TEST: Suzuki Jimny jest genialne - jeśli tylko nie oczekujesz od niego uniwersalności

Jedna z "najgorętszych" nowości na rynku. Suzuki Jimny - po teście wiem, że musisz je mieć. Ale tylko, jeśli go naprawdę potrzebujesz - to nie jest SUV.

Jedni powiedzą: "a czego się spodziewałeś", inni z zaciekawieniem przejdą do dalszej części testu. Suzuki Jimny to jeden z najpozytywniej odbieranych samochodów, które debiutowały w ostatnich latach. Trzeba przyznać, że designersko to majstersztyk na poziomie Fiata 500. Nowoczesne i retro jednocześnie. Fantastyczne nawiązanie do starych terenowych modeli marki, a przy tym światła LED i na wskroś nowoczesna forma. Ponieważ jednak Jimny nie jest tylko uroczym modelem do postawienia w gablotce. Dlatego postanowiłem go dogłębnie prześwietlić - nie tylko w terenie.

Suzuki Jimny

2+2

Zacznijmy od tego stylizowanego na retro wnętrza, z osobnymi obudowami zegarów. Między nimi zmieścił się mały ekran komputera pokładowego. Jest to całkowicie wystarczający, i całkiem dobrze wyglądający zestaw. Do tego mamy wygodną kierownicę oraz tunel środkowy, na szczycie którego znalazł się ekran systemu inforozrywkowego. To ten sam system, co w Swifcie, Ignisie, Baleno, czy Vitarze - w miarę prosty, w miarę szybko działajcy, z interfejsami smartfonów. Innymi słowy - jest bogato i "cywilizowanie". Jak na taką terenówkę, zabrakło mi kilku gadżetów, typu kompas, czy inny żyroskop. Ale można bez tego żyć.

Poniżej ekranu znajdziemy panel klimatyzacji - jednostrefowej, ale automatycznej. Więcej bym się nie spodziewał. Choć wolałbym, żeby samochód miał lepszą wentylację. Przy deszczu często paruje w środku, a kabina nagrzewa się dość wolno. Dobrze, że chociaż fotele mają podgrzewanie - przydaje się.

Suzuki Jimny

To, co kabinie można zapisać za to na plus, to jej solidność. Nie spodziewajmy się materiałów wykończeniowych z najwyższej półki, bo nie o to chodzi w tym samochodzie. Ale ważne jest to, że wszystko spasowano bardzo solidnie. Suzuki Jimny przejechało się trochę po terenie i nierównych drogach, i nigdzie się nie "poddało" wnętrze - zero hałasów. Więcej dociera z układu napędowego i zawieszenia - bo ten samochód nie należy do najcichszych.

Za to dla dwóch osób jest całkiem wygodny. Fotele nie są największe, ale sprawdzając się w codziennym użytkowaniu. A po złożeniu siedzeń z tyłu, bagażnik zmieści całkiem sporo. Przy czterech miejscach - jedynie drobiazgi, bo ma zaledwie 87 litrów pojemności. A osoby z tyłu - no cóż, kanapa jest raczej dla niewyrośniętych dzieci na krótkich odcinkach. Ewentualnie do bardzo awaryjnej podwózki. Po prostu nie ma tam miejsca na nogi, a sama kanapa jest skarłowaciała. Trudno jednak spodziewać się czego innego po samochodzie, którego rozstaw osi wynosi 2,2 metra, a długość całkowita niecałe 3,5 metra (ten samochód w Japonii kwalifikuje się jako Kei Car). Co ciekawe, nie czuć za bardzo w tym wozie, że ma on nieco ponad 1,6 metra szerokości.

Świetny nawet prosto z salonu

Niewielka szerokość, podobnie jak masa wynosząca nieco ponad 1,1 tony, a także 21-centymetrowy prześwit, pomagają japońskiej terenówce podczas "działań" poza asfaltem. Duże kąty natarcia, zejścia oraz rampowy (odpowiednio 37, 49 i 28 stopni) pozwalają niemal zapomnieć o ograniczeniach. Oczywiście największym są opony i czasem... moc silnika.

