Problem miejskich elektryków. Będą tanie, ale nie dla nas
Czołowe koncerny szykują tanie auta elektryczne. Problem w tym, że w Polsce nigdy nie będą w pełni atrakcyjną alternatywą. Dlaczego?
Kolejne koncerny motoryzacyjne ogłaszają inwestycje w tanie samochody elektryczne. Mają to być modele osadzone w segmencie B, oferujące rozsądny zasięg i przyjazną dla klienta cenę. Pojawiają się już nawet pierwsze oficjalne estymacje - te jednak nie ucieszą wielu osób, zwłaszcza z naszego kraju.
Otóż to, co dla koncernów będzie "tanim" samochodem, dla sporego grona osób w krajach dawnego bloku wschodniego wciąż pozostanie wysoką kwotą.
Tanie auta elektryczne? Skoda i Hyundai za 20 000 euro, Volkswagen za 25 000 euro
Producenci nie ukrywają jednej rzeczy - koszt budowy aut elektrycznych jest bardzo wysoki. Już przy autach kompaktowych dochodzi do wielu cięć i ograniczeń, aby kosztowały one rozsądne pieniądze.
Klaus Zellmer, nowy szef Skody, nie widzi szans na debiut elektrycznego odpowiednika Fabii w najbliższych dwóch latach. Stanie się to dopiero w okolicach 2026 roku, kiedy ceny komponentów wymaganych do zbudowania takiego auta wyraźnie spadną.
Oczywiście mowa tutaj przede wszystkim o akumulatorze. Volkswagen opracowuje nową wersję platformy MEB, która zyska napęd na przednią oś i będzie dopasowana do małych samochodów. Paradoksalnie będzie to ostatni oddech tej konstrukcji, gdyż mniej więcej w tym samym czasie większe modele "przesiądą się" na platformę SSP.
Hyundai i KIA też szykują małe elektryki
Koreańczycy mówią wprost, że kwota na poziomie 20 000 euro za takie auto jest osiągalna, ale to najniższa cena, jaką mogą sobie zawołać za taki samochód.
Z punktu widzenia klientów w wielu krajach jest to akceptowalna kwota. W większości przypadków będzie to bowiem drugie auto w domu, używane tylko w mieście.
Nadchodzą dwa miejskie "elektryki" po 20000 Euro. "Winny" Hyundai
Tymczasem kwota 100 000 złotych za nowy samochód to wciąż poziom nieosiągalny dla wielu osób w Polsce. Co więcej - mówimy tutaj o pojeździe ze znacznie mniejszym zasięgiem, średnio nadającym się do bardzo długich podróży.
Poza tym w obecnej sytuacji ciężko jest przewidzieć ceny komponentów
Być może sytuacja na rynku poprawi się w wyraźny sposób, co wpłynie na niższe ceny surowców, z których budowane są samochody. Koncerny nie wykluczają jednak scenariusza, w której kryzys na rynku zdecydowanie się przeciągnie. A wtedy i granica 20 000 euro może być wspomnieniem, a tanie auta elektryczne pozostaną "tanie" tylko dla wąskiej grupy odbiorców.