Smart fortwo electric drive prime | TEST

To byłby idealny samochód na podbój miejskiej dżungli. Byłby.

Ale nie jest, choć do perfekcji niewiele mu brakuje. Smarta przedstawiać nie trzeba. Samochody tej marki od dwudziestu lat szwendają się po europejskich a nawet amerykańskich drogach. Ten mały i uroczy dwuosobowy samochód szybko zyskał rzeszę fanów, rozkochując w sobie zwrotnością, praktycznością oraz ciekawym wyglądem. Aktualne, trzecie już wcielenie fortwo to jednak zupełnie inna bajka. Samochód znacznie urósł względem swojego pierwowzoru, choć zachował wiele jego zalet. Czuć tutaj jednak dużą dozę dorosłości, której brakowało poprzednikom.

Smarty do tej pory oferowane były z benzynowymi i wysokoprężnymi silnikami, nie licząc krótkiego epizodu w drugiej generacji z wersją elektryczną. Model ten trafiał też na warsztat wielu tunerów, w tym Brabusa, oferując od 40 do ponad 100 koni mechanicznych. Niebawem to wszystko się jednak zmieni, bowiem Smart dziarsko podąża w stronę elektryfikacji. Klasyczne silniki spalinowe odejdą do lamusa, ustępując miejsca "elektrykowi".

 

Związek przyczynowo-skutkowy

Wersja EV zadebiutowała na początku roku 2017 i jest zwiastunem zmian, które czekają tę markę. Aktualnie "elektryk" traktowany jest jeszcze jako dodatek do gamy silnikowej, choć już od przyszłego roku będzie konsekwentnie przejmował władzę w rodzinie, eliminując silniki benzynowe. Czy to dobrze? Jakby nie patrzeć Smart to auto typowo miejskie, wybierane najczęściej przez osoby, które codziennie walczą o każdą wolną lukę na parkingach w ścisłych centrach miast. Dla tych, którzy muszą od czasu do czasu zabrać dodatkowych pasażerów przygotowano forfoura, czyli bliźniaka Renault Twingo.

Skoro fortwo porusza się głównie po mieście, to w sumie po co tutaj silnik spalinowy? Przyjmując, że dziennie pokonujemy od 50 do 100 kilometrów, to nawet 160-kilometrowy zasięg podawany przez producenta zdaje się być wartością w zupełności wystarczającą. I pewnie by tak było, gdyby nie jeden drobny feler, malutka niedoskonałość, która psuje misterny plan radosnego korzystania z elektrycznego Smarta - zużycie prądu. Te 160 kilometrów jest wartością możliwą do osiągnięcia w momencie, w którym pedał gazu wciskamy piórkiem i nie korzystamy z żadnych odbiorników prądu, o klimatyzacji nawet nie wspominając. Wystarczy odrobinę mocniej "depnąć" prawą nogą lub przekroczyć 90 km/h aby kolejne cyfry przy informacji o zasięgu zaczęły zmieniać się w zastraszającym tempie.

 

Smart EV ma bowiem ogromny problem z rozsądnym obchodzeniem się z energią z baterii, zresztą dość małej (17,6 kWh). Wystarczy wycieczka obwodnicą z prędkością nie przekraczającą 100 km/h, aby po dwudziestu kilometrach jazdy ubyło nam 40 kilometrów zasięgu. Podobnie jest w mieście. Nie daj boże mocniej wciśniesz gaz między kolejnymi sygnalizacjami, a wskaźnik zasięgu zacznie pikować niczym giełda podczas ostatniego kryzysu finansowego.

