Skoda Superb 2.0 TSI 280 KM 4x4 SportLine | TEST

Skoda Superb pokryta niedającym się przeoczyć lakierem Dragon Skin w zasadzie nie ma racji bytu. A jednak istnieje, a nawet da się ją spotkać na ulicy. Czym więc przyciąga klientów ta porzucająca biznesowy dresscode zielono-żółta "smoczyca"? Sprawdzamy to w teście liftbacka z najmocniejszą jednostką w palecie.

Trzecia odsłona Skody Superb pojawiała się na naszych łamach już niejednokrotnie, więc tego auta nie trzeba Wam przedstawiać. Teraz jednak sytuacja przyjęła zaskakujący obrót spraw, bo nie dość, że do stonowanej oferty statecznego Superba zawitała intrygująca odmiana SportLine, to jeszcze można ją zamówić w wyzywającym kolorze o wiele mówiącej nazwie Dragon Skin. Mamy więc do czynienia z prawdziwym jednorożcem (a raczej smokiem), ale zdradzę Wam bez ogródek, że da się go łatwo polubić. Zwłaszcza że pod jego maską rozpycha się motor, który najlepiej pasuje do auta krzyczącego stylistyką "jestem szybkie!". Przed Wami Skoda Superb 2.0 TSI 280 KM 4x4 SportLine, o której postaram się napisać nie tylko w kontekście nietypowego zielono-żółtego lakieru.

Casualowy piątek

Zanim to jednak nastąpi, trzeba postawić sprawę jasno - Skoda Superb pokryta wartym 2 400 zł lakierem Dragon Skin w zasadzie nie powinna istnieć. Dlaczego? Wytłumaczenie jest proste i sprowadza się do charakteru samochodu. Tak bywa, że niektóre auta bardziej lub mniej pasują do pewnych ról i na pierwszy rzut oka widać, do czego zostały stworzone. Superb to typowy "korposzczur" mający za zadanie wozić osoby nieco wyższego szczebla (wszelkiej maści kierownictwo), ale niekoniecznie na tylnej kanapie (politycy pewnie powiedzieliby co innego). Zainteresują się nim także rodziny, które potrzebują w aucie naprawdę dużo przestrzeni. Ale kto, u licha, zamówi elegancki samochód w tak niepoważnym i wyróżniającym się kolorze? Czesi uznali najwyraźniej, że takie osoby się znajdą.

Superb pokryty połyskującą skórą smoka pokazuje, co by się stało, gdyby pracownicy korporacji zaczęli przychodzić do biur w strojach plażowych. Tak "zwyczajnie", z zawieszonym na szyi hawajskim łańcuchem z kolorowych kwiatów. I w sukienkach typowych dla tancerek hula. I w antracytowych 19-calowych "japonkach" Vega (za 2 200 zł)... Poza tym to po prostu Skoda Superb SportLine, a więc mamy tu do czynienia z pakietem sportowych dodatków, takich jak mocno przyciemnione tylne szyby i światła przeciwmgłowe, polakierowane na czarno listwy, taka też osłona chłodnicy, czarny dyfuzor, ozdobna atrapa końcówek układu wydechowego i wreszcie dyskretna lotka na klapie bagażnika. Mało? Przypominam o lakierze Dragon Skin, ale pewnie nie chcecie już o nim słyszeć.

Simply huge

Pod dyskretnym sportowym kamuflażem skrywa się to, co doskonale znacie z regularnych odmian Superba, czyli długie na prawie 5 metrów (dokładnie 4861 mm) nadwozie typu liftback, próbujące udawać, że jest sedanem. Chociaż w trzeciej odsłonie robi to mniej wprawnie, niż w drugiej, kojarzonej ze zmyślnym mechanizmem otwierania pokrywy bagażnika nazwanym Twindoor. Tym razem Skoda postawiła na praktyczność oferowaną przez klapę otwierającą się wraz z szybą, dzięki czemu łatwo wypełnić walizkami i innymi przedmiotami przepastny bagażnik o pojemności aż 625 litrów. Pakiet haczyków i dodatkowych siatek w stylu Simply Clever zapobiega przesuwaniu się w nim mniejszych pakunków. A skoro już mowa o sprytnych rozwiązaniach, to na klapce wlewu paliwa znajdziecie skrobaczkę do szyb, a w przednich drzwiach parasolki - nigdy nie wiadomo, kiedy mogą się przydać, więc dobrze je mieć pod ręką.

