TEST: N Line, znaczy dużo lepszy. Hyundai Tucson N Line 2.0 CRDi

Długo czekaliśmy na idealnego Tucsona. Lifting nieco poprawił ten samochód, ale dopiero wersja N Line sprawiła, że SUV Hyundaia wreszcie robi bardzo dobrze wrażenie.

Hyundai Tucson po liftingu nieco wydoroślał. Poprawiło się wnętrze, dorzucono jeden ciekawy silnik, trochę poprawiono wykończenie. Nie jest to wciąż lider segmentu - czuć, że Tucsona projektowano kilka lat temu. Okres ten pozwolił Hyundaiowi wystrzelić jakościowo i technologicznie. Na szczęście Koreańczycy nie zapomnieli o SUV-ie i troszkę dopasowali go do aktualnych standardów marki. Paradoksalnie ta usportowiona odmiana sprawiła, że Tucson wreszcie jest taki, jaki być powinien - dobry pod niemal każdym kątem.

Po pierwsze - jeździ

Jak zapewne pamiętacie przez wiele lat autom Hyundaia zarzucano bardzo sztuczne prowadzenie, będące wynikiem zastosowania kiepsko skalibrowanego wspomagania układu kierowniczego. Tucson od początku cierpiał na tę przypadłość, którą jedynie delikatnie zniwelowano przy liftingu. W przypadku modelu N Line inżynierowie usiedli jeszcze raz do konstrukcji kolumny kierowniczej i ponownie ją dopracowali - tym razem inspirując się modelami z literą N w nazwie. I na efekty nie trzeba było długo czekać. Tucson N Line jest komunikatywny. Mamy dobre czucie, wiemy co dzieje się z przednią osią (nie jest to rozgrywka w Gran Turismo na konsoli), a w prowadzenie trzeba włożyć nieco więcej siły, choć wciąż na tyle mało, że nie jesteśmy zmęczeni po podróży. Ten lekki i przyjemny opór poprawia naprawdę diametralnie poprawił jakość podróżowania Tucsonem.

Druga rzecz to zawieszenie. 19-calowe felgi są takie same, jak w topowych wariantach Tucsona. Delikatnie zmniejszono prześwit oraz usztywniono całą konstrukcję. I choć zwykle jestem przeciwnikiem robienia "twardych" SUV-ów, to tutaj jednak zachowano idealny kompromis pomiędzy komfortem a pewnością prowadzenia w zakrętach. Nawet na nierównych drogach Tucson nie traci równowagi i przyjemnego balansu, który towarzyszy podczas podróżowania tym samochodem.

Na luźnych lub śliskich nawierzchniach dużo pracy wykonuje też napęd AWD. Dołączana tylna oś poprawia trakcję i niweluje nadmierną podsterowność. Osobiście dałem się złapać na tym, że na znanych mi szutrach na Podlasiu Tucson N Line ze sporymi prędkościami pokonywał kilka krętych odcinków, na których typowy volkswagenowski Haldex potrafił zaskoczyć nagłym płużeniem.

Po drugie - jest "dla kierowcy"

W parze z dobrym prowadzeniem poszły też drobne poprawki we wnętrzu. Jedną z największych nowości są fotele, które mają nieco bardziej sportowy charakter. Dłuższe siedziska oraz poprawione trzymanie boczne sprawiają, że w zakrętach "nie wypływamy" na boczki bądź na tunel środkowy, zaś dobrze wyprofilowane oparcie zapewnia wysoki komfort podczas długich podróży. Cała reszta pozostała natomiast taka sama. Jedynym wyróżnikiem jest tutaj nowy lewarek automatycznej skrzyni biegów. Poza tym wnętrze wykończono w czerni - kolor ten znajdziemy na wszystkich elementach, zaś w niektórych miejscach, na przykład na fotelach, boczkach drzwi, kierownicy czy lewarku pojawiają się przeszycia w kolorze czerwonym. Klasyka gatunku, ale w bardzo dobrym stylu.

Cała reszta jest nam doskonale znana. Sprawdzony system multimedialny jest prosty w obsłudze i pozwala na podłączenie telefonu przez CarPlay albo Android Auto. Ustawienia klimatyzacji i innych elementów także nie sprawiają trudności - wszystkie przyciski są jasno i klarownie opisane, a większość rzeczy obsługujemy fizycznymi przełącznikami.

Ilość miejsca w kabinie pasażerskiej nie zawodzi. Z przodu jest wygodnie. Z tyłu? Niewiele gorzej - przydałoby się minimalnie więcej miejsca na nogi i stopy, zwłaszcza za wysokim kierowcą. Bagażnik mieści 459 litrów najróżniejszych gratów dzięki przyzwoitej ustawności. Krótko mówiąc nie ma się do czego przyczepić.