Suzuki Jimny ma konstrukcję ramową, sztywny tylny most i... zależne przednie zawieszenie. Konstrukcja nie zmieniła się tu od wielu, wielu lat i w zasadzie jest idealna do pokonywania trudniejszego terenu. Wystarczy mechanicznie zapiąć napęd 4x4 (lepiej nie poruszać się z nim po drogach utwardzonych) i w drogę. Tam, gdzie 102 KM na szosowych oponach przestają dawać radę, zostaje nam reduktor. Włączany mechanicznie, "wajchą" pomiędzy fotelami, daje naprawdę dobre przełożenie napędowi Suzuki. Tam, gdzie miałem wrażenie, że będę musiał zostać i czekać na pomoc, z pomocą reduktora Suzuki Jimny pojechało, jak po równej i prostej drodze. Do tego automatyczną skrzynię biegów można zablokować na najniższym z przełożeń (Albo na "dwójce", albo na maksymalnie "trójce"). Zabawa z małym, limonkowym pudełkiem jest przednia.

Sporo też daje jego kształt oraz powierzchnia okien. Gdyby nie koło zapasowe wiszące na otwieranej na bok klapie, widoczność w każdą stronę byłaby idealna. Zawsze można wyjrzeć przez duże boczne okna i zobaczyć, co dzieje się w okolicach przednich, czy tylnych kół.

Oczywiście, nie jest to samochód terenowy w stylu obecnej klasy G. Wspomniana wcześniej konstrukcja nie ułatwia życia, jeśli chodzi o komfort. Suzuki podskakuje, telepie się i skacze z dziury na dziurę, jeśli pokonujemy je zbyt szybko. Warto wziąć to pod uwagę, jeśli zamierzacie jeździć nim często po mieście. Nie jest bardzo komfortowy.

Uniwersalność innego typu.

Z chęcią mógłbym powiedzieć, że Suzuki Jimny jest samochodem uniwersalnym, bo nie ma terenu, w którym nie dałby sobie rady. Jest - to... zwykła ulica i droga ekspresowa. Japończyk niezbyt nadaje się do jakiejkolwiek jazdy w trasie. Spora w tym "zasługa" aerodynamiki, masy, silnika oraz... skrzyni biegów. Klasyczna przekładnia, choć w prospekcie oznaczana jest jako czterobiegowa, wg instrukcji ma "trzy biegi i nadbieg" - faktycznie ostatnie przełożenie potrafi nie poradzić sobie z wiatrem czołowym. Który swoją drogą ma wielki wpływ na samochód - miota nim przy wyższych prędkościach solidnie. Jimny jest bardzo podatny na wiatr, zarówno boczny, jak i czołowy. Nie wiem, czy nie ma w tym nieco zasługi opcjonalnego bagażnika dachowego, zwiększającego zawirowania powietrza wokół samochodu, ale tak czy inaczej, przy silnym wietrze jedzie się nim zupełnie nieprzyjemnie.

Wracając do skrzyni. Jest to bardzo prosta konstrukcja, jakby żywcem wyciągnięta z lat 80-ych. Owszem, nie szarpie, ale pracuje bardzo powoli, redukuje z dużym namysłem i ma tendencje do szybkiego powrotu do wyższego przełożenia. Np. w trakcie rozpędzania. Nie ułatwia to pracy silnikowi. Unia Europejska go bardzo nie lubi. Nie ma "miękkiej hybrydy", systemu "start stop", a nawet wtrysku bezpośredniego i turbiny. To silnik 1.5 o mocy 102 KM i momencie obrotowym wynoszącym 130 Nm. Choć nie wygląda to źle, to w wersji z "automatem" sprawia wrażenie, jakby musiał się strasznie męczyć z samochodem, zwłaszcza przy wyższych prędkościach.

Dynamika jest w najlepszym razie przeciętna, a samochodem jedzie się przyjemnie do ok. 100 km/h. Do maksymalnej 140 km/h nie udało nam się rozpędzić - miejsca wystarczyło na maksymalne wskazanie 135 km/h. Powiecie, ok - to nie jest wóz na autostradę, a ja się z tym zgodzę. Ale cały świat nie jest górskimi bezdrożami, albo alpejskimi wioskami - czasem gdzieś trzeba dojechać bardziej po płaskim. Więc miejcie to na uwadze.

