Autopilot to nie autopilot - tak twierdzą Niemcy. I dobrze, bo Tesla nadużywa tego określenia
Sąd w Niemczech powiedział wprost - Tesla nie oferuje czegoś takiego jak "autopilot". Nazwa tej funkcji, oraz przypisywane jej możliwości są wyolbrzymieniem i nie pokrywają się ze stanem rzeczywistym. Pozostaje tylko pochwalić naszych sąsiadów zza zachodniej granicy.
O co tutaj chodzi? Otóż Tesla reklamuje funkcję autopilot określeniami "pełny potencjał autonomicznej jazdy" oraz "autopilot na pokładzie". Dlaczego? Chodzi o to, że w ten sposób marka Elona Muska wprowadza ludzi w błąd. Co w sumie jest prawdą, bo autopilot pełnoprawnym autopilotem nie jest - a przynajmniej nie działa w sposób, o którym myśli wiele osób.
Autopilot wspomaga, ale nie jest systemem autonomicznej jazdy
Niemiecki sąd uznał, że sposób promowania funkcji autopilot wskazuje na to, że Tesla oferuje samochody w pełni autonomiczne. Z technicznego punktu widzenia ich rozwiązanie faktycznie jest dość "mądre" i zaskakuje swoimi możliwościami. Wciąż jednak jest to zaawansowany tempomat z układem automatycznej, a nie autonomicznej jazdy.
Oczywiście Elon Musk broni swoich aut, co jest zrozumiałe. Nie da się jednak ukryć, że samochód ten raczej nie poradzi sobie bez kierowcy za kierownicą. Co prawda tryb przywoływania może i pozwala na samoczynne przejechanie auta do miejsca "wezwania", aczkolwiek kończy się to zwykle w nieoczekiwany (i kosztowny) sposób - jeśli wiecie co mam na myśli.
Świat za także przypadki osób, które za kierownicą Tesli zaliczyły solidną drzemkę dzięki autopilotowi. Osoby te miały jednak bardzo dużo szczęścia, gdyż niekiedy układ ten potrafi się pogubić. Wypadki z udziałem "autopilota" także są regularnie przywoływane, tak więc pełna wiara w taki system to ślepa uliczka.
Niemcy jako pierwsi postawili grubą kreskę przy autopilocie
Czy to zmusi Muska do zmiany nazwy tego rozwiązania w w tym kraju? Trudno powiedzieć. Przypuszczam, że będzie on walczyć "o swoje" do ostatniego tchu. Podejrzewam też, że druga strona także nie ustąpi i będzie twardo stawiała na swoim. Może to i dobrze, bo zbyt dużo osób wierzy w "niesamowite" zdolności autopilota, zapominając o prostej rzeczy - zdrowym rozsądku przy przekazywaniu władzy elektronice.