I tak oto w tym łańcuchu docieramy do kolejnego problemu, czyli przyjemności z jazdy. Smart EV, jak na elektryka przystało, jest szybki. Ba, jest cholernie szybki! Subiektywne wrażenia z jazdy są porównywalne z wersją Brabus, którą testowałem kilka miesięcy wcześniej. Ze świateł bez problemu objedziecie większość samochodów - a pod prawym pedałem są "raptem" 82 konie mechaniczne. Przyspieszenie do 60-70 km/h przyjemnie wciska w fotel i wywołuje duży uśmiech na twarzy. A w parze z tym wszystkim idzie naprawdę przyjemne prowadzenie. Patrząc na wymiary tego auta, a zwłaszcza na bardzo krótki rozstaw osi można by stwierdzić, że powinien zachowywać się dość niepewnie. Nic bardziej mylnego - Smart EV ma nieco niżej położony środek ciężkości, przez co w zakrętach jest bardziej przewidywalny i stabilniejszy od swoich spalinowych braci. Auto nie wykazuje tendencji do uciekania przodem, zaś bardzo czułe i niewyłączalne ESP pilnuje, aby napędzany tył pozostał na obranym torze jazdy. Przyzwyczajenia wymaga jedynie układ kierowniczy z bardzo dużym przełożeniem, będącym po części wynikiem niezwykłej zwrotności tego auta. Koła skręcają się niemal pod kątem 90 stopni, dzięki czemu do zawracania potrzeba minimalnej ilości miejsca. Nieco gorzej wypada parkowanie, gdyż zdecydowanie zwiększone względem poprzedników wymiary utrudniają ustawianie Smarta prostopadle do miejsc równoległych (tak, oficjalnie jest to niedozwolone, ale bez wątpienia możliwość takiego parkowania zalicza się do atutów tego auta, często wykorzystywanych przez użytkowników, zwłaszcza na południu Europy).

Mamy więc bardzo szybkiego i zachęcającego do dynamicznej jazdy elektrycznego Smarta z baterią, która lubi szybko się rozładowywać nawet podczas spokojnej jazdy ze stałą prędkością w dogodnych warunkach pogodowych. Aż prosi się więc o możliwość szybkiego ładowania za pomocą złącza CCS. A takowego tutaj nie znajdziemy. Pozostaje nam więc podłączenie auta do normalnego gniazdka lub stacji ładowania. W przypadku pierwszej formy ładowania baterię napełnimy w 10 godzin. To szmat czasu, tak więc nawet podłączając auto do ładowania w pracy nie będziemy w stanie osiągnąć 100% stanu baterii. Korzystając ze stacji czas ten skraca się do 3-4 godzin, co jest już znacznie lepszym wynikiem, choć wciąż pozostawiającym wiele do życzenia. Wyobraźmy sobie sytuację, w której Smart EV wyposażony jest w szybkie gniazdo CCS (pozwoliłoby ono na naładowanie baterii od zera do 90-100% w 45-60 minut). Podjeżdżamy pod sklep czy w inne miejsce, w którym będziemy dosłownie przez godzinę. Podpinamy auto, załatwiamy nasze sprawy i odjeżdżamy z pełną baterią. Piękna wizja?

A więc tu pojawia się kolejny problem - brak infrastruktury w Polsce. Jeśli chcecie takiego Smarta, to musicie przygotować się na ładowanie w domu lub w miejscu pracy z klasycznego gniazdka (o ile macie taką możliwość). Drugą opcją jest poszukiwanie dostępnych miejskich/prywatnych stacji do ładowania pojazdów elektrycznych. Tych jednak wciąż jest jak na lekarstwo, zaś przez wzrastającą liczbę aut na prąd coraz trudniej o wolne miejsce w "godzinach szczytu", co uniemożliwia naładowanie samochodu. Warto także zwrócić uwagę na fakt, iż wiele wspólnot mieszkaniowych nie zgadza się na założenie licznika w garażu (jeśli ktoś ma gniazdko w okolicy) i rozliczanie się za "zużyty prąd".

Jego Smartowatość

Nowego Smarta przedstawiać Wam nie muszę - pokazywaliśmy Wam ten samochód już trzykrotnie, w trzech różnych wersjach - standardowego fortwo w wersji #edition1, fortwo cabrio oraz Brabusa. Czym różni się odmiana EV? Otóż niczym. Egzemplarz testowy wyróżnia malowanie, z charakterystycznym zielonym wykończeniem szkieletu "tridion", kontrastującym z czarnym lakierem na pozostałych elementach oraz czarnymi felgami. We wnętrzu jedynym wyróżnikiem jest brak obrotomierza - w grzybku po lewej stronie kierownicy ukryto wskaźniki zużycia prądu oraz zasięgu.