Jeżeli nie interesuje Was tak bardzo przestrzeń ładunkowa, a zależy Wam na obszernym wnętrzu, to Superb także spełni wasze oczekiwania - miejsca jest w bród i to niezależnie od tego, czy mówimy o przedniej, czy tylnej części kabiny. Z przodu Waszą uwagę przykują z pewnością nowe elementy wyposażenia, charakterystyczne dla odmiany SportLine. Mowa o czarnej podsufitce, sportowym spłaszczonym u dołu wieńcu kierownicy obszytej perforowaną skórą, przednich quasi-kubełkowych fotelach ze zintegrowanymi zagłówkami, zestawie dodatkowych wskaźników HMI Sport włączonym do systemu infotainment, imitujących włókno węglowe wstawkach z logo wersji wyposażeniowej i... to w zasadzie tyle.

Reszta to klasyka Skody w najczystszej postaci - dużo połaci szarego, dość twardego plastiku i stonowanych, szarych materiałów. Prawdę mówiąc, bardzo podobny projekt deski rozdzielczej znajdziecie w każdej innej osobowej Skodzie, choć tutaj jest ona wykonana w większości z miękkiego tworzywa. A przy tym znakomicie spasowana. Nie jestem jednak pewien, czy podobieństwo do Rapida jest wskazane w najbardziej reprezentacyjnym modelu czeskiej marki, w tym przypadku kosztującym ponad 180 000 zł. Całość tworzy, niestety, przygnębiającą atmosferę, a mówiąc o stylistyce kabiny ciężko używać słów takich jak "finezja" czy "polot". "Ciężką" aurę wynagradzają, na szczęście, ambientowe podświetlenie z możliwością zmiany koloru i dobra pozycja za kierownicą, której nie trzeba długo dla siebie szukać (choć siedzisko mogłyby być nieco dłuższe).

Hiszpański temperament?

Pod maską najmocniejszego wariantu Skody Superb pracuje jednostka napędowa znana z... Seata Leona Cupra. "Czeszka" jest jednak znacznie skromniejsza, bo w przeciwieństwie do nabuzowanego "Hiszpana" nie zdradza na pierwszy rzut oka (stylistyką) drzemiącego w niej potencjału. Mimo, że miałaby do tego pełne prawo, nie otrzymała plakietki RS, tak jak mniejsze siostry Octavia i Fabia, ale i tak przewyższa je swoimi możliwościami. To zasługa 2-litrowego, turbodoładowanego silnika benzynowego generującego 280 KM i 350 Nm momentu obrotowego dostępnego już przy 1 700 obr./min. Osiągi? Więcej niż zadowalające! Według danych katalogowych zielono-żółta smoczyca dobija do pierwszej setki po 5,8 s (próby w trakcie testu wykazały, że robi to nawet nieco szybciej!), a przyspieszanie kończy na 250 km/h. Pomaga w tym procedura startu rodem z Porsche, którą aktywuje się poprzez uśpienie kontroli trakcji, przełączenie automatycznej skrzyni biegów w tryb sportowy, wciśnięcie do podłogi hamulca, "gazu" i puszczenie hamulca. Superb wystrzeliwuje wtedy do przodu przy 4 000 obr./min., a skrzynia DSG przeciąga zmianę przełożeń (jest ich sześć). Szkoda tylko, że dźwięk z układu wydechowego (i głośników...) pozostawia lekki niedosyt. Mogłoby być trochę bardziej rasowo.

Założę się, że jeśli mielibyście pomyśleć o szybkiej Skodzie, to przed Waszymi oczami pojawiłaby się Octavia RS, osiągająca 100 km/h w 6,6 s. Czy słusznie? Okazuje się, że nie jest to najszybszy model w palecie - berło dzierży właśnie 280-konny Superb z jednostką 2.0 TSI i napędem 4x4 ze sprzęgłem Haldex, który sprawia, że cięższa o około 170 kg i słabsza o 10 KM Skoda objeżdża na światłach Leona Cupra. Zapomnijcie o problemach z trakcją wynikających z przekazania napędu wyłącznie na przednią oś - Superb 4x4 pozwala w pełni rozkoszować się dostępną mocą, choć mimo zastosowania napędu 4x4 w trakcie dynamicznego pokonywania zakrętów da się wyczuć lekką podsterowność wynikającą z masy pojazdu. Trudno powiedzieć coś złego o pracy obniżonego o 15 mm zawieszenia, które zapewnia wysoką przyczepność, a przy tym nie jest przesadnie sztywne. Skoda Superb nawet z najmocniejszym silnikiem nie jest autem sportowym, dlatego cieszy fakt, że czescy inżynierowie nie przeholowali z utwardzaniem samochodu, pozbawiając podróżnych jakiegokolwiek komfortu. Układ kierowniczy także zdradza, że nie mamy do czynienia z samochodem sportowym i brakuje mu trochę precyzji znanej z BMW czy Alfy Romeo.

