To jeden z najrzadszych nowych samochodów na świecie. Stoi w Warszawie i czeka na kupca
Jest tylko 999 takich samochodów. Wiem, że jedna ze sztuk jeździ po Warszawie. Druga czeka na kupca. To model, który moim zdaniem jest strzałem w dziesiątkę, ale z nieznanego powodu stał się limitowaną edycją z drogą metką. To MINI Cooper SE Convertible.
- Jest tylko 999 takich samochodów
- To limitowana seria MINI Cooper SE
- Co ciekawe MINI nie zdecydowało się na opracowanie nowego kabrioletu w wersji na prąd
Ten samochód jest wręcz stworzony do bycia elektrykiem - i mówię to z czystym sumieniem. MINI Cooper SE Convertible to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Pozwala cieszyć się jazdą pod gołym niebem w ciszy. Dla osób, które korzystają z takich pojazdów sezonowo, na przykład gdzieś w ciepłych rejonach Europy, to rozwiązanie niemal idealne.
O dziwo MINI nie zdecydowało się na regularną produkcję elektrycznego kabrioletu. Na rynek trafiło tylko 999 egzemplarzy tego samochodu. Co ciekawe co najmniej dwa są w Warszawie, a jeden z nich czeka na nowego właściciela. Mówimy tutaj o fabrycznie nowym samochodzie.
MINI Cooper SE Convertible kosztuje 249 900 złotych
I czeka u dealera MINI Auto Fus. Specyfikacja elektrycznego kabrio jest dokładnie taka sama, jak wersji ze stalowym dachem. Bateria ma nieco ponad 36 kWh pojemności, a silnik oferuje ponad 180 KM mocy. Uważam, że w takim maluchu to wystarczająca liczba. Nadwozie ma kilka unikalnych detali, takich jak "skrzela" z informacją o limitowanej serii egzemplarzy, czy logotyp elektrycznej wersji na froncie.
Nie zabrakło też tutaj wspaniałych felg o nazwie "Power Spoke", pierwotnie określanych jako "Corona Spoke". Zmiana przyszła w 2020 roku z oczywistego powodu. Swoją drogą bardzo żałuję, że ta marka nie wykorzystała podobnego wzoru w nowej generacji.
To samochód niszowy, ale ciekawy
I niezmiennie podkreślam jedno - nowa elektryczna generacja, w wydaniu kabrio, byłaby doskonałym samochodem do toczenia się po nadmorskich bulwarach na południu Europy. Z większą baterią o pojemności 54 kWh i sensownym zasięgiem sprawdziłaby się także podczas dłuższych podróży i zwiedzania.
Czemu MINI nie postawiło na taki samochód? Cóż, koszty. Każdy grosz jest teraz na wagę złota, dlatego nowy kabriolet, czyli poprzednia spalinowa generacja po liftingu, zachowała dotychczasowe lampy z tyłu. Uznano, że przeprojektowanie pokrywy bagażnika i błotników byłoby niewspółmiernie drogie w stosunku do zysków.
Warto jednak dodać, że MINI Cooper w wydaniu kabrio to wciąż najpopularniejszy samochód tego typu w Europie. Wcale mnie to nie dziwi.
Link do ogłoszenia znajdziecie tutaj.