Fortwo to świetna opcja dla osób, które poszukują małego zwinnego auta do miasta, będącego drugim lub nawet trzecim samochodem w rodzinie. Fotele są wygodne i dobrze sprawdzają się w codziennej eksploatacji. Pozycja za kierownicą jest wygodna - siedzi się tutaj dość wysoko, a dzięki wyjątkowo kompaktowym wymiarom łatwo wyczuć krańce auta. We wnętrzy wygospodarowano także kilka sprytnych schowków - np. w postaci szuflady pod wybierakiem skrzyni biegów.

Czy czegoś tutaj brakuje? W przypadku wersji elektrycznej tylko jednej rzeczy - możliwości wygodnego ukrycia kabli do ładowania. Te zajmują bardzo dużo miejsca w bagażniku, mocno ograniczając możliwość przewiezienia jakichkolwiek innych przedmiotów. Na upartego można je wciskać za fotele, ale to też nie jest najlepsze rozwiązanie.

Dla bogatych

Spoglądanie w konfigurator Smarta boli. Cennik wersji Electric Drive startuje z poziomu 94 500 zł za podstawową wersję. W tym miejscu zaczyna się zabawa z najróżniejszymi opcjami, których oczywiście tutaj nie brakuje. Prezentowany egzemplarzy wyceniono na 121 000 zł - to bardzo wysoka kwota, wchodząca na terytorium większych "elektryków", takich jak np. Hyundai Ioniq Electric i zbliżająca się między innymi do nowego Leafa. Smarta nie wybiera się jednak przez rozsądek. To typowo lifestylowe auto dla osób, które lubią szybko i praktycznie przemieszczać się po zatłoczonych centrach miast oraz cenią sobie zwrotność i możliwość łatwego zaparkowania. A wersja na prąd? W przypadku naszego kraju można ją traktować jako ciekawostkę dla zapaleńców - nawet przy programie elektromobilności cena Smarta Electric Drive pozostanie bardzo wysoka, a brak infrastruktury skutecznie zniechęca do wydania sporej sumy na takiego auto. Miejmy też nadzieję, że Mercedes zadba w niedalekiej przyszłości o lepszą baterię, dorzuci możliwość szybkiego ładowania oraz zoptymalizuje zużycie energii - wówczas będzie to jedna z ciekawszych propozycji w segmencie stricte miejskich samochodów.


Podsumowanie

Mały, drogi i z niewielkim zasięgiem. W Polsce można traktować go jako ciekawostkę, lecz na zachodzie, a zwłaszcza w cieplejszych krajach na południu Europy ta wersja Smarta ma bardzo dużo sensu. Nie ma bowiem nic lepszego niż niezwykle zwinne i zwrotne elektryczne auto miejskie.

Dane techniczne

NAZWA Smart fortwo electric drive prime
SILNIK elektryczny
TYP ZASILANIA PALIWEM -
POJEMNOŚĆ -
MOC MAKSYMALNA 82 KM (60 kW)
MAKS. MOMENT OBROTOWY 135 Nm
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna
NAPĘD tylny
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ oś DeDion
HAMULCE tarczowe wentylowane/bębnowe
OPONY
BAGAŻNIK 220/-
ZBIORNIK PALIWA -
TYP NADWOZIA hatchback
LICZBA DRZWI / MIEJSC 2/2
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 2727/1559/1565
ROZSTAW OSI 1867
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 945/205
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM b.d
ZUŻYCIE PALIWA b.d
EMISJA CO2 b.d
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 10,2
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 130
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 / 3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE wg wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ Electric Drive: 94 500
CENA WERSJI TESTOWEJ 102 550
CENA EGZ. TESTOWANEGO 121 000