasowane do ich potrzeb. To oczywiście podniesie ich cenę, ale może być atrakcyjną propozycją dla firm, które potrzebują bardzo konkretnego sprzętu.
I to wszystko będzie jeździło z napisem "Made in Warsaw". Tylko po drugiej stronie oceanu, daleko od Polski.