Nie taki oszczędny

Do tego wszystkiego, testowy egzemplarz był wyraźnie mniej ekonomiczny niż Suzuki Jimny testowane przez naszą redakcję wcześniej. Tamten nie miał bagażnika dachowego i miał pięciobiegową skrzynię ręczną. Limonkowy wóz średnio zużył w czasie testu ok. 8 - 9 l/100 km. W mieście czasem schodził do "niskiego 8" i raczej nie przekraczał 9,5 l/100 km. w trasie, przy 100 km/h potrzebował już 8,5 litra na "setkę" czyli niemal dwa litry więcej niż poprzednio przez nas testowane Suzuki.

Zużycie paliwa Suzuki Jimny 1.5 4AT
przy 80 km/h: 7,0 l/100 km
przy 100 km/h: 8,4 l/100 km
przy 120 km/h: 9,4 l/100 km
w mieście: 8,8 l/100 km

Nie najgorzej za to wypada prowadzenie samochodu na asfalcie. Oczywiście, trzeba brać poprawkę na konstrukcję, ale względem poprzednika Jimny staje się niemalże "asfaltowym" samochodem. Nieźle wypada też podczas manewrowania po mieście. Spora w tym zasługa rozmiarów oraz całkiem naturalnie (ale nie bardzo lekko) pracującego układu kierowniczego.

Cena uroku

Sami zamieściliśmy kilka artykułów na temat tego, jakim powodzeniem cieszy się Suzuki Jimny - to niemalże towar deficytowy, który w pewnym momencie był obiektem spekulacji. I będzie tak dalej, bo wg najnowszych doniesień, wersja osobowa zostanie wycofana z Europy ze względu na niespełniane normy. Drogie Suzuki, spróbujcie wprowadzić go z "kei carowym" silnikiem, może po lekkim tuningu. Jednostka 0,7 litra z turbosprężarką dysponuje ograniczoną przepisami mocą 64 KM - może jakby stuningować ją do 80, miałaby większy sens?

Ale ja nie o tym chciałem. Mimo całej tej popularności, uważam, że Suzuki Jimny jest nieco za drogie - przynajmniej w tej odmianie. Po zabawie konfiguratorem, która jest wyjątkowo krótka (skrzynia automatyczna dostępna jest tylko z topową odmianą wyposażenia) wychodzi nam ponad 104 tys. zł - i to bez bagażnika dachowego.

Podsumowanie

Im dalej pojedziecie w teren, tym lepsze będzie Jimny. W górach, zimą, pewnie jest idealne (tylko musicie się ciepło ubrać). Do tego wygląda świetnie i jest całkiem wygodne w środku. Im bardziej będziecie korzystać z niego zgodnie z przeznaczeniem, tym bardziej będziecie zadowoleni. Tylko musicie pamiętać, jakie jest jego przeznaczenie. To nie jest modny SUV do miasta. To terenówka z krwi i kości. Tylko malutka i urocza.

 

Zalety
  • Niesamowity klimat i design
  • Prosta konstrukcja
  • Świetne możliwości terenowe
  • Bogate wyposażenie
  • Całkiem wygodne wnętrze
Wady
  • Kompletnie nie nadaje się na dłuższą trasę
  • Olbrzymia podatność na wiatr
  • Kiepska skrzynia automatyczna
  • Wysoka cena

Suzuki Jimny 1.5 4AT Elegance

SILNIK benzynowy, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk wielopunktowy
POJEMNOŚĆ 1463 ccm
MOC MAKSYMALNA 75 kW (102 KM) przy 6 000 obr./min
MAKS. MOMENT OBROTOWY 130 Nm przy 4 000 obr./min
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, czterobiegowa
NAPĘD 4x4, dołączany, z reduktorem i blokadą dyferencjału
ZAWIESZENIE PRZÓD zależne ze sprężynami
ZAWIESZENIE TYŁ sztywna belka
HAMULCE tarczowe/bębnowe
OPONY 195/80R15
BAGAŻNIK 85/377/830 l
ZBIORNIK PALIWA 40 l
TYP NADWOZIA suv
LICZBA DRZWI / MIEJSC 3/4
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 3480/1640/1720 mm
ROZSTAW OSI 2250
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1135/300 kg
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 350/1300 kg
ZUŻYCIE PALIWA (miasto/trasa/średnie) 8,4/6,9/7,5 l/100 km
EMISJA CO2 198 g/km
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 140 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ (1.5 MT Comfort) 77 900 zł
CENA WERSJI TESTOWEJ 94 900 zł
CENA EGZ. TESTOWANEGO 104 245 zł