Po trzecie - wygląda

Drobne zmiany w Hyundaiu Tucsonie N Line sprawiły, że samochód ten nabrał ciekawego charakteru. Biały lakier skontrastowany z czarnymi felgami, sportowym zderzakiem czy atrakcyjnym grillem wykończonym w kolorze Dark Chrome sprawia, że całość nabrała nieco zadziorności i charakteru. Z tyłu także przyciemniono lampy, dzięki czemu wszystko tworzy spójną i atrakcyjną całość. Za to zdecydowanie należy się duży plus.

Po czwarte - brakuje mu dobrego silnika

Prezentowane auto posiadało dwulitrowego diesla pod maską. Silnik ten możecie kojarzyć z naszego testu wersji Premium (w wersji Mild Hybrid). Tam zaskoczyło nas wysokie zużycie paliwa (pomimo zastosowania układu miękkiej hybrydy) oraz przeciętna dynamika. Tutaj jak się okazuje jest dokładnie tak samo, a mamy klasyczny wariant bez instalacji 48V i alternatora połączonego z rozrusznikiem i silnikiem elektrycznym. Zastanawialiśmy się, czy w przypadku testowanego przez nas wcześniej auta nie był to aby defekt danego egzemplarza. Jak widać niestety nie - niezależnie od wariantu dwulitrowy diesel po prostu lubi więcej wypić. Zacznijmy jednak od pozytywów. 185 KM i 400 Nm to dobre wartości zapewniające akceptowalne osiągi i właściwą dynamikę. Można by się spodziewać nieco lepszego przyspieszenia i przyjemniejszej elastyczności, ale tak naprawdę niczego tutaj nie brakuje. Diesel pracuje cicho i aksamitnie, dzięki czemu nie irytuje w trakcie jazdy. Wyciszenie kabiny też jest miłą niespodzianką. Być może była to kwestia opon, ale moim subiektywnym zdaniem standardowy Tucson był nieco głośniejszy przy wyższych prędkościach.

W tym egzemplarzu także zastosowano 8-biegowy automat. To bardzo dobra skrzynia, która cieszy gładką i łagodną pracą. Nie lubi się spieszyć, ale też nie szarpie i nie głupieje w dziwnych momentach. W razie czego zawsze można ją wspomóc korzystając z manualnego trybu zmiany przełożeń.

Problemem pozostaje wspomniana konsumpcja paliwa. W mieście zejście poniżej 11 litrów jest bardzo trudne i wymaga wyjątkowo płynnej jazdy. W trasie z kolei Hyundai konsumuje od 6 litrów przy 100 km/h aż do 9,1 litra przy 140 km/h. Wartości te są niemal identyczne jak w naszym teście wersji Premium, tak więc ewidentnie "ten typ tak ma".

Zużycie paliwa: Hyundai Tucson N Line 2.0 CRDi 185 KM
przy 100 km/h: 6,0 l/100 km
przy 120 km/h: 7,3 l/100 km
przy 140 km/h: 9,1 l/100 km
w mieście: 11,2 l/100 km

160 900 zł i ani grosza więcej

Na taką kwotę wyceniono prezentowane auto. Nie jest to mało, ale w perspektywie konkurencji cena ta okazuje się być bardzo atrakcyjna. Przede wszystkim w Tucsonie N Line otrzymujemy niemal kompletne wyposażenie - do tego egzemplarza można było dorzucić jeszcze tylko szklany dach. Mamy więc świetne fotele obszyte skórą i alcantarą, mocny (ale i paliwożerny) silnik, atrakcyjny wygląd, bogate wyposażenie i świetne prowadzenie. Dla porównania Volkswagen Tiguan z podobnym wyposażeniem będzie o około 10-15 000 zł droższy.

Czego brakuje Tucsonowi? Na pewno lepszych materiałów wykończeniowych - to bolączka tego modelu. Poza tym wizualnie odstaje on od swoich nowych braci, co już coraz bardziej widać. Na szczęście na horyzoncie pojawia się kolejne wcielenie SUV-a Hyundaia. I powinno być już dopracowane od samego początku, a wersja N Line stanie się tam wisienką na torcie.

Dane techniczne

NAZWA Hyundai Tucson 2.0 CRDI N Line
SILNIK t. diesel, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM common-rail
POJEMNOŚĆ 1995 cm³
MOC MAKSYMALNA 136 kW (185 KM) przy 4 000 obr/min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 400 Nm przy 1750 - 2750 obr/min
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, ośmiobiegowa
NAPĘD 4x4, dołączany
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe went./tarczowe
OPONY 245/45R19
BAGAŻNIK 459/1449 l
ZBIORNIK PALIWA 58 l
TYP NADWOZIA SUV
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4480/1850/1645
ROZSTAW OSI 2670
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1748/502
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/1900
ZUŻYCIE PALIWA
EMISJA CO2 173-184
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 9,5
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 201
GWARANCJA MECHANICZNA 5 lat
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 / 3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE wg wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ (1.6 GDI Classic) 87 400
CENA WERSJI TESTOWEJ 157 900
CENA EGZ. TESTOWANEGO 160 900