Tesla zakosiła właśnie wielu osobom po 2 tysiące dolarów. Trzeba czytać informacje przy gwiazdce
Tesla właśnie najprawdopodobniej zgarnęła sporą garść dolarów za produkt, którego nigdy nie wypuszczą. A wszystko przez informacje zapisywane małym drukiem.
Nikogo raczej nie zaskoczy fakt, że Tesla znowu wycofała produkt, który zapowiadała. Terminowość nie jest domeną tej marki. Słynny Roadster wciąż pozostaje w sferze gdybania i dopisywania słowa "niebawem", a niektóre dodatki, które zapowiadano, nigdy nie trafiły na rynek. Dobrym przykładem jest tutaj słynny quad, czy też... range extender dla Cybertrucka.
Dodatkowa bateria, mocowana w przestrzeni ładunkowej, miała wyraźnie zwiększyć zasięg tego samochodu. Pickup Tesli oferuje znacznie mniej, niż początkowo zapowiadano, a do tego zmaga się z szeregiem problemów jakościowych. Teraz już wiemy, że tych dodatkowych kilometrów z zewnętrznej baterii nikt nie dostanie.
Tesla wyrzuciła range extender z oferty Cybertrucka. Problem w tym, że przyjmowała już depozyty pieniężne na ten element
Mowa tutaj o kwocie w wysokości 2000 dolarów. Sam element miał kosztować 16 000 dolarów, tym samym klienci mieliby dopłacić po 14 000 dolarów w momencie, w którym zewnętrzny range extender (a w zasadzie "powerbank") trafi na rynek.
Tyle, że nigdy się na nim najprawdopodobniej nie pojawi. Informacje o tym rozwiązaniu zniknęły ze strony Tesli, a także z konfiguratora Cybertrucka. Rzecz jasna nikogo o to nie zapytacie, gdyż Tesla nie ma w USA rzecznika prasowego i działu komunikacji. Pozostaje męczyć Elona Muska na X, o ile Tesla jeszcze go jakkolwiek interesuje.
Biżej nieznana liczna osób, która zdecydowała się na to rozwiązanie, jest potencjalnie szczuplejsza o 2000 dolarów. Dlaczego? Zgodnie z opisem na stronie, ta kwota była bezzwrotna. Tym samym marka zgarnęła trochę "darmowej" gotówki.
Sama bateria budziła od początku wiele wątpliwości. Tesla nigdy nie pochwaliła się jej specyfikacją, ale według ekspertów musiałaby oferować niecałe 50 kWh pojemności. Jej masa z pewnością przekroczyłaby 600 kilogramów, co zmniejszyłoby ładowność i wpłynęło na... zasięg. Taki paradoks, nieprawdaż?
Obietnice nie były wielkie - w przypadku flagowego wariantu mówiło się o przyroście zasięgu z poziomu 515 do 708-715 km. Tym samym te 200 dodatkowych kilometrów, w połączeniu z wyższą masą, niższą ładownością i kwotą 16 000 dolarów do wyłożenia nie budziło wielkiego zainteresowania.