Wygląda na to, że Thunderbird powróci - Ford złożył wniosek o zastrzeżenie znaku towarowego
Do amerykańskiego urzędu patentowego wpłynął wniosek o zastrzeżenie nazwy "Thunderbird". Oczywiście złożył go Ford. Wygląda na przygotowania do powrotu.
Domyślam się, że utrzymanie znaku towarowego kosztuje, ale jestem szczerze zdziwiony, że tak zasłużona marka, jaką jest Ford Thunderbird, nie była zastrzeżona przez koncern. Wniosek wpłynął 13 stycznia i obejmuje nazwę dla "samochodów, samochodów koncepcyjnych i pojazdów czterokołowych". Co to oznacza?
Ostatni Ford Thunderbird zjechał z linii produkcyjnej w 2005 roku, po zaledwie czterech latach produkcji. Była to jedenasta generacja modelu - więcej możecie o niej oczywiście u nas przeczytać. O tutaj.
Czyżby powrót eleganckiego coupe lub kabrioletu? Bardzo możliwe, ale... nie. A w każdym razie nie do końca. Jason Castriota, który odpowiada globalnie za jedną z gałęzi produkcji Forda, powiedział wprost, że marka będzie szukać tradycyjnych nazw z historii koncernu. A Castriota odpowiada za samochody elektryczne. Więc po Mustangu Mach-E, również Thunderbird stanie się samochodem elektrycznym. Przynajmniej nie będzie nazywał się Thunderbird-E. Albo coś w tym stylu.
Miejmy nadzieję, że nie będzie jednak SUV-em. Tradycyjne dla Thunderbirda nadwozie z elektrycznym napędem mogłoby "przejść" nawet wśród zatwardziałych miłośników marki. Będzie pasować lepiej niż Mustang.
Ford Thunderbird - historia
Model Thunderbird zadebiutował w 1955 roku, jako "Personal Luxury Car". W roku debiutu przedstawiony był jako samochód, który miał konkurować z pokazaną dwa lata wcześniej Corvette. Jednak był o wiele bardziej "GT" niż sportowy. I to się sprzedało. Z V8 pod maską, zdejmowanym dachem (i fabrycznym hardtopem), w pierwszym roku sprzedał się kilkadziesiąt razy lepiej niż Chevrolet.
Z każdą kolejną generacją nie zmieniała się tylko dwudrzwiowość i V8 pod maską. Wóz zgodnie z modą rósł, potem dostał "skrzydeł". Kolejne generacje, tak jak trzecia, wykorzystywały modny wtedy kosmiczny, czy też "turbinowy" design. W latach 70-tych stał się kanciasty, a od ósmej generacji pojawiły się mniejsze silniki. Zresztą, samochód trafił wtedy na platformę Fox - tę samą, z której korzystały te najmniej ikoniczne Mustangi. Thunderbirdy również wtedy nie były specjalnie urodziwe. Bułowate, z dychawicznymi silnikami. W ósmej generacji, rzędowa szóstka o pojemności 3,3 litra osiągała 90 KM. Podstawowa V8-ka - 115 KM. W następnej - V8 miały od 112 do 136 KM. Była też 2,3-litrowa rzędowa czwórka z doładowaniem (wsadzenie tam nowego Ecoboosta nie byłoby więc złą zmianą). Ta osiągała szalone 150 lub 190 KM. Sprzedaż spadała i ostatecznie Thunderbird X był ostatnią produkowanym bez przerwy serią.
Ten nie był brzydki, choć lata 90-e odcisnęły na nim swoje stylistyczne piętno. Ostatni zjechał z linii w 1997 roku. Resztę już znacie.
Ciekawe, czy nowe wcielenie T-birda przywróci słynnemu logotypowi chwałę, czy będzie tylko skokiem na kasę i nostalgię.