Imponujące osiągi muszą przekładać się na wysokie spalanie wyświetlane przez komputer i częste postoje na stacjach paliw. Czy aby na pewno? Otóż nie. Skoda pokazuje, że można uzyskać kompromis pomiędzy rewelacyjną dynamiką a ekonomią. Niskie, jak na takie osiągi, zapotrzebowanie na paliwo cieszy zwłaszcza wtedy, gdy przypomnicie sobie, jakie ilości paliwa potrafiła pochłonąć Skoda Superb poprzedniej generacji z silnikiem 3.6 V6. Jednostka 2.0 TSI o mocy 280 KM przy zwyczajnej jeździe po mieście potrzebuje około 10,5 l/100 km, choć da się też zejść poniżej tej wartości. Da się też bez problemu ją przekroczyć, jeśli przesadnie często korzysta się z pedału gazu. Z kolei spokojna jazda w trasie pozwoli zobaczyć wyniki z "ósemką" z przodu, a nawet otrzeć się o "siódemkę".

Zużycie paliwa Skoda Superb 2.0 TSI 280 KM 4x4
przy 100 km/h 6,9 l/100 km
przy 120 km/h 8,4 l/100 km
przy 140 km/h 10,1 l/100 km

Bezkonkurencyjna

162 710 zł - to minimalna kwota, którą musicie wyłożyć na stół, jeśli chcecie stać się właścicielami najmocniejszego wariantu Skody Superb w wersji SportLine. Nie wydaje się ona wygórowana, jeśli spojrzy się na osiągi i ceny konkurentów. Nie wychodząc poza obręb koncernu, Volkswagen Passat z tą samą jednostką napędową (katalogowo 5,5 s do 100 km/h) jest dostępny tylko w najbogatszej wersji wyposażeniowej Highline i trzeba za niego zapłacić 174 990 zł (ponad 12 000 zł więcej). Na niemieckim podwórku gra jeszcze Opel, wystawiając nową Insignię Grand Sport z 260-konnym silnikiem 2.0 Turbo (od 150 400 zł w wersji Elite) i napędem 4x4, ale nawet w tej konfiguracji Opel potrzebuje aż 7,3 s do osiągnięcia 100 km/h. Francuska konkurencja w zasadzie rozkłada ręce wobec 280 KM Superba, a ich najmocniejszy gracz, Renault Talisman jest napędzany przez silnik 1.6 TCe generujący zaledwie 200 KM (od 146 650 zł w wersji Initiale Paris). Większą moc oferuje KIA Optima 2.0 T-GDI 245 KM (od 145 900 zł), ale osiągi ma na poziomie Opla (7,3 s do 100 km/h). Najmocniejsza Mazda 6 też nie dotrzymuje kroku Superbowi (7,8 s do 100 km/h). Rozwiązaniem może być 280-konna Alfa Romeo Giulia Veloce z silnikiem 2.0 Turbo (5,2 s do 100 km/h), ale na nią trzeba wydać przynajmniej 196 800 zł i to jednak pełnoprawny segment premium. Z drugiej strony testowany egzemplarz Superba doposażony w takie elementy jak kamera cofania, adaptacyjny tempomat, system bezkluczykowy i nawigacja satelitarna to koszt 191 960 zł.

Podusmowanie

Mimo bardzo dobrego kamuflażu w postaci zielono-żółtego lakieru specjalnego Dragon Skin, Skoda Superb nie jest autem sportowym, a bardzo szybkim, rodzinnym transportowcem. W swojej klasie w zasadzie nie ma konkurencji. Jeśli więc poszukujecie szybkiej limuzyny, a nie chcecie zawitać do salonów Skody lub Volkswagena, będziecie zmuszeni zapukać do drzwi klasy premium i zostawić tam dużo większe pieniądze.

Dane techniczne

NAZWA Skoda Superb 2.0 TSI 280 KM 4x4 SportLine
SILNIK t.benz, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1984
MOC MAKSYMALNA 206 kW (280 KM) przy 5600-6500 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 350 Nm przy 1700-5600 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 6-biegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny McPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe w./tarczowe
OPONY 235/40 R19
BAGAŻNIK 625/1760
ZBIORNIK PALIWA 66
TYP NADWOZIA liftback
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4861/1864/1458
ROZSTAW OSI 2863
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1615/680
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/2200
ZUŻYCIE PALIWA 8,9/6,1/7,1
EMISJA CO2 160
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 5,8
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 250
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE wg wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ Active 1.4 TSI 125 KM: 90 130
CENA WERSJI TESTOWEJ SportLine 1.4 TSI ACT 150 KM: 122 710
CENA EGZ. TESTOWANEGO 191 960 zł