Tesla Cybertruck rdzewieje. W końcu jest ze stali nierdzewnej, to czemu się dziwicie?

Tesla Cybertruck trafiła na rynek, i wygląda na to, że jej właściciele dołączą do Hondziarzy. Będą o nich opowiadać te same "rdzawe" dowcipy.

Po latach zapowiedzi, problemów i opóźnień, Tesla Cybertruck trafiła na rynek. Co prawda jest mniej kuloodporna, ma mniejszy zasięg, słabszy silnik i nie jest aż tak zaawansowana technologicznie, ale bez wątpienia robi wrażenie na drodze. I, jeśli wierzyć doniesieniom z wielu stron. Jest wykonana w sposób co najmniej... ciekawy. Albo po prostu "po Teslowemu".

Tesla Cybertruck jest ze stali nierdzewniej, więc... rdzewieje

No dobra, przeciętny Hondziarz pokiwa po prostu głową ze zrozumieniem. Oni też muszą szybciej jeździć, żeby nie dogoniła ich "ruda". Ale Tesla Cybertruck wchodzi na nieco inny poziom. Wykonane z paneli ze stali teoretycznie nierdzewnej najwyraźniej nie jest aż tak nierdzewne jak Elon przewidział. Pierwsze komentarze pojawiły się u niektórych właścicieli już po dwóch tygodniach od odbioru samochodu. Mowa o przebiegach rzędu 600 km i kilkunastu dniach stania samochodu pod domem. I zaledwie jednej przejażdżce w deszczu.

Tesla Cybertruck

Na grupach właścicieli pojawiły się informacje o pomarańczowych śladach na nadwoziu. Kropki, zaciski, nalot... jak zwał tak zwał. Po umyciu auta problem "pozostał".

Co ciekawe, właściciele muszą się z tym mierzyć na razie sami. Narzędzie do naprawy dotrze do serwisów dopiero w przyszłości (w przyszłym miesiącu, według narzekającego).

Jeśli zajrzymy do instrukcji, dowiemy się, że Tesla Cybertruck wymaga całkiem sporo opieki, jeśli chodzi o pancerne, nierdzewne nadwozie. wymienia ona (instrukcja), że nie należy wystawiać samochodu na działanie substancji korozjogennych, takich jak tłuszcz, żywica, martwe owady - za każdym razem należy więc ją od razu umyć.

Wiadomo, każdy kto dba o samochód, stara się myć go regularnie i nie dopuszczać do "wrośnięcia" brudu w auto, ale tutaj trzeba chyba myć Teslę po każdej przejażdżce.

Tesla Cybertruck oczywiście nie rdzewieje (póki co) na wylot, ale w samochodzie za niemałe pieniądze i takim, który miał być wyjątkowy, to spora wpadka. I to nie jedyna.

Już wcześniej Amerykanie zgłaszali, że specjalne nakładki na felgi podczas normalnej jazdy mocno naciskają na (dedykowane) opony i zaczynają je niszczyć.

Ale "to tak miało być". Nie będzie to pierwsza Tesla, której jakość jest na poziomie Dacii. I i tak nie zmieni to nastawienia klientów do tej marki. Taki mamy klimat.

źródło: Futurism